Wybory 1993. Postkomuniści zdobywają władzę

2015-08-19, 14:03

Wybory 1993. Postkomuniści zdobywają władzę
Plakaty komitetu wyborczego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność z kandydatem do Sejmu Ryszardem Sajewskim meg . Foto: PAP/Zbigniew Matuszewski

Zaledwie cztery lata po rozpoczęciu przemian w Polsce, do władzy wracają działacze dawnej PZPR. W nowym Sejmie zdobywają miażdżącą przewagę nad ugrupowaniami wywodzącymi się z antykomunistycznej opozycji.

Dla wyników wyborów parlamentarnych, jakie odbyły się 19 września 1993 roku kluczowe były zmiany w ordynacji wyborczej. Przyjęto zasadę, że mandaty będą dzielone metodą d'Hondta pomiędzy te partie, które przekroczyły 5 procentowy próg wyborczy, a w przypadku koalicyjnych komitetów wyborczych - 8 procentowy próg. 69 mandatów obsadzano z list krajowych, na których kolejność ustalały same komitety. Mandaty z list krajowych przydzielano proporcjonalnie metodą d'Hondta. Mogły je uzyskać komitety, które uzyskały co najmniej 7 procent głosów.

Sojusz Lewicy Demokratycznej, któremu przewodził Aleksander Kwaśniewski, szedł do wyborów z hasłem: "Tak dalej być nie musi". Odpowiedzią Unii Demokratycznej, na czele której stał wtedy były premier Tadeusz Mazowiecki było hasło: "Po pierwsze gospodarka". Z kolei Kongres Liberalno-Demokratyczny Donalda Tuska przekonywał wyborów sloganem: "Milion nowych miejsc pracy".

Antoni Dudek w książce "Historia polityczna Polski 1989-2012" zauważa, że część polityków nie zdawała sobie wtedy sprawy z antysolidarnościowych nastrojów społecznych. "Rozmiary ewolucji poglądów opinii publicznej, na przestrzeni dwóch lat poprzedzających wrześniowe wybory, dobrze ilustrują następujące dane: o ile w 1991 roku na pytanie, czy rządy solidarnościowe wpędziły Polskę w stan chaosu i ubóstwa, twierdząco odpowiedziało 51,3 procent ankietowanych, to w 1993 roku ich odsetek wzrósł do 64,1 procent. W tym samym czasie liczba osób mających podobną opinię o okresie rządów PZPR zmniejszyła się z poziomu 65,5 procent do 47,2 procent" - pisze Dudek. 

Frekwencja wyborcza wyniosła 52 procent. Zgodnie z sondażami, wybory przyniosły zwycięstwo SLD. Postkomuniści, na których głosowało 20 procent uprawnionych, otrzymali w Sejmie ponad jedną trzecią mandatów. "Solidarności" do przekroczenia 5 procentowego progu zabrakło 14 tysięcy głosów. Poza Sejmem znaleźli się także działacze Katolickiego Komitetu Wyborczego "Ojczyzna" a także Porozumienia Centrum i KLD. 

W Sejmie SLD miało 171 mandatów, drugą siłą było PSL (132). Na kolejnym miejscu była Unia Demokratyczna (74), Unia Pracy (41), KPN (22), BBWR (16). Mniejszość Niemiecka miała czterech przedstawicieli. 

"Badania przeprowadzone przez CBOS wkrótce po wyborach pokazały, że zdaniem 50 procent Polaków zwycięstwo Sojuszu było spowodowane niezadowoleniem z rządów solidarnościowych, natomiast jedynie 42 procent uzasadniało je nadzieją, że postkomuniści będą lepszymi gospodarzami kraju. Nie ulega też wątpliwości, że niezależnie od zmian w nastawieniu opinii publicznej, na rozmiary porażki prawicy wpłynęło zachowanie jej liderów, niezdolnych do stworzenia szerszych koalicji wyborczych" - zauważa Antoni Dudek.

Koalicję rządową SLD stworzyło z PSL. Po negocjacjach ustalono, że na czele Rady Ministrów stanie Waldemar Pawlak. Aleksander Kwaśniewski nie wszedł do rządu. 

asop

Polecane

Wróć do strony głównej