Wielki skład niebezpiecznych odpadów w Poznaniu. Nie wiadomo, co dokładnie jest w pojemnikach

Ok. 4 tys. ton substancji nieznanego pochodzenia zalega w magazynie w Poznaniu. Według urzędu miasta, firma, które je pozostawiła, nie miała zgody na ich magazynowanie w budynku. Właściciele "towaru" odmówili udostępnienia obiektu urzędnikom, którzy mieli przeprowadzić kontrolę.

2015-09-01, 19:20

Wielki skład niebezpiecznych odpadów w Poznaniu. Nie wiadomo, co dokładnie jest w pojemnikach
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: pixabay

Substancje nieznanego pochodzenia znajdują się w wynajmowanym magazynie przy ul. św. Michała niedaleko stacji Poznań Wschód. Teren ten jest własnością przedsiębiorstwa, które nie ma kontaktu z firmą wynajmującą magazyn i informuje o sięgających miesięcy zaległościach w płatnościach za wynajem.

Poznański Urząd Miasta alarmuje, że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ) przeprowadził kontrolę magazynu już jesienią 2014 r. i stwierdził, że została złamana większość obowiązujących w Polsce przepisów dotyczących magazynowania odpadów.

Miejski Wydział Ochrony Środowiska (WOŚ) po otrzymaniu tej informacji i wyjaśnieniach wydał decyzję o usunięciu z magazynu wszystkich odpadów do końca sierpnia tego roku - firma, która wynajęła budynek, nie miała bowiem zgody WOŚ na magazynowanie tam odpadów.

1 września próbowano powtórzyć kontrolę magazynu. Przedstawiciele firmy nie stawili się jednak i nie udostępnili wynajętych budynków. Kontrolującym udało się tylko ustalić, że magazyn wciąż jest zapełniony.

REKLAMA

Grażyna Ratajska z WOŚ zapowiedziała, że wszczęte zostanie postępowanie egzekucyjne. - Zostanie wybrany wykonawca do usunięcia odpadów. Niestety ta procedura jest długotrwała, bo musimy spełnić wymogi prawa – mówiła. Dodała, że pieniądze na usunięcie odpadów będą pochodziły ze środków publicznych.

Miasto nie wie, jakie substancje znajdują się w pojemnikach, gdyż są one nieoznakowane. Z informacji przekazanych urzędowi przez WIOŚ wynika, że są to m.in. odpady zakwalifikowane jako "niebezpieczne" i "inne niż niebezpieczne".

Zajmujący się sprawą magazynu dyrektor WOŚ Leszek Kurek przyznał we wtorek, iż w "pojemnikach może być wszystko". - Pojemniki są ustawione na ponad tysiącu m kw., na 2-5 poziomach. Szacujemy, że jest ich ok. 4 tys. ton. Koszt ich utylizacji to 4-5 mln – powiedział. Dyrektor uspokajał, że substancje są "na szczęście w profesjonalnych pojemnikach".

Prokurator Roch Waszak z poznańskiej prokuratury okręgowej przekazał, że śledztwo w sprawie firmy, która pozostawiła odpady, trwa od września ub. roku. - Dotyczy nie tylko magazynu w Poznaniu, ale i innych – poinformował Waszak. Prokurator mówił, że są ustalane osoby, które "faktycznie kierowały" firmą.

REKLAMA

PAP/fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej