Laureatka literackiego Nobla: spróbujmy żyć w godnym państwie

Swietłana Aleksijewicz - laureatka literackiej Nagrody Nobla z Białorusi powiedziała Polskiemu Radiu, że dla jej kraju lepiej byłoby, aby zwrócił się w stronę Unii Europejskiej. Pisarka obawia się jednak, że nikt Białorusi na to nie pozwoli. Ma jednak nadzieję, że nagroda Królewskiej Akademii będzie promocją Białorusi w wielu krajach.

2015-10-08, 18:00

Laureatka literackiego Nobla: spróbujmy żyć w godnym państwie

Posłuchaj

Swietłana Aleksijewicz: Oczywiście pomyślałam nie o sobie. Kilka dni temu jeden z niemieckich teatrów wystawiał spektakl według mojej książki "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Chcieli zaprosić do Frankfurtu kilka jej bohaterek. Obdzwoniłam ponad 50 adresów. Ani jedna już nie żyła. Tak samo było z moimi bohaterami z Czarnobyla
+
Dodaj do playlisty

Pisarka i dziennikarka Swietłana Aleksijewicz otrzymała Literacką Nagrodę Nobla za "polifoniczne pisarstwo, pomnik cierpienia i odwagi w naszych czasach". To 14. kobieta nagrodzona literackim Noblem i pierwsza reporterka z tą nagrodą. W swoich książkach opisuje mroczne i bolesne strony historii ZSRR.

Podczas konferencji prasowej po otrzymaniu wyróżnienia powiedziała, że pierwsze swe myśli zwróciła ku opisywanym przez siebie ludziom.- Kilka dni temu jeden z niemieckich teatrów wystawiał spektakl według mojej książki "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Chcieli zaprosić do Frankfurtu kilka jej bohaterek. Obdzwoniłam ponad 50 adresów. Ani jedna już nie żyła. Tak samo było z moimi bohaterami z Czarnobyla.... Jaka szkoda, że nie doczekali. Ale przynajmniej widzieli książki o sobie - powiedziała.

Dodała, że za otrzymywane nagrody kupuje sobie wolność. Pisanie książek zajmuje jej bardzo dużo czasu i trwa długo - niekiedy nawet 10 lat. Potem trzeba jeździć po różnych krajach, żeby je wydrukować. - Dzięki Nagrodzie Nobla nie muszę teraz myśleć o pieniądzach - przyznała.

Nagroda dla narodu

Swietłana Aleksijewicz podkreślała, że pierwszy białoruski Nobel - to nagroda nie tylko dla niej, ale również dla całego narodu i niewielkiego państwa, naciskanego z różnych stron. Chciałaby, żeby pomagała jej rodakom kochać swój kraj.

REKLAMA

Laureatka Literackiej Nagrody Nobla zaapelowała też do Białorusinów, by poszukali własnej wersji gandyzmu, by żyć w godnym państwie. Jej zdaniem każdy powinien coś w tym celu zrobić.  - Spróbujmy żyć w godnym państwie. Każdy powinien w tym celu coś zrobić. Nie należy czekać, że zrobi to sąsiad, twój syn, wnuk. To powinni robić wszyscy. Inaczej w pojedynkę bardzo łatwo nas szantażować, bardzo łatwo nas zastraszyć, bardzo łatwo się z nami rozprawić - powiedziała.

Zastrzegła przy tym, że nie jest zwolenniczką rewolucji. - Nie chcę, żeby zostało tu stracone choć jedno życie młodego chłopaka. Uważam, że powinniśmy znaleźć własny gandyzm, białoruski gandyzm. Jeśli będziemy razem, to go znajdziemy – oznajmiła.

Posłuchaj

Swietłana Aleksijewicz o nagrodzie Nobla jako wyróżnieniu dla wszystkich Białorusinów: Chciałabym, żeby poczuli, że są obywatelami małego, ale dumnego kraju (IAR) 0:08
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA

Prezydent Białorusi w trudnej sytuacji

Na konferencji prasowej w Mińsku wiele stawianych pytań dotyczyło tematów politycznych. Aleksijewicz powiedziała, że prezydent Białorusi jest teraz w trudnej sytuacji. Chciałby oderwać się od Rosji, ale jest to niemożliwe. - Trzyma go zarówno własna przeszłość, jak i Władimir Putin - zaznaczyła. -  Przez własną przeszłość mam na myśli to, że on nie zna innych reguł gry, bo na nich wyrósł, chociaż trzeba przyznać, że ma bardzo silny instynkt polityczny – powiedziała.

W odpowiedzi na pytanie o plany otwarcia na Białorusi rosyjskiej bazy lotniczej wyraziła przekonanie, że nie jest ona Białorusi potrzebna. - Ale boję się, że będzie. Nie widzę u Łukaszenki ani siły, ani zasobów, żeby się temu przeciwstawić. I nie widzę sił sprzeciwu w społeczeństwie. Społeczeństwo niestety przyjmie wszystko, co zaproponuje władza - powiedziała.

Okupacja na Ukrainie

Pytana o sytuację na Ukrainie, wyraziła przekonanie, że "to okupacja, wtargnięcie obcego państwa, choć jest tam bardzo wielu ludzi, którzy byli niezadowoleni". Podkreśliła, że bardzo kocha Ukrainę, bo jej babcia i mama to Ukrainki. - Kiedy niedawno byłam na Majdanie i widziałam fotografie Niebieskiej Sotni, to stałam i płakałam – wyznała.

Wyraziła jednak nadzieję, że antyzachodnie nastroje na Białorusi, a szczególnie w Rosji odejdą razem z dzisiejszymi liderami. - Ani w rosyjskim, ani w białoruskim narodzie nie ma tej nienawiści do Zachodu i Europy. To piana stworzona przez polityków.(…) To nie jest głębokie, ale w takim przejściowym czasie będziemy żyć jeszcze długo – oceniła.

REKLAMA

- Byliśmy zbyt naiwni w latach 90. – mówię tu o sobie – kiedy myśleliśmy, że raz-dwa staniemy się wolni. Jak się okazało, jest to niemożliwe. Wydawało się, że jak ludzie przeczytają Sołżenicyna, to od razu się oczyszczą, a ludzie codziennie kogoś zabijali na klatce schodowej. Myślę, że najtrudniejszym dziedzictwem, jakie pozostało po socjalizmie, jest skaleczony człowiek – podkreśliła.

Pytana o stosunek do Rosji powiedziała, że lubi jej kulturę, balet i literaturę. Nie lubi natomiast świata Berii, Stalina, Putina i Szojgu.

Posłuchaj

Swietłana Aleksijewicz: za nagrody kupuję wolność (IAR) 0:56
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA

Nie drukują mnie, nie mogę występować

Konferencja prasowa Aleksijewicz, której książki od 20 lat nie są publikowane przez państwowe wydawnictwa na Białorusi, odbyła się bez nagłośnienia w maleńkiej siedzibie niezależnego tygodnika „Nasza Niwa”, gdzie na ok. 20 m kw. udało się przecisnąć nielicznym dziennikarzom i wielu się wycofało.

- Białoruskie władze udają, że mnie nie ma. Nie drukują mnie, nie mogę nigdzie występować. Nie pamiętam, żeby białoruska telewizja do mnie telefonowała, czy białoruski prezydent – powiedziała.

Polskie inpiracje

Noblistka dodała, że bardzo ceni twórczość polskich autorów. - Odkrywałam świat przez takie postaci jak Hanna Krall i Ryszard Kapuściński – powiedziała.

- Bardzo mnie interesowało jego spojrzenie. Kiedy pierwszy raz przeczytałam jego książkę, to było chyba "Imperium", zobaczyłam, jak interesująco poszukiwał w sferze dokumentalnego reportażu, w którym ja pracuję – powiedziała Aleksijewicz, pytana, czy pisarstwo urodzonego w Pińsku Kapuścińskiego miało wpływ na jej twórczość.

REKLAMA

Dodała, że podoba się jej także twórczość Hanny Krall. - U was w Polsce książka dokumentalna to cała warstwa kultury. Rosyjska i białoruska kultura, jak gdyby jeszcze nie dopuściły do siebie świata, są troszkę tradycyjne, piszą w sposób samowystarczalny, jak gdyby sami dla siebie. Odkrywałam świat właśnie przez takie postaci jak Hanna Krall i Kapuściński - oznajmiła.

Zostawiła pracę nauczycielki

Noblistka urodziła się 31 maja w Iwano-Frankowsku na Ukrainie. Jej ojciec był Białorusinem, matka - Ukrainką. Rodzina przeniosła się na Białoruś, gdzie rodzice Aleksijewicz znaleźli pracę jako nauczyciele. Aleksijewicz w 1972 roku ukończyła studia na Wydziale Dziennikarstwa Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego im. Lenina.

źródło: CNN Newsource/x-news

REKLAMA

Pracowała jako wychowawczyni w internacie i nauczycielka, współpracowała z gazetami "Prypiackaja Prauda", "Majak Kommunizma", "Sielskaja Gazieta", "Nioman". Pod koniec lat 70. wzięła kilkuletni urlop w redakcji, kupiła ciężki magnetofon szpulowy i za pożyczone pieniądze jeździła po całym Związku Radzieckim, nagrywając wspomnienia kobiet, które walczyły na froncie II wojny światowej.
Tak powstała jej pierwsza książka - "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", w której opisała wojnę widzianą oczyma kobiet - rosyjskich, białoruskich, ukraińskich, które podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej pełniły rolę sanitariuszek, lotniczek, zwiadowczyń, czołgistek, snajperek, żołnierzy walczących na pierwszej linii i pracujących na tyłach, w zaopatrzeniu.

Fala krytyki

Książkę ukończyła w 1983 roku, ale "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" wywołała falę krytyki ze strony środowisk komunistycznych. Autorce zarzucano pacyfizm, naturalizm i dyskredytowanie bohaterskiego obrazu kobiety radzieckiej. Z tego powodu książka nie została wydana przez kolejne dwa lata. Dopiero w okresie pieriestrojki ukazała się w druku, prawie jednocześnie w czasopismach „Oktiabr”, „Roman-Gazieta”, w wydawnictwie „Mastackaja Litaratura” i „Sowietskij Pisatiel”. Na podstawie książki powstał cykl filmów dokumentalnych, wyróżniony m.in. Srebrnym Gołębiem na Festiwalu Filmów Dokumentalnych i Animowanych w Lipsku.

Wydana w 1990 roku książka "Cynkowi chłopcy ", w której autorka opisuje radziecką interwencję w Afganistanie, wywołała falę negatywnych komentarzy w prasie wojskowej i komunistycznej oraz długotrwały proces sądowy, który przerwano pod naciskiem środowisk demokratycznych i zagranicznych intelektualistów.

REKLAMA

Opowieści głosów

Twórczość Aleksijewicz koncentruje się wokół pomijanej i wypieranej historii ZSRR i Rosji: pisała też o katastrofie w Czarnobylu ("Czarnobylska modlitwa”, 1997) i wojennych losach dzieci ("Ostatni świadkowie", 1985). Pisarka znana jest z niepowtarzalnego stylu, wypracowanego na podstawie setek wywiadów i określanego mianem "opowieści głosów". Jej książki zostały przetłumaczone na 22 języki i stały się kanwą licznych spektakli teatralnych oraz scenariuszy filmowych. Pisarka tworzyła jako dramaturg i scenarzysta, jest autorką 21 filmów dokumentalnych i trzech sztuk teatralnych m.in. sztuki "Marutka".

Aleksijewicz, której książki od ponad 20 lat nie są na Białorusi wydawane w państwowych wydawnictwach, nie jest lubiana przez władze białoruskie, bo – jak zauważył szef białoruskiego PEN-Centru Andrej Chadanowicz - obraz, jaki maluje w swojej twórczości, różni się od tego z białoruskiej telewizji. - Nie ma w niej tego optymizmu kombajnów, jak radośnie pędzą w świetlaną przyszłość – podkreślił. Chadanowicz zwrócił też uwagę, że znaczna część niezależnej białoruskiej inteligencji atakuje Aleksijewicz, a nawet nie uznaje jej za białoruską pisarkę, gdyż pisze ona po rosyjsku i nie stara się popularyzować białoruskiego, który za prezydentury Łukaszenki został zepchnięty na margines.

Wiele nagród przed Noblem

Pisarka doceniana jest jednak poza Białorusią. Jest laureatką wielu międzynarodowych nagród, w tym National Book Critics Circle, Pokojowej Nagrody im. Ericha Marii Remarque’a, Nagrody Szwedzkiego Pen Clubu, Lipskiej Nagrody Książkowej na rzecz Porozumienia Europejskiego, Nagrody im. Andrieja Siniawskiego oraz Nagrody Fundacji im. Friedricha Eberta. W 2011 roku jej książka "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" (Czarne 2010) została uhonorowana Literacką Nagrodą Europy Środkowej Angelus oraz Nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego. Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego Aleksijewicz otrzymała ponownie w 2015 roku za książkę "Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka" (Czarne 2014). Została odznaczona francuskim Orderem Sztuki i Literatury stopnia oficerskiego.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

nobel1200.jpg
Nagrody Nobla 2015

Książka "Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka" w tym roku została przetłumaczona na polski. "Przez 70 z górą lat w laboratorium marksizmu-leninizmu wyhodowano odrębny gatunek - homo soveticus. Jedni uważają go za postać tragiczną, inni u nas mówią o nim pogardliwie +sowek+. Wydaje mi się, że znam tego człowieka, że jest mi bliski, że jestem jego sąsiadką, przeżyłam wiele lat tuż koło niego. Ten człowiek to ja" - pisze Aleksijewicz.

- Rosyjski naród nie zaakceptował pieriestrojki, każdy Rosjanin jest po trosze Putinem - mówiła Aleksijewicz w maju w Warszawie, nawiązując do "Czasów secondhand". - Okazuje się, że dwie dekady temu to elity chciały pieriestrojki, popierały Gorbaczowa. Naród wtedy milczał. A teraz, kiedy Putin rządzi, okazało się, że naród wcale nie wybiera demokratycznej przyszłości, tylko tęskni za sowiecką przeszłością. Naród rosyjski nie zaakceptował pieriestrojki - to dla mnie najbardziej wstrząsające odkrycie ostatnich lat. Problemem jest nie tyle Putin sam w sobie, tylko fakt, że każdy Rosjanin jest po trosze Putinem. Czerwone imperium odeszło, ale sowiecki człowiek pozostał - mówiła Aleksijewicz.

Niedługo w Polsce

W 1995 roku Aleksijewicz została członkinią Rady Obserwacyjnej Białoruskiego Komitetu Helsińskiego. Od 2000 roku mieszkała we Włoszech, we Francji, Niemczech i Szwecji. Pisarka wiele podróżuje po świecie, spotykając się z wydawcami, czytelnikami, występując z wykładami. Mimo że od wielu lat mieszka poza granicami Białorusi, często tam wraca.

Już wkrótce noblistka spotka się z polskimi czytelnikami - będzie gościem siódmej edycji Festiwalu Conrada, który odbywać się będzie w dniach 19-25 października w Krakowie.

REKLAMA

18 czerwca na spotkaniu w poznańskim Centrum Kultury Zamek powiedziała, że nie chce już dłużej "kolekcjonować" katastrof, ale podjąć bardziej metafizyczne tematy, takie jak: miłość, starość i śmierć.

Posłuchaj

Swietłana Aleksijewicz o swojej twórczości (IAR) 0:18
+
Dodaj do playlisty

 

IAR/PAP/fc

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej