Wojna w Syrii. USA i Rosja gotowe do rozmów. "Nawet w ten weekend"

USA i Rosja wyraziły gotowość do rozmów w sprawie bezpieczeństwa misji bojowych ich samolotów nad Syrią - oświadczył rzecznik Pentagonu. Do rozmów może dojść jeszcze podczas obecnego weekendu.

2015-10-10, 13:31

Wojna w Syrii. USA i Rosja gotowe do rozmów. "Nawet w ten weekend"
Wojna w Syrii trwa od ponad czterech lat. Foto: PAP/EPA/RUSSIAN DEFENCE MINISTRY PRESS S

Posłuchaj

USA przestaje szkolić Syryjczyków. Relacja Marka Wałkuskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

WOJNA W SYRII - serwis specjalny >>>

- Departament obrony otrzymał oficjalną odpowiedź ministerstwa obrony Rosji, dotyczącą propozycji zagwarantowania bezpieczeństwa operacji lotniczych w Syrii - oświadczył rzecznik Pentagonu Peter Cook. Dodał, że odpowiedź strony rosyjskiej jest analizowana oraz, że "rozmowy mogą odbyć się podczas obecnego weekendu".

Oba kraje prowadzą obecnie równoległe operacje lotnicze w Syrii. Amerykanie od ponad roku atakują cele Państwa Islamskiego (IS). Rosja, która włączyła się do konfliktu syryjskiego w ub. tygodniu deklaruje, że jej lotnictwo również zwalcza IS. Jednak według źródeł zachodnich, Rosjanie dokonują również nalotów na pozycje rebeliantów walczących z reżimem syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada.

Stany Zjednoczone, które są przeciwne wspieraniu przez Moskwę Asada, wykluczyły możliwość współdziałania z Rosją w Syrii. Waszyngton zgodził się jednak rozmawiać o bezpieczeństwie lotów i unikania niebezpiecznych incydentów z udziałem samolotów bojowych obu krajów.

REKLAMA

Amerykanie przedstawili swoje propozycje podczas wideokonferencji z udziałem strony rosyjskiej w ubiegłym tygodniu. Przewidują one m. in. przestrzeganie bezpiecznej odległości między samolotami obu krajów i stosowanie jednej częstotliwości radiowej w nagłych przypadkach.

Pentagon uzależnił dalsze rozmowy od otrzymania formalnej odpowiedzi na te propozycje, która właśnie nadeszła.

Wcześniej agencja TASS cytowała wypowiedź wiceministra obrony Rosji Anatolija Antonowa, który miał oświadczyć, że strona rosyjska "w zasadzie" zgadza się z tymi propozycjami.

Sprawa bezpieczeństwa lotów nad Syrią stała się pilna po wtargnięciu rosyjskich samolotów w przestrzeń powietrzną Turcji, która jest członkiem NATO. Ponadto sekretarz obrony USA Ash Carter skrytykował Rosję za dokonanie bez ostrzeżenia ataku rakietowego na cele w Syrii. Według źródeł wywiadu USA, niektóre z tych pocisków nie osiągnęły celów i rozbiły się w Iranie. Rosjanie zaprzeczyli tym informacjom; według nich wszystkie pociski doleciały do wyznaczonych celów.

REKLAMA

Rosyjskie lotnictwo operuje w Syrii od 30 września. Według Kremla chodzi o wsparcie z powietrza działań syryjskiej armii w walce z terrorystami Państwa Islamskiego. Jednak Zachód oskarża Rosję, że bombarduje umiarkowaną opozycję i tym samym wspiera syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada. Ponadto dyplomaci NATO twierdzą, że Rosja znacznie zwiększyła liczbę swoich żołnierzy w Syrii i jest gotowa do ofensywy lądowej. Według mediów, może chodzić nawet o 2 tysiące żołnierzy.

CNN Newsource/x-news

USA przestaje szkolić Syryjczyków

Dodatkowo Biały Dom potwierdził w piątek wstrzymanie programu szkolenia umiarkowanych rebeliantów w Syrii przez Pentagon, ale nie wykluczył, że zostanie on wznowiony w przyszłości. Jednocześnie USA zwiększą pomoc wojskową dla grup już walczących w terenie z IS w Syrii.
"Wyciągamy wnioski z naszej dotychczasowej pracy i poprawiamy naszą strategię" - ogłosił zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes podczas telekonferencji w piątek.

Jak wyjaśniła towarzysząca mu podsekretarz obrony Christine Wormuth, USA wstrzymają szkolenia rebeliantów prowadzone przez Pentagon w obecnej formie, ale jednocześnie chcą "dostarczać więcej sprzętu wojskowego" szerszej niż dotychczas grupie organizacji rebelianckich już walczących w Syrii z dżihadystami z Państwa Islamskiego, "by były bardziej skuteczne".

REKLAMA

USA ograniczą dotychczasową skrupulatną lustrację, jakiej byli poddawani wszyscy wspierani rebelianci, "do liderów już walczących jednostek". USA będzie im dostarczać "pakiety ze sprzętem wojskowym", które oni następnie rozdysponują wśród swoich ludzi - powiedziała Wormuth. Te pakiety mają obejmować amunicję i broń, ale zastrzegła, że nie aż tak zaawansowaną jak rakiety przeciwpancerne czy ręczne wyrzutnie przeciwlotnicze.

Ta dodatkowa pomoc wojskowa ma dotyczyć m.in. już wspieranych przez USA sił kurdyjskich, które odniosły w ostatnich miesiącach znaczne postępy w walce z IS w północno-wschodniej Syrii. Ale Biały Dom zapewnił, że będzie szukał także innych grup, które chciałby zbroić, w tym skupionych w Syryjskiej Arabskiej Koalicji (Syrian Arab Coalition), z nadzieją, że będą oni walczyć z IS u boku sił kurdyjskich.

Powiązany Artykuł

FLAGA-USA-1200.jpg
Amerykanie przestaną szkolić rebeliantów

Zmiana strategii oznacza, że Pentagon po raz pierwszy będzie zbroić rebeliantów bezpośrednio walczących w Syrii, poza tymi, którzy przeszli szkolenia m.in. w Turcji. - Dzięki temu będziemy bardziej elastyczni, szybsi, bardziej skuteczni - przekonywali przedstawiciele Białego Domu.
Natomiast realizowany zaledwie od kilku miesięcy przez Pentagon kosztem 500 mln dolarów program szkolenia i wyposażania zbrojnej opozycji syryjskiej ma być "wstrzymany". - Ale może w przyszłości go wznowimy, jeśli będą inne okoliczności - powiedziała Wormuth. Broniła szeroko krytykowanego programu, podkreślając, że była to po prostu "bardzo skomplikowana misja".

REKLAMA

Decyzja o wstrzymaniu programu powszechnie odbierana jest jednak jako przyznanie się do porażki - nie doprowadził on bowiem do stworzenia jakiejkolwiek formacji bojowej zdolnej zmierzyć się z Państwem Islamskim.

Pierwsza, licząca 54 ludzi, wyszkolona grupa poszła w rozsypkę w pierwszym starciu z Frontem al-Nusra - syryjskim odgałęzieniem Al-Kaidy. Już we wrześniu dowódca wojsk USA na Bliskim Wschodzie gen. Lloyd Austin przyznał w Senacie, że USA nie uda się zrealizować pierwotnych planów, by do końca roku wytrenować i wyposażyć 5,4 tys. bojowników do walki z IS. Powiedział, że obecnie w Syrii walczy ich tylko "czterech lub pięciu". Od tego czasu do walk w Syrii wkroczyło dodatkowych 71 bojowników przeszkolonych przez amerykańską armię w Turcji.

Rewizja strategii USA w Syrii nie jest wielką niespodzianką. Od wielu dni media donosiły, że w Białym Domu trwają intensywne narady prezydenta Baracka Obamy z doradcami w tej sprawie. Rzecznik Białego Domu na niedawnej konferencji prasowej powiedział nawet, że Obama od początku przewidywał, że program szkoleń może napotkać znaczne trudności, ale zgodził się na niego za namową współpracowników. Te słowa jeszcze bardziej zaostrzyły krytykę Obamy i jego podejścia do walki z IS.

Bez zmian pozostaje na razie kluczowy element strategii USA przeciw IS, czyli naloty kierowanej przez USA koalicji, by wspierać walkę sił irackich i kurdyjskich w terenie. 

REKLAMA

Kolejne naloty

Także francuskie lotnictwo dokonało drugiego już nalotu na pozycje dżihadystów w Syrii. Bomby spadły na obóz, w którym byli szkoleni terroryści. Minister obrony Francji Jean-Yves Le Drain poinformował, że w ataku wzięły udział dwa samoloty wielozadaniowe typu Rafale.

Maszyny wystartowały z baz na Bliskim Wschodzie. Wyjaśnił, że celem były pozycje tak zwanego Państwa Islamskiego w Syrii. Chodziło o miejsca, w których szkoleni są terroryści. Jean-Yves Le Drian podkreślił, że są to cudzoziemscy najemnicy, których zadaniem nie będzie walka na Bliskim Wschodzie. Ich się bowiem przygotowuje do zamachów we Francji i w Europie. Szef resortu wyjaśnił, że cel został osiągnięty. W wyniku nalotu zniszczono obozy, w których szkolą się terroryści.

Wcześniej Francja ograniczała się tylko do interwencji w Iraku. 27 września sześć maszyn dokonało pierwszego ataku w Syrii. Intensywność nalotów francuskich jest w tym rejonie znacznie mniejsza od ataków Rosjan czy Amerykanów.

WOJNA Z PAŃSTWEM ISLAMSKIM >>>

REKLAMA

IAR,PAP,kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej