Dlaczego akurat teraz Rosja nasiliła prowokacje? Ekspert: nie ma w tym przypadku

- Nie ma przypadku, że w momencie, kiedy Trump ogłosił ograniczenie pomocy finansowej dla krajów bałtyckich, to natychmiast mieliśmy do czynienia z incydentami - powiedział płk Andrzej Derlatka w rozmowie z Onetem. Były szef Agencji Wywiadu odniósł się w ten sposób do ostatnich działań rosyjskiego lotnictwa, naruszającego przestrzeń powietrzną NATO.

2025-09-20, 17:05

Dlaczego akurat teraz Rosja nasiliła prowokacje? Ekspert: nie ma w tym przypadku
Rosyjskie myśliwce MiG 29. Foto: PAP/EPA/SERGEI ILNITSKY

Rosyjskie prowokacje. "Czas nie jest przypadkowy"

W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z nasilonymi prowokacjami ze strony Rosji. W piątek estońskie władzy poinformowały, że przestrzeń powietrzną Estonii naruszyły trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 i pozostawały w niej przez 12 minut. W związku z tym estoński rząd zawnioskował do Sojuszu Północnoatlantyckiego o uruchomienie procedury wynikającej z artykułu 4. NATO. Tego samego dnia polska Straż Graniczna alarmowała, że dwa rosyjskie myśliwce wykonały niski przelot nad platformą Petrobalticu na Morzu Bałtyckim - która jest niezwykle wartościowa i strategiczna dla naszego kraju. 

Zdaniem pułkownika Andrzeja Derlatki, byłego szefa Agencji Wywiadu, czas wykonywania tych prowokacji nie jest przypadkowy. Ekspert twierdzi, że ma on związek z decyzją Donalda Trumpa, który ogłosił ograniczenie pomocy finansowej dla krajów bałtyckich. Specjalista dodał, że jedynym zrozumiałym językiem dla Rosjan obecnie jest język siły.

"Incydenty mają jeden cel"

- Problem w tym, że Ameryka wycofuje się z Europy. A przynajmniej zapowiada zmniejszenie o 30 proc. obecności swoich sił zbrojnych. Nie ma w tym przypadku, że w momencie, kiedy Trump ogłosił ograniczenie pomocy finansowej dla krajów bałtyckich, to natychmiast mieliśmy do czynienia z incydentami w tym rejonie - zwrócił uwagę rozmówca Onetu. Według niego incydenty te mają na celu zaostrzenie obecnie trwającego konfliktu. Ekspert zaznaczył bowiem, że w ramach kremlowskiej propagandy wojna Rosji z Ukrainą przedstawiana jest - de facto - jako wojna z NATO i tymi krajami europejskimi, które propaganda rosyjska uważa za największe zagrożenie.

- Jeśli na przykład dojdzie do strącenia takiego rosyjskiego samolotu przez siły NATO, co przecież jest możliwe, to Kreml przedstawi to jako agresję przeciwko Rosji i będzie musiał zareagować. Także nie są to jakieś pojedyncze zdarzenia, tylko pewien proces. Moskwa postawiła sobie strategiczne cele i te cele realizuje - zauważył płk Derlatka.

Działania Kremla "będą bardziej agresywne"

Pułkownik nawiązał do licznych przemówień Putina i jego przekłamanych esejów, z których wynika, że następnym celem po Ukrainie jest zajęcie krajów Pribałtyki - Litwy, Łotwy i Estonii. - Moskwa uważa ten rejon za niezwykle istotny ze strategicznego punktu widzenia, zwłaszcza w kontekście działań na Morzu Bałtyckim - sprecyzował. Płk Derlatka zaznaczył, że Rosjanie uważają, iż "Bałtyk stał się dla nich niebezpieczny". - A my uważamy, że to oni stwarzają tam zagrożenie. To taki konflikt interesów, który został sztucznie wywołany przez Kreml. Ale oni potrzebują tego konfliktu, żeby uzasadnić swoje przyszłe działania, które będą jeszcze bardziej agresywne, niż dzisiaj - tłumaczył w rozmowie z Onetem.

"Rosja jest przygotowana do wojny"

Według byłego szefa Agencji Wywiadu NATO nie jest przygotowane do tego rodzaju konfrontacji z Moskwą i europejska część sojuszu potrzebuje kilku lat, aby odbudować swój potencjał militarny. Dodał też, że "Ameryka jest relatywnie coraz słabsza w stosunku do Chin" a "Europa, jeśli chodzi o potencjał militarny i gospodarczy, to jest katastrofa". - Rosjanie chcą wykorzystać to okno czasowe do realizacji swoich kompletnie wyimaginowanych ambicji związanych z odbudową dawnego imperium. To jest kompletna bzdura, ale Rosjanie niestety w to wierzą - wyjaśnił. Według niego jedyne co możemy obecnie zrobić, to "rozmawiać z nimi językiem siły".

Czytaj także:

- Jeśli chodzi o Rosję, to oni są przygotowani do wojny i prawdopodobnie mogą liczyć na pomoc ze strony Chin. Wszystko bowiem wskazuje na to, że są z Pekinem dogadani. Proszę zwrócić uwagę, że oni wspierają się cały czas, mówią jednym językiem. To oznacza, że są już zawarte jakieś niejawne traktaty między Rosją a Chinami. Taka jest rzeczywistość i musimy się z tym pogodzić. Pogodzenie się polega na tym, że musimy się zbroić na potęgę - podsumował w rozmowie z Onetem płk Andrzej Derlatka.

Reakcja Europy. Będzie "wspólna odpowiedź"

Szef Rady Europejskiej Antonio Costa zapowiedział w piątek, że na szczycie 1 października w Kopenhadze przedstawiona zostanie "wspólna odpowiedź" Unii Europejskiej na działania Rosji. Jak dodał, naruszenie estońskiej przestrzeni powietrznej pokazuje po raz kolejny pilną potrzebę wzmocnienia wschodniej flanki unii. Naruszenie w piątek estońskiej przestrzeni powietrznej przez trzy rosyjskie myśliwce Costa nazwał kolejną niedopuszczalną prowokacją.

- Unia Europejska zdecydowanie solidaryzuje się z Estonią - podkreślił. - Pokazuje to po raz kolejny pilną potrzebę wzmocnienia naszej wschodniej flanki, pogłębienia europejskiej współpracy obronnej i zwiększenia presji na Rosję. Naszą wspólną odpowiedź na działania Rosji przedstawimy na nieformalnym posiedzeniu Rady Europejskiej w Kopenhadze 1 października - zapowiedział.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami nieformalny szczyt zorganizowany na zaproszenie Danii, która w tym półroczu sprawuje prezydencję, ma być poświęcony konkurencyjności europejskiej gospodarki, wsparciu dla Ukrainy, a także realizowaniu celów obronnych wyznaczonych do 2030 r. W reakcji na działania Rosji szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wezwała w piątek przywódców UE do szybkiego przyjęcia przedstawionej tego dnia propozycji 19. pakietu sankcyjnego, w ramach którego do końca roku Wspólnota miałaby zakończyć import rosyjskiego gazu skroplonego.

Źródła: Onet.pl/PAP/PolskieRadio24.pl/hjzrmb

Polecane

Wróć do strony głównej