Okrągły stół w sprawie internetowego hejtu
Jeśli niektóre portale internetowe zamykają fora, bo nie są w stanie opanować skali hejtu w sieci, to znaczy, że mamy problem - powiedział Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, otwierając "okrągły stół" ws. zwalczania mowy nienawiści w internecie.
2015-11-13, 17:10
Posłuchaj
Jak podkreślił Bodnar przed rozpoczęciem debaty, dużo się w Polsce mówi o samym hejcie, mowie nienawiści. - Aktywność policji, prokuratury, rzecznika praw dziecka i organizacji pozarządowych jest duża, ale nie rozmawiamy ze sobą, jak wyważyć granice między wolnością słowa, anonimowością a przeciwdziałaniem złym zjawiskom, które powodują wiele krzywdy społecznej - zauważył. Dodał, że liczy, iż to spotkanie pomoże znaleźć tę granicę.
W spotkaniu zorganizowanym z inicjatywy RPO uczestniczyli prokurator generalny Andrzej Seremet, przedstawiciele MSW, policji, Rzecznika Praw Dziecka, a także resortów sprawiedliwości, administracji i cyfryzacji oraz edukacji narodowej, a także reprezentanci właścicieli portali internetowych, społecznościowych i organizacje pozarządowe wyspecjalizowane w zajmowaniu się problemem mowy nienawiści w internecie.
Pierwsza z debat
Uczestnicy spotkania mieli się skupić na wypracowaniu dobrych praktyk dyskusji w sieci. Według Bodnara, będzie to pierwsze z planowanych spotkań, ponieważ w związku ze zmianą władzy planuje kolejne podobne debaty "okrągłego stołu", aby nowe władze mogły się do tego ustosunkować i uczestniczyć w zmianach.
REKLAMA
Posłuchaj
- Nie potrafimy dyskutować, wymieniać się argumentami, pogłębiać stanowisk, czy wyrażać zaniepokojenia niektórymi decyzjami polityków, tylko przerzucamy się wulgaryzmami, słowami, które nie powinny padać - tego dowodzi sytuacja, w której fala nienawiści w sieci doprowadziła do tego, że niektóre portale internetowe zamknęły swoje fora - mówił Bodnar. Ofiarami są ludzie o odmiennym kolorze skóry czy rasie, osoby publiczne.
Cel nienawiści
Otwierając debatę, Bodnar zwrócił uwagę, że hejt w internecie z jednej strony odnosi się do grup społecznych tradycyjnie marginalizowanych lub wykluczonych, a z drugiej mamy do czynienia z atakami na pojedyncze osoby. - Z różnych grup społecznych, z różnych powodów, czasami wręcz dla swoistej zabawy. Z drugiej strony widać bezradność osób, które starały się z tym walczyć - zauważył RPO.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
![gorszy.jpg](http://static.polskieradio.pl/images/30675233-66a4-42e2-a2a4-b36c63f4a664.jpg)
Gorszy, bo myśli inaczej? Niebezpieczna mowa nienawiści
Bodnar podkreślił, że walcząc z mową nienawiści, należy pamiętać o ochronie wolności słowa, wolności internetu i anonimowości w sieci. - To jest problem, jak z jednej strony podejmować działania i reagować na hejt w internecie, a z drugiej - chronić wolność słowa. Pytanie, czy to jest równanie z jakimkolwiek rozwiązaniem - zauważył.
Zdaniem RPO zagadnienia hejtu w internecie nie rozwiąże proste uchwalenie ustawy, ważniejsza jest aktywność społeczna i zastanowienie się, co można zrobić w ramach obecnie obowiązującego prawa.
Nie trzeba się zgadzać
Prokurator generalny Andzej Seremet zgodził się, że skala zjawiska mowy nienawiści w sieci wymaga podjęcia działań mających na celu jego zasadnicze ograniczenie i liczy, że przyczyni się do tego debata u RPO. - Działanie powinno płynąć nie tylko ze strony państwa, ale też szkół, wychowawców, Kościołów, organizacji pozarządowych. Wszyscy musimy zdać sobie sprawę z tego, jak szkodliwe jest to zjawisko, które niszczy tkankę społeczną i obniża poziom dyskusji publicznej - wskazał.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
![zalewa.jpg](http://static.polskieradio.pl/images/2a08bd3d-c959-4866-a4e8-23272e4454dc.jpg)
W internecie coraz więcej hejtu
Zarazem Seremet przypomniał, że nie chodzi o to, by wszyscy we wszystkim się z sobą zgadzali. - Możemy wyrażać mocne opinie i kontrowersyjne sądy. Wolność wypowiedzi nas do tego uprawnia, ale chodzi o to, by przestrzegać granice tych wypowiedzi. Bo za nimi stoi krzywda innego człowieka i prawo karne. Tutaj prokuratura ma swoją rolę do odegrania i ją wypełnia. Ścigamy konsekwentnie mowę nienawiści - podkreślił.
Seremet powiedział, że jest szczerze zaniepokojony poziomem agresji w internecie, który - jego zdaniem - jest nie tylko świetnym środkiem komunikacji, ale i "narzędziem prowokującym do ujawniania się ciemnych stron duszy ludzkiej". - Czasami się boję otwierać internet - przyznał prokurator generalny.
Tendencja wzrostowa
W pierwszej połowie tego roku policja ujawniła około 350 przestępstw polegających na tzw. mowie nienawiści, większość z nich w internecie - poinformował pełnomocnik komendanta głównego policji ds. ochrony praw człowieka mł. insp. Krzysztof Łaszkiewicz. W jego ocenie, na skalę tych naruszeń prawa ma wpływ publiczna dyskusja o problemach uchodźców -Obserwujemy tendencję wzrostową, to niepokojące, ale ciągle pod kontrolą - powiedział.
Przypomniał, że za nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym lub rasowym grozi nawet do 3 lat więzienia. Przyznał, że organa ścigania mają niekiedy problem z ustaleniem sprawców takich przestępstw - jeśli np. korzystają z zagranicznych serwerów ulokowanych w "państwach liberalniej podchodzących do kwestii wolności słowa". - Ale generalnie - radzimy sobie - zakończył.
REKLAMA
W internecie jak w realu
- Stwórzmy jedną, dużą akcję w całej Polsce, dzięki której łatwiej będzie się walczyć w internecie - zaapelował Jakub Turowski z Facebook Polska. Jak dodał, "to nie jest tak, że dziś platformy internetowe niczego nie robią". - W naszej firmie mamy tysiące ludzi na bieżąco analizujących te wpisy. Jedynie w Polsce z Facebooka korzysta 10 milionów ludzi, średnio co najmniej 14 razy dziennie, wchodząc na portal. Większość nie hejtuje. Treści ewidentnie hejterskie są usuwane. Problem jest taki, że to, co się dzieje w internecie, odzwierciedla to, co dzieje się w realu - oświadczył.
W jego ocenie, problem z mową nienawiści w sieci - rzutując go na liczbę użytkowników portali - nie jest duży, ale ci, którzy hejtują, są zauważalnym marginesem. - Zapewne robimy błędy, blokując strony, które zajmują się zwalczaniem hejtu i za to są zgłaszane do zablokowania, ale inwestujemy ogromne środki, aby walczyć ze zjawiskiem - zapewnił.
Nie da się moderować
Również Marcin Olender z Google Polska, aby zobrazować skalę zjawiska powiedział, że każdej minuty trafia do nich 400 godzin nagrań video. - Nie sposób tego moderować - podkreślił. Zarazem zapewnił, że jego firma weźmie udział w każdym przedsięwzięciu ograniczającym mowę nienawiści.
- To nie jest tak, że na forach wolno wszystko. Każde forum ma swój regulamin idący głębiej niż przepisy prawa - dodała Marzena Suchan z Onetu, który miesięcznie ma około 3 mln komentarzy, z czego około 2 proc. internauci zgłaszają jako niewłaściwe. - Nie wszystkie jednak takimi są w rzeczywistości, bo wiele zgłasza się jako krytyczne wobec kogoś, ale nie kwalifikują się do usunięcia - zauważyła.
REKLAMA
Wyraz bezradności
Internetowe forum pod tekstami o tematyce imigranckiej zamknęła "Gazeta Wyborcza". - Biorę na siebie pełną odpowiedzialność za to. Uważam, że w sieci nie powinno być anonimowości - powiedział obecny na debacie u RPO wicenaczelny "GW" Jarosław Kurski. - Nie godziłem się na to, by "GW" stała się platformą ordynarnej nienawiści i platformą do dokonywania przestępstw. Ale był to wyraz naszej bezradności - dodał.
Odpowiedzialna w tej gazecie za media społecznościowe Maria Siwińska przyznała, że w tej sprawie między nią a Kurskim nie ma zgody. - Anonimowość w internecie to większa wartość niż szkoda. Trzeba się porozumieć ponad podziałami. Odcinajmy IP hejterów. Trzeba to systemowo wdrożyć. Gdy była katastrofa smoleńska, udało się nam - mówiła.
Nie wszyscy dostrzegają problem
- Z PAN stworzyliśmy narzędzie do eliminacji hejtu - rasistowskiego, homofobicznego, ksenofobicznego itp. Przetwarzamy miesięcznie miliony komentarzy. Współpracujemy z mediami, którym dostarczamy forów - współpraca układa się dobrze. Hejt przenosi się w miejsca niszowe. Są wydawcy, którzy nie dostrzegają problemu. Mówią: u nas tego nie ma, pewnie jest u konkurencji. Jesteśmy w stanie stworzyć platformę wymiany adresów hejterów. Można ich rozpoznać nie tylko przez pryzmat ich adresów, ale też w warstwie semantycznej - zadeklarował Piotr Surma z jednej z firm dostarczających usługi internetowe.
- Możliwość anonimowego pisania rzeczy ważnych i rzetelnych jest istotna. Gdyby nie ona, osoby te obawiałyby się zabierać głos w interesie publicznym. Nie jestem zwolenniczką wprowadzania zmian prawnych, ale liczę na samoregulację portali - powiedziała Dorota Głowacka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
REKLAMA
IAR/PAP/fc
REKLAMA