Szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Niemiec: coraz więcej naruszeń rozejmu na wschodzie Ukrainy
- Liczba incydentów naruszających zawieszenie broni między ukraińskimi siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy raczej rośnie niż maleje - powiedział Frank-Walter Steinmeier.
2015-12-29, 18:31
- Na początku mijającego roku niewiele dzieliło nas od wybuchu otwartej wojny. Dzięki porozumieniom z Mińska, podpisanym w lutym, udało się tego uniknąć - stwierdził szef niemieckiej dyplomacji.
Dodał, że w ciągu roku osiągnięto postęp w realizacji wielu postanowień porozumień mińskich, m.in. w kwestii militarnej deeskalacji i wycofywania uzbrojenia przez strony konfliktu. Zaznaczył jednak, że nadal nie zostały rozwiązane kluczowe kwestie.
- Rozejm jest coraz bardziej kruchy. Nadal nie ma porozumienia co do ustawy o wyborach lokalnych na kontrolowanych obecnie przez separatystów obszarach Donbasu - wskazał.
- Sytuacja humanitarna na tych terenach bardzo się pogorszyła w ostatnich miesiącach, przez co coraz bardziej cierpią ludzie - podkreślił.
Steinmeier zaapelował do stron konfliktu na Ukrainie o pilne zapewnienie pomocy humanitarnej, uwolnienie wszystkich więźniów i jeńców, likwidację ograniczeń w rejestrowaniu się organizacji humanitarnych w Donbasie oraz wznowienie dostaw wody w tej części kraju.
KRYZYS UKRAIŃSKI: serwis specjalny >>>
Ponad 9 tys. ofiar śmiertelnych
W lutym przedstawiciele Francji, Niemiec, Ukrainy i Rosji doprowadzili do podpisania w Mińsku porozumień pokojowych, mających doprowadzić do uregulowania konfliktu zbrojnego na Ukrainie.
W ubiegłym tygodniu rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że termin wdrożenia tych porozumień, pierwotnie wyznaczony na koniec grudnia 2015 roku, zostanie przedłużony na 2016 rok.
Konflikt między siłami rządowymi a separatystami na wschodzie Ukrainy trwa od wiosny ubiegłego roku.
Według najnowszego raportu Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (UNHCHR) od kwietnia ubiegłego roku w konflikcie zginęło ponad 9 tys. osób, a ponad 20 tys. zostało rannych.
PAP, kk
REKLAMA