Ataki na kobiety w Niemczech. Telewizja publiczna przeprasza za brak wiadomości
Do masowych napaści o podłożu seksualnym i rabunków grup osób o "arabskim wyglądzie" doszło w Kolonii i kilku innych miastach w noc sylwestrową. Informacje te dopiero we wtorek zaczęły intensywniej przebijać się do głównych mediów.
2016-01-06, 21:23
Posłuchaj
Początkowo również policja twierdziła, że nie doszło do żadnych incydentów.
ZDF w oświadczeniu stwierdziła, że brak bieżącej informacji był błędem. Wydawca programu informacyjnego w zdecydował o przełożeniu materiału o wydarzeniach do czasu przedstawienia oficjalnego stanowiska przez władze i policję w Kolonii. "Była to jednoznacznie zła ocena sytuacji" - stwierdzono w oświadczeniu opublikowanym na profilu kanału w serwisie Facebook.
Część organizacji i polityków oskarżała główne media o zastosowanie autocenzury w sprawie wydarzeń, bo uderzały one w proimigracyjną politykę rządu w Berlinie.
Prawdziwa skala noworocznych zajść została ujawniona dopiero po kilku dniach. We wtorek liczba kobiet, które zgłosiły napaść zbliżyła się do setki. Co najmniej jedna z napadniętych została zgwałcona. Według ofiar, grupy imigrantów otaczały je, napastowały seksualnie i okradały.
REKLAMA
Szef niemieckiego MSW Thomas de Maiziere podkreślił, że w tej sprawie nie ma miejsca na spekulacje i zaznaczył, że władze muszą wyjaśnić, czy mają do czynienia ze sprawcami pochodzącymi z najnowszej fali migrantów czy żyjącymi tu długo.
Do podobnych skandalicznych incydentów doszło też w innych niemieckich miastach, między innymi w Hamburgu. Na Reeperbahn grupy mężczyzn "o wyglądzie południowym lub arabskim" okrążały swoje ofiary, napastowały je oraz zabierały im dokumenty, telefony komórkowe i pieniądze.
"Sprawa musi być wyjaśniona"
Szef niemieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Thomas de Maiziere skrytykował działania policji. W rozmowie z telewizją ARD, minister stwierdził, że funkcjonariusze nie mogą czekać z reakcją na skargi ofiar.
Maiziere zaznaczył, że w tej sprawie nie ma miejsca na spekulacje i oświadczył, że władze muszą wyjaśnić, czy mają do czynienia ze sprawcami pochodzącymi z najnowszej fali migrantów czy żyjącymi w Niemczech od lat.
x-news.pl, DE RTL TV
Oburzenie wyraziła kanclerz Angela Merkel
Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert przekazał, że kanclerz w rozmowie telefonicznej z burmistrz Kolonii Henriette Reker wyraziła "oburzenie tymi wstrętnymi napaściami seksualnymi" i podkreśliła, że konieczna jest zdecydowana reakcja państwa prawa.
"Trzeba uczynić wszystko, by ustalić wszystkich sprawców tak szybko, jak to tylko możliwe i ukarać ich bez względu na ich pochodzenie" - miała powiedzieć Merkel.
Minister sprawiedliwości Niemiec Heiko Maas na Twitterze napisał o "obrzydliwych napaściach" i podkreślił, że sprawcy powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności.
REKLAMA
Zaostrzenie dyskusji o imigrantach
Incydenty w Kolonii oraz Hamburgu doprowadziły do zaostrzenia toczącej się w Niemczech od miesięcy dyskusji o polityce migracyjnej rządu Merkel.
Krytycy kanclerz domagają się ograniczenia liczby osób wpuszczanych do kraju, deportowania obcokrajowców wchodzących w kolizję z prawem czy też wręcz zamknięcia granic. Zwolennicy polityki "otwartych drzwi" ostrzegają, by nie "potępiać w czambuł wszystkich uchodźców".
Szefowa eurosceptycznej i antyislamskiej partii Alternatywa dla Niemiec Frauke Petry obarczyła Merkel i jej rząd odpowiedzialnością za zajścia. - To konsekwencja niekontrolowanej imigracji - stwierdziła szefowa ugrupowania, które zdobywa popularność szczególnie na wschodzie Niemiec. Jej zdaniem polityka rządu wobec uchodźców jest "katastrofalna".
Telewizja publiczna ZDF zwróciła uwagę, że liczba przestępczych band złożonych z cudzoziemców "drastycznie wzrosła". Zdaniem redakcji dotyczy to także znanych z otwartości miast takich jak Brema. Kilkuosobowe grupki atakują na ulicy samotne osoby, odbierając im telefony komórkowe i portfele.
W zeszłym roku do Niemiec przyjechało co najmniej 1,1 mln imigrantów.
pp/PAP/IAR
REKLAMA