Historyk: w Rosji wciąż pielęgnuje się mit Armii Czerwonej

To oczywiście zdumiewające, że Rosjanie wciąż podtrzymują mit Związku Radzieckiego. Nie umieją przyznać, że wiele momentów w historii tego państwa było nieszczęściem – mówi prof. Antony Beevor. Jego książki są w Rosji zakazane.

2016-01-23, 12:35

Historyk: w Rosji wciąż pielęgnuje się mit Armii Czerwonej
Mundur radzieckiego żołnierza. Foto: Wikimedia Foundation/Urban/CC BY-SA 3.0

Prof. Antony Beevor, to brytyjski autor książek o historii II wojny światowej. Niedawno w Polsce ukazała się najnowsza - ”Ardeny 1944. Ostatnia szansa Hitlera”.

Prace historyka nie są akceptowane przez rosyjskie władze. Na przykład administracja Jekaterynburga usunęła książki historyka z bibliotek.

Książki są zakazane, dokumenty można usunąć z archiwum


- To, co zrobiono w Jekaterynburgu, jest najmniejszym z całej listy moich ”rosyjskich” problemów. Przede wszystkim, moje książki w ogóle zostały zakazane w Rosji. Zostało też ustanowione prawo, zgodnie z którym grozi mi kara 5 lat więzienia, jeśli wrócę do Rosji. A wszystko przez to, że moja wydana w 2002 roku książka ”Berlin 1945. Upadek” została uznana za stek oszczerstw i bluźnierstw pod adresem Armii Czerwonej. Opisałem w niej masowe gwałty dokonywane przez radzieckich żołnierzy na Niemkach. Paradoksalne jest to, że ja te informacje wyciągnąłem właśnie... z rosyjskich archiwów - opowiada prof. Beever.

Jak zaznaczył, w rosyjskiej armii utworzono nawet specjalną komórkę, która jest odpowiedzialna za walkę z "kłamstwami” rozpowszechnianymi przez takich historyków, jak on. - Jej uprawnienia obejmują również usuwanie niewygodnych dokumentów z archiwów - dodał.

Zbrodnie są udokumentowane, ale nikt o nich nie mówi


Prof. Antony Beevor opowiedział, że choć wcześniej tego nie rozumiał, to ostatecznie przekonał się, że zwycięstwo Armii Czerwonej nad Niemcami w 1945 roku dla wszystkich Rosjan świętością– nawet dla tych, którzy cierpieli przez Stalina. - I w związku z tym, wszystko to, co mogłoby splamić świętość tego zwycięstwa – jak właśnie informacja o gwałtach Armii Czerwonej – było postrzegane jako atak na centralny mit Związku Radzieckiego. I tak jest w tym kraju do tej pory. To właśnie tłumaczy te wszystkie histeryczne reakcje na moją książkę - mówił.

Historyk uważa, że Rosjanie nie uznają prawdy o ich przeszłości z tego powodu, że rozpadłby się wówczas mit o ZSRR. - Gdyby w Rosji zaczęto powszechnie przyznawać, że Stalin był potworem i że za jego rządów działy się w Rosji rzeczy złe, to cały troskliwie pielęgnowany mit Związku Radzieckiego zostałby podważony. A to z kolei stanowiłoby problem dla rosyjskiego nacjonalizmu. Właśnie z tego wynika rosyjskie "nadopiekuńcze” spojrzenie na przeszłość. To jest powód, dla którego Rosjanom trudno jest przyznać, że w ich przeszłości były momenty, które nie stanowią powodu do dumy - ocenił.

Są młodzi historycy, którzy się wyłamują

- Ta zmitologizowana narracja rosyjskich dziejów jest podtrzymywana głównie przez władzę. Ale popiera ją też większość historyków w Rosji, choć są również młodzi odważni badacze, którzy wyłamują się z tej ”przewodniej linii partyjnej - wyjaśnił.

Niestety, są i zupełnie inne postawy. - To bardzo rozczarowujące, że środowiska naukowe w Rosji wierzą w mit Armii Czerwonej. Jeden z profesorów historii, który pomagał mi podczas prac nad książką ”Stalingrad”, obrócił się przeciwko mnie i oskarżył o „goebbelsowską propagandę”, gdy opublikowałem książkę o zdobyciu Berlina. Tymczasem – jak już wspomniałem – materiał do niej pochodził właśnie z rosyjskich archiwów... - zauważył naukowiec.

- Myślę, że jest to część tego samego problemu, o którym mówiłem wcześniej. To oczywiście zdumiewające, że Rosjanie, którzy przez trzy czy cztery pokolenia tyle wycierpieli w czasie istnienia ZSRR, wciąż podtrzymują mit Związku Radzieckiego. Ale prawda jest taka, że bardzo trudno im przyznać, że tak wiele momentów w historii tego państwa było nieszczęściem i wiązało się z udręką - dodał.

REKLAMA

PAP/agkm

 

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej