Media w Niemczech: Polacy jak lunatycy zmierzają ku rafie
Niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” w swoim niedzielnym wydaniu „FAS” powraca do wizyty premier Beaty Szydło w Berlinie; ostrzega Polaków, że wspierając antyzachodnie tendencje w UE, „jak lunatycy zmierzają w kierunku rafy”.
2016-02-14, 14:30
Posłuchaj
Niemiecka gazeta "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" ostrzega przed pogłębiającym się podziałem między zachodem a wschodem Unii Europejskiej. Komentator gazety pisze, że Polska nie dostrzega związanych z tym zagrożeń.
Gazeta ocenia, że wobec kryzysu migracyjnego w Europie polski rząd zachowuje się podobnie do rosyjskiego, wzmacniając antyzachodnie nastroje we własnym kraju. Jak czytamy, spojrzenie całej wschodniej Europy na Unię zmieniło się. Wspólnota jest jak łódź która nabiera wody. Polska czy Węgry zamiast pomóc ją ratować, wskakują jednak do szalup ratunkowych.
Autor tekstu ostrzega, że ten pogłębiający się podział może mieć katastrofalne skutki. Bo im bardziej wschód będzie odgradzał się od reszty, tym głośniejsze będą głosy, aby pozbyć się tego balastu. Wtedy pod znakiem zapytania postawiony zostanie nie tylko transfer unijnych pieniędzy na wschód.
Komentator gazety podsumowuje, że polskie władze w euforii wyśnionej suwerenności prowadzą kraj na rafę. Jak czytamy, gdyby Władimir Putin miał tylko takich wrogów, to nie potrzebowałby przyjaciół.
Polska a antyzachodnia propaganda Rosji
„Polska premier Beata Szydło powiedziała przed swoją pierwszą wizytą w Berlinie w piątek, że z powodu błędów w polityce wobec uchodźców sytuacja w Niemczech wymknęła się spod kontroli” – przypomina na wstępie autor komentarza – długoletni korespondent gazety w Warszawie Konrad Schuller.
REKLAMA
Słowa Szydło wpisują się w „chór antyzachodnich wypowiedzi, których częstotliwość rośnie od czasu dojścia do władzy prawicy w Polsce” – pisze Schuller.
Zdaniem autora takie wypowiedzi „utrudniają odrzucenie nieprawdziwego stereotypu o putinizacji Polski”.
„Polska Kaczyńskiego różni się zasadniczo od Rosji Putina, ponieważ fundamentem władzy tego drugiego są korupcja, wojna i mord polityczny. Żadna z tych rzeczy nie występuje w Polsce, a pomimo tego istnieją podobieństwa. Należy do nich fala antyzachodnich emocji, które oba kierownictwa rejestrują, dają im pokarm i wzmacniają: Niemcy-Europa - poza kontrolą”.
Schuller przyznaje, że ocena sytuacji na Zachodzie jest pozbawiona podstaw: „cały Zachód stracił z punktu widzenia Wschodu swój dawny blask”.
REKLAMA
„Europa rozdaje dziś tyle samo problemów, co pieniędzy, a Polska, Węgry, Słowacja poszukują własnych dróg” – stwierdza niemiecki dziennikarz dodając, że mowa jest o „regionalnej tożsamości” – w nawiązaniu do dawnej polskiej koncepcji Międzymorza.
Nowa tendencja „odwracania się” od UE jest wobec europejskiego kryzysu „tak zrozumiała, co katastrofalna” – ocenia autor komentarza.
„Europa przecieka i podczas gdy Polacy czy Węgrzy uciekają do szalup ratunkowych, chociaż przy pompach potrzebna jest każda para rąk, wokół Niemiec, Austrii i Holandii powstaje Klub Chętnych, który wobec braku koordynacji w całej UE biorą sprawy w swoje ręce” – czytamy w „FAS”.
„Mini-Schengen jest słowem wypowiadanym szeptem – zamknięty obszar ratunkowy – bez Wschodu” – wyjaśnia Schuller.
REKLAMA
„Obie tendencje wzmacniają się wzajemnie. Im bardziej członkowie UE na Wschodzie chronią się przed kryzysem, odgradzając się, tym mocniej na Zachodzie ton będą nadawać ci, którzy ze swojej strony chcą odrzucić balast” - pisze komentator.
„Ten, kto uważa, że należy stać przy pompach, nie będzie chciał troszczyć się o tych, którzy będąc już w szalupach, odcinają linę” – ostrzega Schuller.
Zachód zostawi wschód samemu sobie?
Jeżeli ulegnie rozbiciu solidarność, pod znakiem zapytania stanie nie tylko transfer unijnych pieniędzy na Wschód – czytamy w „FAS”.
„Powróci także fundamentalne dla Zachodu pytanie: czy będziemy za siebie walczyć? Czy obowiązuje jeszcze zasada wszyscy za jednego, gdy coraz więcej krajów przy zasadzie jeden za wszystkich bierze zwolnienie? – zastanawia się autor.
REKLAMA
Schuller określa ten proces jako „lunatykowanie na powrót do XX wieku”.
„Czy Angela Merkel odporna na Władimira Putina będzie rządzić wiecznie?” – pyta komentator.
„Czy można całkowicie wykluczyć, że jej następcy mogą uznać porozumienie z wielką Rosją za racjonalne wyjście – kosztem Polski i tych wszystkich krajów, które dawniej nazywane były okropnie „Międzyeuropą?” – pyta Schuller.
„Polscy narodowi konserwatyści nazwali swoich przeciwników, którzy do dziś stawiają na "zmurszał"ą Europę, lemingami. Teraz szydzą z kontynentu, który dawał ostatnio ich krajowi bezpieczeństwo, i prowadzą Polskę w euforii śnionej suwerenności w kierunku rafy. Gdyby Putin miał tylko takich wrogów, nie potrzebowałby żadnych przyjaciół” – konkluduje Konrad Schuller na łamach niedzielnego wydania „FAS”.
REKLAMA
PAP/IAR/agkm
REKLAMA
REKLAMA