Afera korupcyjna w Brazylii. Były prezydent: jestem uczciwszy od was
Luiz Lula da Silva określił działania policji wobec swojej osoby, jako "przesadne" i jako "prześladowanie polityczne".
2016-03-06, 10:03
Posłuchaj
Ikona brazylijskiej lewicy Luiz Lula da Silva, który kończąc w 2010 r. ośmioletnią prezydenturę miał 80 proc. poparcia, po przesłuchaniu w związku z aferą korupcyjną Petrobrasu, w sobotę odwołał się do solidarności swych zwolenników. Byłego prezydenta wciąż popiera 47 proc. Brazylijczyków.
Tylu - według sondaży - wciąż byłoby dziś gotowych głosować na niego, gdyby twórca brazylijskiego cudu gospodarczego i programu "zero głodu" startował jako przywódca brazylijskiej Partii Pracujących w wyborach 2018 roku.
Kilkugodzinne piątkowe przesłuchanie, na które został dowieziony przez policję, miało związek z toczącym się od kilkunastu miesięcy śledztwem w sprawie gigantycznej afery korupcyjnej wokół Petrobrasu, największego koncernu państwowego w Ameryce Łacińskiej. Potwierdziło ono po aresztowaniu kilkudziesięciu przedsiębiorców, polityków różnych partii i dyrektorów Petrobrasu, iż 12-letnie rządy lewicy w Brazylii nie położyły kresu endemicznej korupcji w tym kraju - potwierdzają jednym głosem eksperci.
Jak wynika z informacji po piątkowym przesłuchaniu, co do rodziny eksprezydenta i jego samego istnieją poszlaki, że byli oni obdarowywani drogimi podarkami przez właścicieli wielkich przedsiębiorstw budowlanych, którzy załatwiali za łapówki zamówienia dla Petrobrasu.
REKLAMA
Sam Lula określił działania policji, która w piątek zabrała 70-letniego byłego szefa państwa z domu i przewiozła na przesłuchanie, jako "przesadne", a także jako "prześladowanie polityczne".
Po przesłuchaniu, w przemówieniu do swych zwolenników, zapowiedział, że odwoła się do "opinii ulicy" brazylijskiej. "Jedyna odpowiedź, jakiej mogę udzielić, to +jestem uczciwszy od was+". Zapowiedział też "mobilizację ulicy, scenerii, na której zawsze występował".
Mobilizuje się także brazylijska opozycja, która zapowiada rozpoczęcie "procesu politycznego" wobec następczyni Luli, obecnej prezydent z Partii Pracujących. Uważa Dilmę Rousseff za odpowiedzialną co najmniej za tolerowanie superafery korupcyjnej w Petrobrasie.
pp/PAP/IAR
REKLAMA
REKLAMA