Atak na dziennikarzy i biuro organizacji pozarządowej
Rosyjscy dziennikarze, obrońcy praw człowieka i aktywiści demonstrowali przed administracją prezydenta Władimira Putina po ataku na granicy na dziennikarzy - gości Komitetu przeciw Torturom. Uzbrojeni napastnicy przeprowadzili też atak na biuro organizacji.
2016-03-10, 16:50
Protest przeprowadzono w formie jednoosobowych pikiet - ludzie stali w pewnej odległości od siebie, trzymając w rękach plakaty z hasłami. Demonstranci żądali przeprowadzenia śledztwa w sprawie ataku, po którym kilka osób trafiło do szpitala.
W środę wieczorem na granicy Czeczenii i Inguszetii nieznani sprawcy napadli na mikrobus z uczestnikami wizyty dla dziennikarzy organizowanej przez Komitet przeciw Torturom. Organizowana przez Komitet przeciw Torturom wizyta w Czeczenii miała umożliwić dziennikarzom i aktywistom spotkanie z ofiarami naruszeń praw człowieka w tym niespokojnym regionie rosyjskiego Kaukazu.
Zamaskowani napastnicy przyjechali kilkoma samochodami, wyciągnęli dziennikarzy i działaczy Komitetu z pojazdu i pobili pałkami. Sprawcy spalili też mikrobus, w którym były rzeczy osobiste dziennikarzy - podało radio "Kommiersant FM".
REKLAMA
W napadzie najbardziej ucierpieli dziennikarz z Norwegii i dziennikarka ze Szwecji - przewieziono ich do szpitala. Pod opiekę lekarzy trafił także kierowca busa. Wśród pobitych byli też współpracownicy rosyjskich mediów.
Rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow nazwał atak "absolutnym chuligaństwem". - Jest to zupełnie nie do przyjęcia i liczymy na to, że organy ochrony prawa w republice podejmą aktywne działania w celu znalezienia winnych tej napaści, tak aby w należyty sposób zapewnić bezpieczeństwo zarówno obrońcom praw człowieka, jak i przedstawicielom mediów - powiedział Pieskow.
Władze Czeczenii oświadczyły, że "na terytorium republiki nie doszło do tego rodzaju incydentu" - podał dziennik "Wiedomosti". Śledztwo w sprawie ataku wzięły pod swoją kontrolę władze Inguszetii.
Kilka godzin po napaści na mikrobus, w Inguszetii zostało zaatakowane biuro Komitetu Przeciw Torturom. Lokal organizacji w Karabułaku został w nocy otoczony przez uzbrojonych i zamaskowanych napastników - wynika z nagrań monitoringu zamieszczonych w internecie przez obrońców praw człowieka.
REKLAMA
- Uzbrojeni ludzie przyjechali do naszej siedziby pięcioma samochodami. Jeden z nich zniszczył kamerę przy wejściu, a trzech innych przedostało się przez okno - poinformował na Twitterze Dmitrij Utiukin, prawnik Komitetu przeciw Torturom.
Na innym nagraniu wideo zamieszczonym w sieci przez tę organizację widać zamaskowanego i uzbrojonego mężczyznę, który bez powodzenia usiłuje sforsować drzwi wejściowe do budynku.
REKLAMA
PAP,fc
REKLAMA