Śladem uchodźców. Jak Ateny radzą sobie z kryzysem migracyjnym?
Ateny, ósma rano. Plac Wiktorii jest czysty. Miejsce, gdzie koczowali miesiącami uchodźcy dziś jest pełne policji - relacjonuje dziennikarz Paweł Reszka.
2016-03-11, 15:03
Posłuchaj
Albania i Bułgaria wzmacniają granicę z Grecją. Z Aten Beata Kukiel-Vraila (IAR)
Dodaj do playlisty
- Autobus przyjeżdża dwa razy dziennie, zabierają wszystkich do obozu. Pierwszy o 8.30. Czekamy z kamerą, ale wygląda na to, że nie ma dziś kogo zabierać - tłumaczy dziennikarka telewizyjna.
Wokoło placu filigranowe kawiarenki, sklepy. Namioty w środku od miesięcy zakłócały porządek południowego miasta. Psuły turystyczny biznes. Uświadamiały Grekom, że to głównie ich problem. Styczeń i luty były zatrważające. W pierwszy miesiącu dotarło do Grecji poprzez Morze Egejskie 67 tysięcy uchodźców i imigrantów (rok wcześniej w styczniu 1,6 tys.), w lutym 56 tys. (przed rokiem tylko 2,8 tys.).
Teraz wszyscy pocieszają się, że jakoś się ułoży. Unia wzięła się poważnie za sprawę, deal z Ankarą, by ta ukróciła nielegalne przeprawy przez morze prawie zaklepany.
- I mu tutaj, jakoś powoli rozprawiamy się z sytuacją - podkreśla policjant.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Imigranci w Europie
Mówi i pokazuje na mężczyznę myjącego kamienne płyty na placu Wiktorii wielką sikawką. Po uchodźcach zostało ledwie kilka szmat - spodnie, skarpetki, bielizna, ale to się posprząta i wszystko wróci do normy.
Nagle na plac zajeżdżają trzy taksówki. Wysypuje się z nich kilkunastu Afgańczyków z tobołkami. Mężczyźni, kobiety, dzieci. Rozglądają się zdezorientowani.
Jakiś przechodzień krzyczy na nich histerycznie. Policjanci powoli odwracają głowy.
Afgańczycy szybko znikają w bocznej uliczce...
REKLAMA
Paweł Reszka, Polskie Radio
REKLAMA