Kurdyjscy bojownicy przyznali się do zamachu w Ankarze
Zbrojne ugrupowanie Sokoły Wolności Kurdystanu (TAK) przyznało się na swojej stronie internetowej do przeprowadzenia 13 marca samobójczego zamachu bombowego.
2016-03-17, 13:24
W wyniku ataku w centrum Ankary zginęło 37 osób, a ponad 120 zostało rannych.
Grupa opisała zamach jako "akt zemsty" za prowadzone od lipca ub. roku działania tureckich sił bezpieczeństwa w zdominowanej przez ludność kurdyjską południowo-wschodniej części kraju. Zapowiedziała też kolejne akty terroru wobec sił bezpieczeństwa.
Bojownicy podkreślili w wydanym oświadczeniu, że zamach w Ankarze był wymierzony w siły bezpieczeństwa i nie miał doprowadzić do ofiar wśród cywilów. Zastrzegli jednocześnie, że nie da się ich uniknąć.
W związku z ostrzeżeniem przed zamachami w Turcji swoje placówki dyplomatyczne w tym kraju zamknli Niemcy. Zdecydowano o tym, że w czwartek zamknięte pozostaną Ambasada w Ankarze, Konsulat Generalny w Stambule oraz działająca przy tej placówce niemiecka szkoła. We wtorek władze w Berlinie ostrzegły swoich obywateli mieszkających w Ankarze przed zagrożeniem atakami.
REKLAMA
Do niedzielnego aktu terroru doszło przy placu Kizilay, który jest jednym z głównym węzłów komunikacyjnych tureckiej stolicy. Niecały miesiąc temu kilka ulic dalej w podobnym ataku terrorystycznym zginęło 29 osób, do którego również przyznało się TAK.
(Kamera monitoringu uchwyciła moment eksplozji bomby umieszczonej w samochodzie przejeżdżającym przez centrum tureckiej stolicy)
Źródło: RUPTLY/x-news
Władze tureckie, opierając się na wstępnych ustaleniach, jako sprawcę ataku wskazały PKK lub powiązaną z nią grupę. Według tureckich sił bezpieczeństwa jednym z zamachowców była Kurdyjka, członkini Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). W odpowiedzi na ten atak tureckie lotnictwo zaczęło bombardować cele PKK w północnym Iraku, a władze wprowadziły godziny policyjnej w mieście Sirnak w celu przeprowadzenia operacji przeciw kurdyjskim bojownikom w tym regionie.
TAK twierdzi, że oddzieliło się od PKK, jednak zdaniem ekspertów organizacje te utrzymują kontakty.
REKLAMA
PAP/IAR, to
REKLAMA