Wzmocnienie wschodniej flanki NATO. Pentagon potwierdza

Szef Pentagonu potwierdził, że NATO rozważa możliwość rozmieszczenia w Polsce i krajach bałtyckich czterech rotacyjnych batalionów. - To jest jedna z opcji, o których rozmawiamy - powiedział w poniedziałek Ashton Carter.

2016-05-03, 06:58

Wzmocnienie wschodniej flanki NATO. Pentagon potwierdza
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Program Executive Office Soldier/flickr/CC BY 2.0

Posłuchaj

4 tysiące żołnierzy NATO w Polsce i krajach bałtyckich. Relacja Marka Wałkuskiego (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W rozmowie z dziennikarzami Carter, który w poniedziałek rozpoczął trzydniową wizytę w Niemczech, nie chciał jednak wchodzić w szczegóły.

Kilka dni temu dziennik "Wall Street Journal" poinformował, że zachodni członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego przygotowują cztery bataliony - około 4 tys. żołnierzy, którzy będą stacjonować w Polsce i krajach bałtyckich w ramach wzmocnienia przez NATO wschodniej granicy Sojuszu z Rosją.

"WSJ" napisał, powołując się na zachodnich dyplomatów, że dwa bataliony najprawdopodobniej przyślą USA, a po jednym Niemcy i Wielka Brytania.

Plany zwiększenia obecności sił NATO w krajach bałtyckich i Polsce potwierdził już wcześniej, podczas wizyty w Brukseli, Robert Work, zastępca sekretarza obrony USA. Powiedział on, że jest to odpowiedź na zwiększoną aktywność Rosjan w rejonie krajów bałtyckich i rosnące tam napięcie.


FILM: – Mamy takie samo spojrzenie, że decyzje szczytu NATO w Warszawie powinny zmierzać do tego, aby tzw. wschodnia flanka była właściwie zabezpieczona – oświadczył Witold Waszczykowski po rozmowie z szefem tureckiego MSZ Mevlutem Cavusoglu. – Chcemy, aby status bezpieczeństwa był równy dla wszystkich krajów w Europie - dodał polski minister.

TVN24

"WSJ" cytuje słowa Worka: "Rosjanie przeprowadzają masę szybkich ćwiczeń tuż przy naszych granicach z udziałem wielu żołnierzy. Z naszej perspektywy możemy twierdzić, że to nad wyraz prowokacyjne zachowanie".

Przedstawiciele Rosji wielokrotnie powtarzali, że wzmacnianie ich sił i ćwiczenia to reakcja na rozbudowę sił NATO i agresywne stanowisko wobec Moskwy.

W lutym ministrowie obrony krajów członkowskich NATO uzgodnili rozmieszczenie wojska w Europie Wschodniej, choć zdaniem dyplomatów nie sfinalizowano porozumienia co do jego liczebności. Rekomendacje naczelnego dowództwa sił NATO w Europie są obecnie analizowane w brukselskiej siedzibie Sojuszu.

Tygodnik "Der Spiegel" napisał w ubiegłym tygodniu, że na lipcowym szczycie w Warszawie NATO ma podjąć decyzję o rozlokowaniu stale rotujących wojsk Sojuszu w krajach bałtyckich, Polsce i Rumunii. W każdym z tych krajów ma stacjonować oddział w sile batalionu liczący maksymalnie 1000 żołnierzy.

Polska i kraje bałtyckie naciskają na jak największą liczebność wojsk sojuszniczych - pisze "WSJ". USA, Niemcy i Wielka Brytania wskazują, że wzmocnienie sił wojskowych Sojuszu musi być zgodne z warunkami Aktu Stanowiącego NATO-Rosja z 1997 roku, zakazującego permanentnego stacjonowania dużych oddziałów wojskowych na granicach z Rosją.

Przedstawiciele NATO mówią, że dokument ten nie określa jednak konkretnej liczby. Cztery bataliony zmieszczą się w limicie; będą to w rejonie krajów bałtyckich siły rotacyjne, a nie stacjonarne.

Zdaniem przedstawicieli Rosji NATO uprawia gierki słowne, a jego plany naruszają Akt Stanowiący - informuje amerykański dziennik. 

"Nadszedł czas na stałe bazy NATO w Europie Centralnej"

W Europie Centralnej powinny powstać stałe bazy NATO ponieważ zmianie uległy strategiczne uwarunkowania - Rosja najechała sąsiadów - mówi PAP Peter Doran z Center for European Policy Analysis. Dodaje jednak, że jest za mało czasu, by pogodzić różnice wewnątrz NATO w tej sprawie przed warszawskim szczytem.

- Byłbym bardzo zadowolony ze stałej obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce, którzy byliby w stanie przemieszczać się w Europy Środkowo- Wschodniej w ramach NATO - mówi ekspert.

- Nadszedł czas na ten krok. Wiele lat temu mieliśmy dżentelmeńską umowę z Rosją, która mówiła, że jeśli strategiczne uwarunkowania z 1997 roku się nie zmienią, nie będzie potrzeby rozmieszczania na stałe amerykańskich lub natowskich sił w nowych krajach członkowskich NATO. To się zmieniło, gdy Rosja najechała sąsiadów i zaanektowała część terytorium Ukrainy. Jest oczywiste, że strategiczne uwarunkowania z 1997 roku już nie obowiązują - podkreśla Doran.

Jednak, jak zaznacza ekspert, jest to tylko jeden z punktów widzenia w Sojuszu. - Według innego punktu widzenia takie kroki oceniane są jako prowokacyjne, a Rosja takie opinie pochwala. Nie mamy wystarczająco dużo czasu, by pogodzić te różnice wewnątrz NATO ws. stałych baz w Europie Centralnej – ta kwestia nie zostanie rozwiązana przed warszawskim szczytem - ocenia Doran.

pap

Ale - jak mówi amerykański ekspert - "Sojusz wciąż może w dobitny sposób zamanifestować plany trwałej obecności w Europie Centralnej - to musi się stać, nadszedł ten czas".

Prezydent Andrzej Duda był pytany w niedawnym wywiadzie dla PAP, czy to akt stanowiący o współpracy NATO i Rosji z 1997 r. jest przeszkodą, by w naszej części Europy znalazły się stałe bazy Sojuszu Północnoatlantyckiego. "Z całą pewnością obecność wojsk NATO, która jest zapowiadana i będzie realizowana, pozostaje w granicach tego aktu. Z drugiej strony, pamiętajmy, że Rosja bez przerwy narusza to porozumienie" - odpowiedział.

Zastępca sekretarza generalnego NATO Alexander Vershbow mówił w ostatnich dniach PAP, że podczas lipcowego szczytu NATO w Warszawie podjęte zostaną ważne decyzje dotyczące wzmocnienia polityki obronnej i odstraszania Sojuszu, co nie będzie obejmować stałych baz, ale będzie obejmować ciągłą, rotacyjną obecność sił Sojuszu na wschodniej flance.

pp/PAP/IAR


Polecane

Wróć do strony głównej