"Batalion NATO ochroni strategiczny przesmyk suwalski"
Przypadający na Polskę batalion NATO ma zostać rozmieszczony na północno-wschodnim krańcu polskiego terytorium w tzw. przesmyku suwalskim, którego zajęcie przez obce siły całkowicie odcięłoby kraje bałtyckie od reszty Europy - pisze środowy "Financial Times".
2016-06-15, 13:34
Posłuchaj
Jeden z czterech batalionów w newralgicznym miejscu
Ministrowie obrony państw NATO potwierdzili we wtorek w Brukseli plany rozmieszczenia po jednym batalionie w Polsce i w krajach bałtyckich. Każdy batalion będzie miał jedno tzw. państwo ramowe, odpowiedzialne za wystawienie sił stanowiących trzon batalionu i dowodzenie nim.
Według "FT", który powołuje się na źródła zbliżone do wtorkowych rozmów, jednym z państw ramowych będzie Wielka Brytania, która zgodziła się wystawić ok. 500 żołnierzy i najprawdopodobniej będzie dowodziła batalionem NATO w Estonii. USA miałyby objąć dowództwo nad batalionem w Polsce, a Niemcy i Kanada nad batalionami odpowiednio na Litwie i Łotwie.
Jak powiedział wiceszef MON Tomasz Szatkowski, na którego powołuje się brytyjski dziennik, nowe siły mogłyby zostać rozmieszczone najwcześniej na początku 2017 roku.
REKLAMA
Bardzo ważny punkt
W przypadku konfliktu przesmyk suwalski byłby kluczowy. To on rozdziela bowiem Obwód Kaliningradzki od Białorusi. To on też stanowi jedyne połączenie państw bałtyckich z resztą krajów NATO. Pod rządami Aleksandra Łukaszenki Mińsk współpracuje militarnie z Moskwą, wbrew woli części społeczeństwa.
"System ostrzegania"
Powiązany Artykuł

Jest decyzja o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO
Dyplomaci twierdzą, że dzięki rozmieszczeniu batalionów stworzony zostanie swego rodzaju system wczesnego ostrzegania, który w razie potrzeby skutkowałby reakcją na pełną skalę ze strony NATO. Bataliony mają dostać wsparcie tzw. szpicy, czyli sił NATO natychmiastowego reagowania (ok. 5 tys. żołnierzy), która interweniowałaby w razie wystąpienia zagrożenia. - (Bataliony) nie zostaną pozostawione same sobie - zapewnił na marginesie spotkania w Brukseli brytyjski minister obrony Michael Fallon.
Polska wcześniej domagała się utworzenia na swym terytorium stałej bazy NATO, a przedstawiciele Sojuszu przyznają, że w razie inwazji ze Wschodu obiecane wsparcie w postaci batalionów będzie dla wrogich sił jedynie "progiem hamującym" - pisze "FT". "Jeśli chodzi o samą liczebność (...), to nie będzie to coś, co samo w sobie miałoby potencjał bojowy wystarczający do obrony całego teatru działań wojennych. To jest coś, co da nam o wiele bardziej wiarygodny czynnik odstraszający" - powiedział cytowany przez "FT" wiceminister Szatkowski.
Na spotkaniu w Brukseli ministrowie obrony NATO mówili też po raz kolejny, że konieczne jest podniesienie przez państwa członkowskie Sojuszu wydatków na obronę do co najmniej 2 proc. PKB. Obecnie wymóg ten spełnia zaledwie pięć krajów (w tym Polska), a kolejnych osiem, w tym Rumunia i Czechy, zobowiązały się do realizacji tego zobowiązania w ciągu 10 lat.
REKLAMA
Ustalenia ministrów muszą zostać ostatecznie zatwierdzone na najbliższym szczycie NATO, który odbędzie się w Warszawie w dniach 8-9 lipca.
PAP/IAR/agkm
Potrzebna jest stała infrastruktura NATO-wska o dużej skali na wschód od Niemiec - przekonuje dyrektor amerykańskiego think-tanku CEPA Wess Mitchell. Dodaje, że w dłuższej perspektywie to jedyny sposób, aby uniknąć militarnej niestabilności na wschodniej flance Sojuszu.
REKLAMA
REKLAMA