Armenia: starcia z policją, ranni, dziesiątki zatrzymanych [WIDEO]
Armeńska policja poinformowała w czwartek o aresztowaniu kilkudziesięciu osób w Erywaniu po gwałtownych starciach, do których doszło dzień wcześniej między siłami bezpieczeństwa a demonstrantami. W budynku komisariatu od niedzieli przetrzymywani są zakładnicy.
2016-07-21, 13:12
Posłuchaj
Starcia z policją i rozgoniona manifestacja w Armenii. Relacja Macieja Jastrzębskiego (IAR)
Dodaj do playlisty
Demonstranci obrzucili w środę wieczorem kamieniami funkcjonariuszy przed budynkiem w Erywaniu, w którym otoczona jest grupa uzbrojonych ludzi związanych z opozycją wraz z ich co najmniej czterema zakładnikami.
Zebrani domagali się od władz rozwiązania kryzysu w sposób pokojowy. Policja użyła gazu łzawiącego i granatów hukowych. Według ministerstwa zdrowia rannych zostało ponad 50 osób, w tym 25 policjantów.
Ok. 2 tys. protestujących kontynuowało akcję do świtu w czwartek. Zanim tłum został rozpędzony przez policję, na miejscu wzniesiono barykady.
Według agencji Interfax zatrzymano ok. 140 ludzi.
REKLAMA
Z kolei według agencji „Novosti - Armenija”, łącznie spisano dane 136 osób z których 30 zostało przewiezionych na komisariat, a wobec 16 zastosowano areszt tymczasowy.
Różne opisy wieczornych starć
Protesty zaczęły się wczoraj wieczorem, obok budynku policji, w którym od pięciu dni, grupa radykałów przetrzymuje zakładników. Kilkudziesięciu zwolenników opozycji oświadczyło, że przynieśli porywaczom jedzenie. Ponieważ nie otrzymali żadnej odpowiedzi od funkcjonariuszy, obrzucili ich kamieniami.
Jak podkreśla armeńska redakcja Radia Svoboda, policja nie używając specjalnych środków przymusu, rozpędziła tłum. Demonstranci jednak nie zrezygnowali i kilkaset metrów dalej zaczęli wznosić barykady. Ponownie doszło do starć z policją. Tym razem funkcjonariusze wyłapywali z tłumu najagresywniej zachowujących się demonstrantów.
REKLAMA
Kryzys z zakładnikami trwa od niedzieli
W niedzielę grupa ponad 20 osób wtargnęła na teren komisariatu w Erywaniu po staranowaniu ciężarówką bramy wjazdowej. Doszło do wymiany ognia z policją. Napastnicy zajęli komisariat, zabijając jednego policjanta i raniąc czterech.
Głównym żądaniem napastników jest uwolnienie koordynatora małej grupy opozycyjnej Publiczny Front Odrodzenia Nowej Armenii, Żirajra Sefiljana. Aresztowano go w czerwcu pod zarzutem nielegalnego posiadania broni.
Sefiljan ostro krytykował w przeszłości prezydenta Armenii Serża Sarkisjana, zarzucając mu niedostateczne poparcie dla aspiracji ormiańskich separatystów w należącym formalnie do Azerbejdżanu regionie Górskiego Karabachu.
REKLAMA
Sprzeczne informacje o zakładnikach
Napastnicy, którzy weszli w posiadanie policyjnego arsenału, zaapelowali do mieszkańców Armenii, by wyszli na ulice w poparciu ich żądań. Zażądali dymisji władz najwyższych.
W ciągu pięciu dni od zajęcia przez nich budynku, w Erywaniu kilkakrotnie dochodziło do demonstracji opozycji. Jednak za każdym razem protestujących rozpędzała policja. W nocy z niedzieli na poniedziałek, policja zatrzymała 200 zwolenników opozycji, po przesłuchaniu wszystkich zwolniono do domów.
Sprzeczne są też informacje na temat liczby zakładników przetrzymywanych w zajętym budynku policji. Początkowo twierdzono, że armeńskie media informowały o 7 osobach. Jednak porywacze już trzykrotnie wypuszczali zakładników, ostatni raz wczoraj wieczorem. Do tej pory, według niektórych relacji medialnych, łącznie budynek opuściło 8 osób. Z kolei agencja AFP pisze o 4 zakładnikach uwolnionych i 4 pozostających w rękach porywaczy.
REKLAMA
Według Radia Azatutuyn, wczorajsze zamieszki zakończyły się m.in. dzięki mediacji polityka umiarkowanej partii Kontrakt Obywatelski, posła Nikola Paszyniana. Twierdzi on, że co najmniej 15 polityków jego ugrupowania zostało zatrzymanych.
Radykalna opozycja w akcji
Sefiljan, jak podaje agencja AFP< jest liderem małej opozycyjnej grupy o nazwie Publiczny Front Odrodzenia Nowej Armenii. W 2006 roku po wezwaniach do obalenia rzadu został aresztowany na 18 miesięcy. Wyszedł na wolność w 2008 roku. W zeszłym roku on i grupka jego zwolenników znów została aresztowana w związku z podejrzeniami o planowanie przewrotu, lecz pod niedługim czasie ich wypuszczono.
Mężczyzna ten jest narodowości ormiańskiej, lecz urodził się w Libanie, gdzie brał udział w wojnie domowej w latach 1980. Potem przeniósł się do Armenii i w latach 90. Uczestniczył w wojnie w Górskim Karabachu.
Departament Stanu USA potępił "użycie siły w celu wywołania zmiany politycznej w Armenii” i wezwał rząd „by zachować się w tej sytuacji z właściwą powściągliwością”.
REKLAMA
PAP/IAR/PolskieRadio.pl/agkm
REKLAMA