Wybuch w kopalni Murcki w Katowicach. Jedna osoba nie żyje
Po pokonaniu kilku kilometrów pod ziemią, ratownicy dotarli do ciała poszukiwanego górnika. Zginął on w wyniku wybuchu w katowickiej kopalni Murcki. Na podstawie obrażeń można przypuszczać, że śmierć mężczyzny nastąpiła w następstwie fali uderzeniowej po eksplozji metanu.
2016-07-27, 21:34
Po wybuchu, który nastąpił w budynku nadszybia szybu wentylacyjnego Zygmunt, zerwana została łączność z 49-letnim górnikiem, który przebywał ponad 400 metrów pod ziemią, w pobliżu stacji pomp. Aby dostać się w ten rejon ratownicy musieli pieszo przejść podziemnymi chodnikami kilka kilometrów. Późnym popołudniem odnaleźli ciało poszukiwanego pracownika.
- Na podstawie obrażeń można przypuszczać, iż śmierć nastąpiła w następstwie fali uderzeniowej po wybuchu bańki metanu. W jaki sposób mogło dojść do zgromadzenia metanu oraz co mogło zainicjować wybuch - przyczyny i okoliczności zdarzenia bada komisja - poinformował rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia, Wojciech Jaros.
Rzecznik wyjaśnił, że przy wybuchu metanu siła eksplozja przenosi się we wszystkich kierunkach - w tym wypadku tak w górę, gdzie najprawdopodobniej doszło do wybuchu, jak też w dół. To tłumaczyłoby, dlaczego zginął pracownik przebywający pod ziemią, choć wszystko wskazuje na to, że do wybuchu doszło na powierzchni - w budynku nadszybia, przy końcu odprowadzającego metan rurociągu.
Zmarły górnik jest siódmą w tym roku śmiertelną ofiarą pracy w górnictwie i czwartą w kopalniach węgla kamiennego; trzej inni górnicy zginęli w tym roku w kopalniach rud miedzi. W górnictwie doszło też do pięciu wypadków, w których pracownicy odnieśli ciężkie obrażenia.
Ofiarą wypadku jest 49-letni starszy ślusarz-sygnalista, pracujący w kopalni Murcki-Staszic od 17 lat. Pozostawił żonę i dorosłą córkę. - Dyrekcja kopalni, jak zawsze w podobnych wypadkach, oferuje pełną pomoc rodzinie - zapewnił Jaros.
Do wybuchu doszło w środę przed południem; podjęto akcję ratunkową. Szybko uszczelniono szyb i przywrócono normalny obieg wentylacji. Cztery zastępy ratownicze rozpoczęły poszukiwania sygnalisty obsługi pompowni znajdującej 416 m pod ziemią, z którym utracono łączność.
- W rejonie zagrożenia znajdowało się sześciu pracowników obsługi szybu oraz 19 zatrudnionych pod ziemią. 24 z nich nie odniosło obrażeń - relacjonowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach Jolanta Talarczyk, informując o poszukiwaniach zaginionego górnika.
Nieoficjalnie przedstawiciele służb kopalnianych wśród możliwych przyczyn wybuchu wskazują rozszczelnienie rurociągu - tzw. rury szybowej, którą ujęty w specjalne instalacje metan jest odprowadzany z wyrobisk na powierzchnię.
REKLAMA
PAP/IAR, fc, to
REKLAMA