Marsz milczenia w Harlow po zabójstwie Polaka. "Celem nie jest wołanie o zemstę"

"Chcemy surowego ukarania sprawców tego zajścia, ale nadrzędnym celem sobotniego wydarzenia jest solidarność wszystkich Polaków, dobre polsko-brytyjskie relacje oraz wsparcie rodziny zmarłego" - czytamy na stronie facebookowej poświęconej marszowi.

2016-09-03, 21:10

Marsz milczenia w Harlow po zabójstwie Polaka. "Celem nie jest wołanie o zemstę"
W miejscu zabójstwa Polaka mieszkańcy Harlow zapalają znicze i kładą kwiaty. Foto: Adam Dąbrowski/Polskie Radio

Posłuchaj

Dziś jest dzień jedności - tak o marszu milczenia w Harlow, mówi ambasador RP Arkady Rzegocki/IAR
+
Dodaj do playlisty

W ub. sobotę wieczorem w miejscowości Harlow na południowym wschodzie Anglii grupa ponad 20 nastolatków napadła na dwóch Polaków na placu handlowym The Stow. Przybyły na miejsce patrol policji znalazł mężczyzn - 40-letniego Arkadiusza J. i jego 43-letniego kolegę - nieprzytomnych, leżących na chodniku.

Obaj zostali natychmiast zabrani do szpitala. Arkadiusz J. zmarł w poniedziałek wieczorem w Addenbrooke Hospital w Cambridge w wyniku odniesionych ran głowy. Drugi mężczyzna został wypisany po krótkiej hospitalizacji.

Marsz milczenia rozpoczął się na placu handlowym The Stow, gdzie doszło do ataku. Po minucie ciszy organizatorzy  odśpiewali polski hym, a następnie zgromadzeni przeszli do położonego w centrum Harlow anglikańskiego kościoła św. Pawła, gdzie polski i angielski ksiądz poprowadzili modlitwę za zmarłego. Organizatorzy poprosili o przemarsz w milczeniu, bez używania rac lub transparentów o treści politycznej.

Trwające śledztwo wciąż nie przyniosło rozstrzygnięcia co do dokładnego motywu ataku na trzech Polaków w ubiegłą sobotę. - Prowadzimy śledztwo ws. morderstwa na tle nienawiści, ale istnieje również wiele innych wątków, którymi musimy się zająć i nie możemy ich wykluczyć na tym etapie badania sprawy. Wciąż prowadzimy przesłuchania, próbując ustalić co dokładnie się wydarzyło i jakie były okoliczności tego ataku - podkreślił w wydanym w czwartek wieczorem oświadczeniu detektyw Danny Stoten z wydziału ds. poważnych przestępstw wspólnej policji hrabstw Kent i Essex.

REKLAMA

Jeden z trzech zaatakowanych w sobotni wieczór Polaków, 41-letni Jakub Rusiecki, udzielił w czwartek wywiadu tabloidowi "Daily Mirror", mówiąc, że agresorzy "zachowywali się jak zwierzęta". - Chcę, żeby trafili do więzienia, nic ich nie zmieni - mówił gazecie.

TVP Info

Według znajomych, 40-letni Arkadiusz J. mieszkał w Harlow od 2012 roku. Ostatnio pracował w zakładach przetwórstwa mięsnego, gdzie według jednego z pracowników, z którymi rozmawiała PAP, "nawet 80 proc. pracowników to Polacy". W Harlow mieszkają też jego brat Radosław i matka. Jak dowiedziała się PAP, Arkadiusz J. będzie pochowany na lokalnym cmentarzu.

W porannej audycji BBC Essex wspominał go jeden ze znajomych, który podkreślał, że zamordowany Polak był "wielkim kibicem Widzewa Łódź i piłki nożnej", który cenił sobie czas spędzany z rodziną. Jego wypowiedź została odczytana przez dziennikarza stacji.

REKLAMA

Ambasador Rzegocki podkreślał, że kwestia bezpieczeństwa polskiej mniejszości w Wielkiej Brytanii będzie tematem konsultacji politycznych.

TVN24/x-news

Ten temat poruszył także podczas czwartkowego pobytu w Londynie wicepremier Mateusz Morawiecki, który spotkał się w ministrem ds. handlu międzynarodowego Liamem Foxem, a w sobotę rozmawiali w Warszawie ministrowie spraw zagranicznych Witold Waszczykowski i Boris Johnson.

PAP/IAR/iz

REKLAMA


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej