140 zabitych w Jemenie. USA "zrewidują" poparcie dla koalicji
Stany Zjednoczone "zrewidują" swoje poparcie dla koalicji po egidą Arabii Saudyjskiej w Jemenie po ostatnich atakach lotniczych na uczestników pogrzebu w stolicy Jemenu - Sanie. Takie oświadczenie złożył rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Ned Price.
2016-10-09, 12:44
Według nowego bilansu w rezultacie ataków zginęło co najmniej 140 osób a ponad 525 zostało rannych.
"Współpraca Stanów zjednoczonych z Arabią Saudyjską w dziedzinie bezpieczeństwa nie jest bezwarunkowa" - głosi oświadczenie. "W świetle tego i innych ostatnich incydentów, niezwłocznie rozpoczęliśmy rewizję naszego i tak już znacznie zmniejszonego poparcia dla koalicji, której przewodzi Arabia Saudyjska".
Price podkreślił, że Waszyngton jest "głęboko zaniepokojony" ostatnim atakiem a w swej polityce wobec konfliktu w Jemenie będzie kierować się w większym niż dotychczas stopniu swoimi "wartościami, zasadami oraz interesami".
Atak potępił też koordynator ONZ ds. humanitarnych Jamie McGoldrick.
Wspierani przez Iran szyiccy rebelianci Huti, walczący z rządem Jemenu, oskarżyli o atak wspierającą ten rząd sunnicką koalicję pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej. Koalicja odrzuciła zdecydowanie te oskarżenia.
REKLAMA
Koalicja "nie przeprowadziła absolutnie żadnej tego typu operacji" - oświadczył rozmówca agencji Reutera, który deklarował, że cytuje oświadczenie dowództwa koalicyjnych sił lotniczych. "Koalicja słyszała o tych doniesieniach i jest przekonana, że rozważane będą inne (niż atak koalicjantów - PAP) możliwe przyczyny bombardowań. Koalicja w przeszłości zawsze unikała takich zgromadzeń, nigdy nie stanowią one celu ataków" - dodał.
Jak informował zbliżony do rebeliantów portal informacyjny Sabanews.net, w sobotę odbywał się pogrzeb ojca ministra spraw wewnętrznych Dżalala al-Rawiszana, członka nieuznawanego przez wspólnotę międzynarodową rebelianckiego rządu.
Wśród ofiar ataków są wojskowi oraz przedstawiciele władz rebeliantów. Według kontrolowanej przez Huti telewizji Al-Masirah w ataku zginął szef władz Sany, Abdel Kader Hilal.
Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, kiedy to społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Tylko południowa część kraju wraz z Adenem podlega rządowi uznawanemu przez wspólnotę międzynarodową i popieranemu przez Arabię Saudyjską. Jego władza jest jednak w znacznej mierze iluzoryczna, co wykorzystuje aktywne na południu i częściowo wschodzie kraju dżihadystyczne Państwo Islamskie (IS) i Al-Kaida.
PAP/IAR/agkm
REKLAMA
REKLAMA