Senat debatuje nad ustawą dezubekizacyjną. Opozycja: ustawa nie obejmuje donosicieli TW

W Senacie - debata nad ustawą dezubekizacyjną. Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński podkreśla, że pozbawia ona byłych esbeków nienależnych przywilejów. W piątek wieczorem dokument przegłosowano w Sali Kolumnowej Sejmu. Opozycja kwestionuje legalność głosowań nad tymi ustawami, podważając kwestię zebrania kworum na piątkowych głosowaniach.

2016-12-20, 17:44

Senat debatuje nad ustawą dezubekizacyjną. Opozycja: ustawa nie obejmuje donosicieli TW
Budynek Senatu RP. Foto: senat.gov.pl

Posłuchaj

Wnioskodawca, senator PiS Rafał Ambrozik o ustawie dezubekizacyjnej (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Wiceminister Jarosław Zieliński zaznaczył, że postulat obniżenie rent i emerytur byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL to "fragment sprawiedliwości społecznej", który powinien być już dawno zrealizowany. Polityk PiS negatywnie ocenił ostatnią ustawę dezubekizacyjną z 2009 roku. - Ona nie przyniosła deklarowanych efektów. W dalszym ciągu te świadczenia emerytalne i rentowe byłych funkcjonariuszy SB i jej odnóg, struktur są wysokie, są często wielokrotnie wyższe niż uczciwych Polaków, niż też tych, którzy byli ofiarami działań SB - przekonywał Jarosław Zieliński.

Senator Jan Rulewski (PO) zwrócił uwagę, że ustawa nie obejmuje "100 tys. tajnych współpracowników, którzy donosili na osoby, których troską była suwerenność i niepodległość Polski". Pytał, czy były propozycje objęcia TW przepisami tej ustawy.

Senator PO Jan Rulewski zwracał  też uwagę, że ustawa obejmuje także obniżenie rent rodzinnych. - Czy moralnym jest, aby nękać, znęcać się nad rodziną, nad dziećmi byłego funkcjonariusza, obniżając mu rentę rodzinną bądź limitując ją do poziomu średniej? - pytał senator PO.

Ustawa dezubekizacyjna obniża emerytury i renty ponad 32 tysiącom byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. Przepisy nie obejmą milicjantów i strażaków, którzy ukończyli Akademię Spraw Wewnętrznych.

REKLAMA

Ponadto ustawa nie obejmie osób, które po raz pierwszy "wstąpiły w szeregi MSW i MON" po 12 września 1989 roku czyli od okresu rządu Tadeusza Mazowieckiego. Przepisy nie dotyczą też osób, które odbyły w PRL zasadniczą służbę wojskową. W szczególnych przypadkach decyzją szefa MSWiA z przepisów ustawy wyłączeni byliby ci funkcjonariusze, którzy służyli krótkotrwale przed końcem lipca 1990 roku i w wolnej Polsce rzetelnie wykonywali swe zadania z narażeniem życia. Ponadto procentowy wymiar świadczenia ma zostać zmniejszony z 0,5 procent do 0 procent podstawy wymiaru za każdy rok służby na rzecz totalitarnego państwa. Oznacza to, że w takim przypadku byłoby wypłacane najniższe świadczenie w systemie powszechnym.

Spory w sprawie włączenia do porządku obrad

Senat włączył do porządku obrad ustawy: dezubekizacyjną oraz o ochronie przyrody, mimo sprzeciwu senatorów opozycji.

Senator PO Waldemar Sługocki mówił, że w związku z listem prezydenta Andrzeja Dudy do marszałka Sejmu i pytaniem o kworum piątkowych głosowań, należy wstrzymać się z rozpatrywaniem ustaw.

Senator podkreślał, że zanim Senat zajmie się tymi dokumentami, marszałek Marek Kuchciński powinien rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące procedowania ustaw w ubiegły piątek.

REKLAMA

Senatorowie PO: Bogdan Borusewicz, Bogdan Klich i Jan Rulewski zaapelowali we wtorek do PiS, by Sejm raz jeszcze głosował m.in. w sprawie tzw. ustawy dezubekizacyjnej oraz innych, które - jak mówił Borusewicz - w miniony piątek "niby zostały przegłosowane".

Marszałek Stanisław Karczewski poinformował, że jeszcze we wtorek rozszerzy porządek obecnego posiedzenia Senatu o ustawy uchwalone w piątek przez Sejm. Chodzi m.in. o tzw. ustawę dezubekizacyjną, która obniża emerytury i renty byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. Ustawą budżetową na rok 2017, nad którą głosowanie również odbyło się w piątek, Senat zająć ma się w dniach 11,12 i 13 stycznia.

Wicemarszałek Borusewicz wyraził pogląd, że z przyszłoroczną ustawą budżetową może być "potężny problem". - Budżet przewiduje emisję papierów dłużnych. Jeżeli są wątpliwości co do budżetu, czy on istnieje czy nie, to będą także wątpliwości przy kupnie papierów dłużnych. To jest poważny problem - mówił Borusewicz na wtorkowym briefingu prasowym.

- Dlatego apelujemy do PiS, aby te projekty ustaw wróciły do Sejmu i żeby Sejm zgodnie z procedurą i regulaminem sejmowym przegłosował te pięć ustaw, które niby zostały przegłosowane, ale w zasadzie my uważamy, że tych ustaw tutaj nie ma. To jest jedyna możliwość, żeby wyjść z tej trudnej sytuacji - podkreślił senator Platformy.

REKLAMA

Wtórował mu szef klubu senatorów PO Bogdan Klich. Wyraził pogląd, że Senat został zamieniony z "izby refleksji" w "izbę absurdu". On również jest zdania, że "dokumenty" przysłane do Senatu nie są ustawami. Przekonywał, że podczas piątkowych głosowań "w kilku miejscach" w Sali Kolumnowej złamany został regulamin Sejmu. "Po pierwsze poprawek nie głosuje się en bloc, poprawki głosuje się indywidualnie, a zatem sposób głosowania tam w Sali Kolumnowej był nieprawidłowy" - dowodził Klich.

Wskazywał też, że w piątek niektórym posłom opozycji "uniemożliwiono wykonywanie zadań mandatowych nie dopuszczając ich na salę obrad". "Tak naprawdę to nie było posiedzenie Sejmu. Tak naprawdę to było spotkanie klubu PiS poszerzone o dwóch posłów z innej opcji" - uważa szef senackiego klubu PO.

Klich przywołał art. 113 konstytucji, zgodnie z którym posiedzenia Sejmu są jawne. - Nie wiemy też kto, jak głosował w sprawie tak fundamentalnej jak budżet państwa - podkreślił. Jak dodał, w poniedziałek Kancelaria Sejmu opublikowała stenogramy z "tego spotkania w Sali Kolumnowej", jednak wśród nich nie ma m.in. imiennych sprawozdań z głosowania. - Bez takich imiennych sprawozdań, te sprawozdania są niewiarygodne - ocenił senator. Dlatego też - przekonywał - Senat nie może pracować nad żadnym z "dokumentów przyjętych przez posiedzenie posłów w Sali Kolumnowej".

Rulewski ocenił, że konflikt polityczny w Polsce narasta. - Nie służy łagodzeniu tego konfliktu odrzucenie przez Jarosława Kaczyńskiego misji mediacyjnej pana prezydenta Dudy. Nie służy temu dalsze unikanie jakichkolwiek procedur w tej chwili dotyczących prac w parlamencie - przekonywał Rulewski. - Upycha się ustawy, zmiany personalne w nocy, kolanem, w tajemnicy przed opinią publiczną. Nie służy temu też militaryzacja parlamentu - wyliczał senator PO.

REKLAMA

Jak dodał, "militaryzacja" ta (chodzi o wzmocnione siły policyjne obecne na terenie Sejmu) przypomina mu stan z okresu stanu wojennego. - Oblicza się, że na jednego posła lub senatora przypada czterech mundurowych i jeden tajniak. Miałem sam nawet problem z dotarciem do prywatnego mieszkania" - ironizował Rulewski, w czasach PRL - działacz podziemia antykomunistycznego. Senator wyraził też pogląd, że w ciągu minionego roku w Polsce zniszczono więcej autorytetów niż w ciągu ostatnich 40 lat

Przeprosiny

Senator PiS Jan Żaryn stwierdził, że przyczyną wniosków PO jest to, że opozycja nie chce pracować nad ustawą dezubekizacyjną, obniżającą emerytury i renty funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL. "Stajecie się solidarni wobec tych ubeków i esbeków. A jak się nazywała w przeszłości solidarność wobec ubeków i esbeków. Nazywała się nie solidarnością, tylko nazywała się kolaboracją. Czy chcecie tak być określeni dzisiaj? - mówił senator PiS.

Po kilkunastu minutach senator Jan Żaryn przeprosił za te słowa senatorów PO. Senat odrzucił wniosek formalny o odroczenie posiedzenia do czasu odpowiedzi marszałka Kuchcińskiego na list prezydenta.

Ustawa będzie procedowana

Ustawa dezubekizacyjna będzie ostatecznie dalej rozpatrywana przez Senat. Poinformował o tym marszałek izby Stanisław Karczewski. Apelował on także senatorów PO, by nie podnosili temperatury sporu politycznego. - To jest niepotrzebne ani dla nas, ani dla Polski, ani dla powagi Senatu"- mówił marszałek.

REKLAMA

Biuro Legislacyjne Senatu ocenia, że na podstawie konstytucji "ustawę uchwaloną przez Sejm" marszałek Sejmu przekazuje Senatowi. W piśmie podpisanym przez Dyrektora Biura Legislacyjnego Romana Kapelińskiego czytamy, że w myśl konstytucji Senat w ciągu 30 dni od dnia przekazania ustawy może ją przyjąć bez zmian, uchwalić poprawki albo uchwalić jej odrzucenie w całości. - ą to jedyne przewidziane przez konstytucję możliwe reakcje Senatu na ustawę przekazaną przez marszałka Sejmu - głosi dokument.

Ponadto, w piśmie przypomniano, że jeśli Senat w ciągu 30 dni od dnia przekazania ustawy nie podejmie stosownej uchwały, to ustawę uznaje się za uchwaloną w brzmieniu przyjętym przez Sejm.

Kancelaria Senatu zaznacza, że jedynie prezydent posiada prawo odmowy podpisania ustawy i skierowania jej do Trybunału Konstytucyjnego.

Do momentu wyroku Trybunału podważającego konstytucyjność ustawy, cieszy się ona domniemaniem zgodności z konstytucją.

REKLAMA

Senatorowie Platformy Obywatelskiej domagali się odroczenia obrad ze względu na obecność policji na terenie parlamentu. Wniosek formalny w tej sprawie został jednak odrzucony. Poparło go 21 senatorów, 60 było przeciw.

Odroczenia posiedzenia "do czasu opuszczenia terenu Sejmu i Senatu przez siły policyjne" chciał wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz z PO. - Nie będziemy obradować pod taką presją" - powiedział. Senator PO zwracał również uwagę na obecność BOR na sali posiedzeń. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zaapelował o spokój. - Zupełnie niepotrzebnie się Państwo denerwujecie. Zapewniam Pana Marszałka i zapewniam Wysoką Izbę, że na terenie izby nie znajdują się funkcjonariusze policji i to jest nieprawda"- oświadczył marszałek Stanisław Karczewski.

Podczas posiedzenia minutą ciszy uczczono ofiary ataku na kiermasz bożonarodzeniowy w Berlinie.

REKLAMA

Sprawa dziennikarzy

Tymczasem dziennikarze ponownie mogą wejść do Sejmu - nie mają dostępu do galerii prasowej. O 10:00 przestało obowiązywać zarządzenie marszałka Marka Kuchcińskiego z piątku, zakazujące im wstępu do budynku. Jak się okazało, dziennikarze nie mają jednak dostępu do galerii prasowej, która pozostaje zamknięta. Znajduje się tam między innymi studio Polskiego Radia.

Andrzej Grzegrzółka z biura prasowego Kancelarii Sejmu powiedział, że obecnie nie ma posiedzenia Sejmu, więc galeria nie musi być otwarta. Galeria prasowa sąsiaduje z salą posiedzeń, na której cały czas są posłowie opozycji. Domagają się oni powtórzenia piątkowych głosowań, między innymi nad budżetem na 2017 rok. Andrzej Grzegrzółka powiedział też, że okupacja Sali Plenarnej jest nielegalna i niezgodna z prawem.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski z PiS apelował do polityków Platformy Obywatelskiej, by nie podnosili temperatury sporu politycznego. Podkreślił, że nie jest to potrzebne ani Polsce, ani parlamentarzystom.

REKLAMA

Szef PO Grzegorz Schetyna był pytany przez dziennikarzy, jak długo potrwa protest. "Nie chcę o niczym przesądzać, wszystko jest dynamiczne"- mówił polityk dziennikarzom.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusz Mularczyk mówił rano w Polskim Radiu, że nie ma zagrożenia dla demokracji i dla mediów. Zarzucił opozycji i niektórym mediom komercyjnym, że huśtają nastrojami społecznymi. Dodał, że faktyczne zagrożenia są na świecie i na tym trzeba się skupić.

Zdaniem prezesa PSL-u Władysława Kosiniak-Kamysza, nie ma sensu kontynuowanie protestu na sali posiedzeń Sejmu skoro do parlamentu wrócili dziennikarze."Bo jest kontrola mediów w parlamencie" - mówił. Dodał, że Ludowcy nie zmieniają stanowiska w sprawie przyjęcia budżetu na 2017 rok. Uważamy, że został przyjęty bez zachowania standardów demokratycznego państwa prawa. Polityk dodał, że wątpliwości przy uchwalaniu budżetu rodzą skutki prawne. Jego zdaniem, ten spór trzeba zakończyć do następnego posiedzenia Sejmu, czyli do 11. stycznia. PSL zaapelowało też do ministra spraw wewnętrznych o wycofanie policji sprzed Sejmu.

Wcześniej prezydium Sejmu wycofało się z planowanych zmian w zasadach pracy parlamentarnych dziennikarzy, które miały zacząć obowiązywać po nowym roku. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski zapowiedział wczoraj na spotkaniu z przedstawicielami mediów, że do 6 stycznia zostanie opracowany nowy projekt tych zmian. Do tego czasu mają obowiązywać stare regulacje odnośnie pracy dziennikarzy.

REKLAMA

Przed Sejmem przeciwko działaniom rządzących protestują też sympatycy Komitetu Obrony Demokracji. W nocy przed budynkami parlamentu przy ulicy Wiejskiej policja ustawiła odgradzające barierki i przesunęła manifestujących. Wśród zgromadzonych na scenie, poza liderem KOD-u Mateuszem Kijowskim są politycy różnych partii. Kijowski mówił z ustawionej sceny, że "presja ma sens, gdyż władza zaczyna wykonywać "dziwne ruchy". "Bronimy podstaw demokratycznego ustroju i nie oddamy demokracji"- dodał.

Protestujący powiedzieli też, że zapory nie osłabią ich determinacji. Uważają, że jest to prezentacja siły, mająca na celu zniechęcenie protestujących. Demonstranci wznosili także okrzyki "Wolność, równość, demokracja!"

Stołeczna policja poinformowała IAR, że przesuwając protestujących przed Sejmem działała na wniosek Straży Marszałkowskiej. Ta zgłosiła, że blokują oni możliwość wyjazdu z terenu Sejmu, stojąc na drodze ewakuacyjnej. Dodatkowo - jak mówi policja - w niedozwolonym miejscu stał koksownik. 

PAP/IAR/agkm

REKLAMA


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej