"Telegraph": brytyjska premier planuje pojechać do Donalda Trumpa już w przyszłym tygodniu
Według gazety Theresa May miałaby wylecieć do Stanów Zjednoczonych w czwartek - wbrew dotychczasowym oczekiwaniom, że do wizyty dojdzie pod koniec pierwszego kwartału 2017 roku - i spędzić tam "kilka dni". Szefowa brytyjskiego rządu byłaby wówczas prawdopodobnie pierwszym zagranicznym liderem, z którym Trump spotka się po objęciu urzędu.
2017-01-21, 15:50
Posłuchaj
Jak poinformowały źródła w obu administracjach, decyzja o wylocie do Waszyngtonu została przyspieszona przez głównego stratega Trumpa, Steve'a Bannona, który "chciał wykorzystać i wzmocnić porównania (relacji Trump - May) do relacji Ronalda Reagana i Margaret Thatcher, którzy rozwinęli bliskie stosunki w latach 80.".
Powiązany Artykuł
ZAPRZYSIĘŻENIE DONALDA TRUMPA
Oczekuje się, że wśród najważniejszych tematów rozmów znajdą się m.in. przyszłe relacje handlowe pomiędzy krajami po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, a także stosunki z Rosją i NATO, walka z dżihadystycznym Państwem Islamskim oraz proces pokojowy na Bliskim Wschodzie. Służby prasowe Downing Street podkreśliły, że "nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca daty wizyty".
Prezydent USA Donald Trump rozpoczął w piątek urzędowanie od podpisania dekretu, który zobowiązuje agencje federalne do "ograniczenia obciążeń" związanych z reformą ubezpieczeń zdrowotnych, wprowadzoną przez poprzedniego prezydenta Baracka Obamę.
Trump podpisał dokument w Gabinecie Owalnym Białego Domu, krótko po rozpoczęciu urzędowania.
Już podczas kampanii wyborczej Donald Trump zapowiadał zniesienie reformy ubezpieczeń, zwanej Obamacare i stworzenie nowego systemu ubezpieczeń zdrowotnych.
W ubiegłym tygodniu zdominowany przez republikanów Kongres przyjął ustawę pozwalającą na przyśpieszenie prac ustawodawczych nad zniesieniem Obamacare.
REKLAMA
Uchwalona w 2010 roku przy ostrym sprzeciwie Republikanów reforma Obamacare zapewniła dodatkowo ubezpieczenia ponad 20 milionom Amerykanów. Zlikwidowała też niektóre dyskryminacyjne praktyki firm ubezpieczeniowych; teraz nie mogą one odmawiać usług osobom, które już wcześniej nabawiły się poważnych schorzeń lub cierpią na choroby wrodzone. Według sondaży 75 procent Amerykanów chce albo zachowania Obamacare, albo zastąpienia jej nowym planem.
Są pierwsi ministrowie
Ameryka ma już nie tylko nowego prezydenta i wiceprezydenta, ale również nowego Sekretarza Obrony i Departamentu Bezpieczeństwa Kraju. Byli generałowie James Mattis i John Kelly zostali szefami resortów kilka godzin po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa.
Pierwszym dokumentem, jaki po zaprzysiężeniu podpisał Donald Trump, było zwolnienie generała Jamesa Mattisa z obowiązku pozostawania poza służbą wojskową przez 7 lat przed objęciem funkcji cywilnego szefa Pentagonu. Niedługo potem Senat zaakceptował jego nominację stosunkiem głosów 98 do 1.
Były generał John Kelly uzyskał poparcie 88 senatorów, 11 było mu przeciwnych. Jeszcze tego samego wieczora wiceprezydent Mike Pence dokonał zaprzysiężenia obu generałów na stanowiska sekretarzy obrony i bezpieczeństwa kraju.
REKLAMA
Nowy szef Pentagonu uważany jest za "jastrzębia". Podczas przesłuchań w Kongresie zdecydowanie opowiadał się za silnym NATO, określając Sojusz mianem najbardziej skutecznego sojuszu wojskowego w historii. James Mattis zdecydowanie poparł rozlokowywanie amerykańskich wojsk na wschodniej flance Paktu i sceptycznie ocenił szanse na konstruktywne relacje z Moskwą.
66-letni John Kelly to emerytowany czterogwiazdkowy generał z 40-letnim stażem w piechocie morskiej. W latach 2012-16 kierował Dowództwem Południowym na Florydzie obejmującym rejon Ameryki Łacińskiej, będąc tym samym odpowiedzialnym m.in. za więzienie w amerykańskiej bazie wojskowej w Guantanamo na Kubie. Kelly dowodził m.in. siłami USA walczącymi w zachodnim Iraku. W 2003 roku został pierwszym od 1951 roku pułkownikiem piechoty morskiej awansowanym do stopnia generała brygady podczas misji bojowej. Jego syn, również wojskowy, zginął w 2010 roku podczas walk w Afganistanie. Wśród zadań resortu bezpieczeństwa narodowego jest ochrona granic zewnętrznych USA, nadawanie amerykańskiego obywatelstwa, a także bezpieczeństwo wewnętrzne.
pp/PAP
REKLAMA
REKLAMA