"Było oczywiste, że Amber Gold to przekręt". Były szef NBP przed komisją

To było oczywiste, że Amber Gold, oferując gwarantowany zysk wynoszący 13 proc., to gruby przekręt; każdy kto miał trochę oleju w głowie to widział - stwierdził przed komisją śledczą były prezes NBP Marek Belka.

2017-02-21, 20:00

"Było oczywiste, że Amber Gold to przekręt". Były szef NBP przed komisją

Posłuchaj

Marek Belka przed komisją ds. Amber Gold (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Poseł PiS Marek Suski dociekał, kiedy były prezes NBP dowiedział się, że w liniach OLT Express należących do Amber Gold pracował syn ówczesnego premiera i czy ostrzegał Donalda Tuska, że Amber Gold to piramida finansowa. 

"Było dla mnie oczywiste, że to oszustwo"

- Rozmawiałem z premierem Tuskiem przez telefon, kiedy powziąłem informacje, że Amber Gold inwestuje w tanie linie lotnicze OLT Express. Poruszony byłem tym dlatego, że wtedy się okazało, iż jest to "palenie pieniędzy". Nikt na świecie nie zrobił pieniędzy na tanich liniach lotniczych nie inwestując najpierw horrendalnych pieniędzy i nie rozwijając działalności globalnej. Wtedy było dla mnie oczywiste, że to jest właściwie oszustwo - powiedział Belka. 

Powiązany Artykuł

Marek Suski1200.JPG
Marek Suski: Tusk wiedział, że Amber Gold to piramida finansowa

- Ponieważ tysiące ludzi kupowało bilety na OLT Express więc stwierdziłem (...), że premier powinien o tym wiedzieć, o mojej opinii, że ta piramida zaczyna być jeszcze bardziej niebezpieczna i bardziej zmierza ku katastrofie - dodał.

REKLAMA

Belka zaznaczył, że nie pamięta kiedy ta rozmowa się odbyła, ale na pewno przed tym, jak media podały informację, że syn Tuska został zatrudniony przez OLT. Jak wskazał, właśnie z mediów dowiedział się o posadzie syna premiera w liniach lotniczych.

Przewodnicząca komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) wskazała, że pierwsze takie informacje miały miejsce w sierpniu 2011 r. - Czy to mógł być ten moment? - pytała. - Mógł być - odpowiedział świadek.

Co robiła prokuratura?

Pytany przez szefową komisji śledczej Małgorzatę Wassermann (PiS), ile rozmów o Amber Gold do wybuchu afery w sierpniu 2012 r. odbył z premierem Donaldem Tuskiem odpowiedział, że nie więcej niż dwie, trzy. Dopytywany, czy Tusk wobec niego, jako szefa NBP, formułował zarzuty i miał pretensje, że nie poinformował go o tej sprawie, Belka zaprzeczył. 

- Wbrew temu, co dzisiaj nam się wyobraża sprawa była od samego początku do samego końca jasna, prosta, dla nas było niepojęte, dlaczego prokuratura z tego nie robi użytku - powiedział Belka.

REKLAMA

Pytany czy poprosił w rozmowie z premierem Tuskiem o to, żeby minister finansów wobec braku działań prokuratury, wykonał ustawowe uprawnienia kontroli skarbowej wobec Amber Gold odpowiedział, że taka prośba z jego strony do premiera Tuska była niemożliwa. - Ja z ministrem Rostowskim rozmawiałem raz na tydzień najrzadziej, a z premierem zdarzyło mi się podczas mojej kadencji może trzy, cztery razy - podkreślił.

"Bezpośredniego związku nie było"

Belka odrzucił zarzut Suskiego, że NBP nic nie zrobił w kwestii Amber Gold i nie zgłosił tej sprawy do prokuratury. - To jest po prostu nieprawda, że nic nie zrobiliśmy ws. Amber Gold, to jest nieprawda wreszcie, że mogliśmy zgłosić tę sprawę do prokuratury, bo byłoby to wyjście poza mandat NBP, a instytucja publiczna, która wychodzi poza swój mandat łamie prawo - odpowiedział Belka.

- Gdybyśmy my sami ogłosili komunikat, że "proszę szanownych państwa, to jest piramida i proszę z tego wycofać pieniądze jak najszybciej", to oczywiście w ciągu trzech dni bańka pękłaby, a NBP byłby przedmiotem pozwu - zaznaczył Belka. Dlatego, jak dodał, NBP przygotowywał dla dziennikarzy informacje na temat Amber Gold, a departament komunikacji i promocji gościł w związku z tą kwestią kilku dziennikarzy.

REKLAMA

Belka poinformował, że NBP sprawdził, czy Amber Gold podlega kontroli, rejestracji, regulacji przez NBP. - Najbliżej było do ustalenia, czy Amber Gold to działalność kantorowa - zasada jest taka: jeżeli ktoś zamierza prowadzić działalność kantorową zgłasza się do NBP z prośbą o wpis na listę rejestrowanych firm, w tym momencie podlega kontroli - mówił b. prezes NBP.

- Firma Amber Gold ani się nie zgłosiła, a też jakby się zgłosiła, to by nie dostała licencji na działalność kantorową, tak, że z tym mieliśmy jakby to powiedzieć spokój, bezpośredniego związku z działalnością NBP nie było - wyjaśnił.

"Uczestniczą w przestępstwie"


Wyjaśnił też, że nie informował o sprawie, bo było oczywiste, że Amber Gold to przekręt. - Panie pośle, a o czym tu było informować. Przecież trochę oleju posiadający w głowie człowiek jak spojrzał na reklamę, która obiecuje gwarantowanych dochód 13 proc., to już wiadomo było, że to jest gruby przekręt - stwierdził Belka, zwracając się do Marka Suskiego.  

REKLAMA

Wskazał natomiast, że kontaktował się z "Gazetą Wyborczą" i "Rzeczpospolitą" i ostrzegł redaktorów naczelnych tych gazet, że "uczestniczą w przestępstwie", umieszczając reklamy Amber Gold. Jak dodał, dwa tygodnie po telefonie od niego, reklamy przestały się ukazywać. 


Poinformował też, że kiedy objął w czerwcu 2010 r. stanowisko szefa NBP spotkał się z ówczesnym przewodniczącym KNF Stanisławem Kluzą. - Musiałem, nie pamiętam podczas której rozmowy, ale musiałem go zapytać o tę sprawę. On musiał powiedzieć, bo się tym zajmował, o zgłoszeniu do prokuratury, o tym, że to bardzo powoli idzie (...) - mówił Belka.
Jak zaznaczył jedyny problem jaki widział, to "czy ta sprawa i w jakim stopniu dotyczy NBP i czy musimy, możemy coś w tej sprawie zrobić".

Odpowiedzialność moralna

Marek Belka stwierdził, że jako były prezes NBP za sprawę Amber Gold nie jest odpowiedzialny w sensie prawnym. Jak dodał, szef banku centralnego nie zna pojęcia odpowiedzialności politycznej, i w jego przypadku można mówić o "odpowiedzialności moralnej".

REKLAMA

Pytany przez posła Kukiz'15 Tomasza Rzymkowskiego, czy sprawa Amber Gold była dla niego sprawą ważną, priorytetową, Belka odpowiedział, że sprawą bardzo ważną była sprawa stabilności finansowej państwa, poziomu cen, rezerw walutowych, zdrowia systemu bankowego.

- Konsekwencje Amber Gold, jakkolwiek dolegliwe i bolesne dla określonej grupy ludzi, z punktu widzenia systemu finansowego to nie jest wielka strata - powiedział b. prezes NBP.

Sprawa taśm

Podczas przesłuchania nawiązano też do nagrania z nielegalnych podsłuchów rozmów polityków i biznesmenów w dwu warszawskich restauracjach z lat 2013-2014, które opublikował tygodnik "Wprost" latem 2014 r.


Powiązany Artykuł

amber gold 280 free.JPG
"Są sugestie, że Donald Tusk ws. Amber Gold miał wiedzę i nie podejmował działań"

Jak wynika z opublikowanych w mediach stenogramów, w lipcu 2013 r. Belka w rozmowie z ówczesnym szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem i szefem swego gabinetu w NBP Sławomirem Cytryckim mówił m.in., że syn Tuska zatrudniony jest w firmie "nie wiadomo jakiej". Po uwadze, że to OLT Belka mówi: "Nawiasem mówiąc, ja o tym nie wiedziałem. Ale kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Gold jest dość poważna, że jest to piramida finansowa, ale poważniejsza ze względu na to, że oni są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Express. Że będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem, ale przeszło na tematy związane… Ja nie wiem, czy on nie myślał sobie, że ja wiem. Nie, skąd".

REKLAMA

- Przede wszystkim chciałem powiedzieć, że ta rozmowa odbyła się wiele miesięcy później i wspomniałem w niej o przeszłej rozmowie z premierem w innym zupełnie kontekście - zaznaczył Belka przed komisją śledczą. Jak mówił była to wypowiedź w kontekście sytuacji lotnisk regionalnych.

Jest złoto, czy go nie ma?

Wcześniej we wtorek b. przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak, który m.in. powiedział, że na temat firmy Amber Gold parokrotnie rozmawiał z Belką. Jak mówił nie pamięta kiedy odbyła się pierwsza rozmowa - "może to był październik, może listopad, a może grudzień" 2011 r.

- Nie potrafię tego powiedzieć, rozmawialiśmy parę razy i prezes Belka reprezentował takie stanowisko (...), że NBP uważał, iż ponieważ Amber Gold nie wpisał się na listę kantorów, to oni go nie mogą kontrolować i kropka - mówił Jakubiak.

Andrzej Jakubiak podkreślał też, że poza wpisaniem Amber Gold na listę ostrzeżeń KNF w 2009 roku - dodatkowo - dwa lata później zamieszczono osobny komunikat ostrzegający przed powierzaniem swoich oszczędności podmiotom nieobjętym nadzorem KNF. Pracownicy urzędu wskazywali, że przed zainwestowaniem środków warto sprawdzić licencje danej instytucji, a wysokie procentowania zawsze wiąże się z ryzykiem i gwarancja takiego zysku przez dany podmiot powinna być sygnałem ostrzegawczym. 

REKLAMA

Zdaniem Jakubiaka "instytucją, która mogła sprawdzić, czy Amber Gold faktycznie posiada złoto w skrytkach był Narodowy Bank Polski".

fc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej