CBA alarmowało o aferze reprywatyzacyjnej. Prokurator nie chciała wszcząć śledztwa
Prokurator z Prokuratury Okręgowej w Warszawie już w 2015 roku otrzymała zawiadomienie w sprawie nadużyć przy reprywatyzacji stołecznych nieruchomości, jednak odmówiła wszczęcia śledztwa. Postępowanie wszczął za to Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej w sprawie niedopełnienia obowiązków i rażącej obrazy przepisów prawa.
2017-03-17, 12:27
Jak informuje "Rzeczpospolita", CBA przekazało prokurator Justynie B. 10 tomów akt, które Biuro zgromadziło m.in. dzięki podsłuchom. Materiał obejmował aż siedem wątków i wskazywał na liczne zaniedbania urzędników stołecznego ratusza. Wynikało z niego też, że do handlarzy roszczeń wyciekały z urzędu miasta informacje o działkach i prowadzonych postępowaniach. Prokurator nie zainteresowały też decyzje urzędników o zwrotach nieruchomości osobom nieuprawnionym. Jak podaje "Rzeczpospolita", uznała ona, że jest "brak znamion czynu zabronionego".
Prokurator nie wszczęła śledztwa również w sprawie braku oświadczenia majątkowego byłego wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba R., czy wyłudzenia słynnej willi Salamandra w Zakopanem.
Mimo toczącego się postępowania, Justyna B. nie została zawieszona, ponieważ śledztwo toczy się w sprawie, a nie przeciwko niej. Jeśli jednak zarzuty potwierdzą się, grozi jej wyrzucenie z zawodu.
Afera reprywatyzacyjna wybuchła w lipcu 2016 r. i zaczęła się od zwrotu cennej działki na placu Defilad. Miasto oddało ją handlarzom roszczeń, choć państwo spłaciło przedwojennego właściciela - przypomina "Rzeczpospolita" i dodaje, że nadużycia można było zatrzymać już wcześniej.
REKLAMA
fc
REKLAMA