Prof. Dudek: Polska w jego planach miała należeć do grona najważniejszych krajów UE

- W ramach swej polityki historycznej, prezydent Lech Kaczyński wykonał wielką pracę na rzecz uhonorowania postaci szczególnie zasłużonych dla polskich zmagań o wolność - mówił w wywiadzie z PolskieRadio.pl profesor Antoni Dudek, politolog i historyk. 

2017-04-07, 19:17

Prof. Dudek: Polska w jego planach miała należeć do grona najważniejszych krajów UE

Antoni Dudek jest profesorem zwyczajnym w Instytucie Politologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W latach 1985-1990 ukończył politologię, historię i socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 1989-2014 pracował jako asystent, adiunkt i profesor zwyczajny. W 1994 roku otrzymał stopień doktora nauk humanistycznych. W 2004 r. habilitował się w zakresie nauk o polityce na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ. W 2009 roku został profesorem nauk humanistycznych.

Najważniejsze prace w jego dorobku dotyczą dziejów Polski pod rządami komunistycznymi (Państwo i Kościół w Polsce 1945–1970, Kraków 1995; PRL bez makijażu, Kraków 2008), transformacji ustrojowej (Reglamentowana rewolucja. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce 1988–1990, Kraków 2004, II wyd. 2014) oraz przemian systemu politycznego współczesnej Polski (Historia polityczna Polski 1989–2012, Kraków 2013; Instytut. Osobista historia IPN, Warszawa 2011).

***

Daniel Czyżewski, PolskieRadio.pl: Zacznijmy od początku. Od którego momentu w III RP możemy w ogóle mówić o w miarę spójnej polityce historycznej? Który obóz polityczny, zarówno z tych rządzących, jak i nie sprawujący władzy, przedstawił zarys polityki historycznej państwa?

Prof. Antoni Dudek: Reprezentuję pogląd, że polityka historyczna jest prowadzona przez współczesne państwo zawsze, jeśli tylko ono istnieje. Bo takie państwo ma swoje święta narodowe, a jego instytucje określają m.in. programy nauczania historii w szkołach, zasady wspierania takich a nie innych przedsięwzięć zakresie ochrony zabytków czy nadają patronów różnym publicznym instytucjom. I to wszystko są elementy polityki historycznej.

Natomiast oczywiście znaczenie tej problematyki może być odmienne u różnych ekip rządzących. W mojej ocenie w III RP więcej uwagi prowadzeniu aktywnej polityki historycznej poświęcały ekipy rządzące wywodzące się z prawej strony sceny politycznej. Wynikało to także z tego, że dla postkomunistycznego SLD tematyka historyczna nie była zbyt wygodna.

REKLAMA

Jaki wpływ na późniejszego polityka Lecha Kaczyńskiego miał dom rodzinny, jakie idee dominowały w najbliższym otoczeniu, w czasie kształtowania się jego osobowości?

Bracia Kaczyńscy pochodzą z inteligenckiej rodziny z warszawskiego Żoliborza, a ich ojciec jako żołnierz AK walczył w powstaniu warszawskim w pułku "Baszta". Nic zatem dziwnego, że wyrastali w tradycji kultu II Rzeczpospolitej oraz Polskiego Państwa Podziemnego.

Od kiedy możemy mówić o wizji polityki historycznej Lecha Kaczyńskiego jako polityka? Kiedy ten proces się zaczął, jakie konkretne działania wdrożył?

Lech Kaczyński interesował się polityką historyczną już jako wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" i prezes Najwyższej Izby Kontroli. Jednak dopiero w roli prezydenta Warszawy uzyskał instrumenty umożliwiające podjęcie szeregu inicjatyw z zakresu polityki historycznej. Najważniejszą  z nich była oczywiście decyzja o utworzeniu Muzeum Powstania Warszawskiego, a następnie zbudowanie zespołu młodych, dynamicznych ludzi, którzy dzięki silnemu wsparciu prezydenta stworzyli je w rekordowym jak na polskie realia czasie. W dodatku MPW jako pierwsze muzeum narracyjne w Polsce wyznaczyło nowy, bardzo wysoki standard nie tylko w wymiarze tworzenia nowoczesnej ekspozycji, ale i szerokiej gamy działań edukacyjnych i kulturalnych.

Czy mógłby Pan przybliżyć postulat naukowego zestawienia strat wojennych poniesionych przez Polskę, który został poparty przez Lecha Kaczyńskiego? Ta sprawa miała związek z odpowiedzią na inicjatywy Eriki Steinbach.

Jednym z największych zaniechań państwa polskiego po 1989 r. był brak próby oszacowania strat jakie poniosła Polska w trakcie II wojny światowej. Zarówno w wymiarze dokładniejszego oszacowania liczby ofiar śmiertelnych (ponieważ podana tuż po wojnie liczba 6 mln jest od dawna kwestionowana przez specjalistów),  jak i strat materialnych.

Ta sprawa ma nie tylko wymiar historyczny, ale i polityczny, stanowić bowiem będzie odpowiedź na pojawiające się w Niemczech - tak jak w przypadku pani Steinbach - głosy mówiące o krzywdach jakich doznali w trakcie wojny i po jej zakończeniu obywatele Niemiec.

REKLAMA

Jaki wpływ na politykę zagraniczną prezydenta miała idea Międzymorza i w jaki sposób jego fascynacja I Rzeczpospolitą mogła na to wpłynąć?

Polska w jego planach miała należeć do grona najważniejszych krajów UE oraz odgrywać rolę unijnego lidera dla grupy państw członkowskich z Europy Środkowej, przede wszystkim tych tworzących Grupę Wyszehradzką. Równolegle - w ramach tzw. polityki jagiellońskiej - nasz kraj miał tworzyć sojusz państw zagrożonych rosyjskim ekspansjonizmem, którego fundamentem byłaby współpraca polsko-ukraińska. Stąd jego olbrzymia aktywność na polu pojednania historycznego ze wschodnim sąsiadem. Najważniejszym celem polityki jagiellońskiej miało się stać zapewnienie - w oparciu o dostawy gazu z Azerbejdżanu - niezależności energetycznej od Rosji dla całego regionu Europy Środkowej.

"

Polska w jego [Lecha Kaczyńskiego] planach miała należeć do grona najważniejszych krajów UE oraz odgrywać rolę unijnego lidera dla grupy państw członkowskich z Europy Środkowej, przede wszystkim tych tworzących Grupę Wyszehradzką. Równolegle - w ramach tzw. polityki jagiellońskiej - nasz kraj miał tworzyć sojusz państw zagrożonych rosyjskim ekspansjonizmem, którego fundamentem byłaby współpraca polsko-ukraińska 

Antoni Dudek

Za prezydentury Lecha Kaczyńskiego coś drgnęło w kwestii upamiętniania ludzi "Solidarności" i szerzej - opozycji antykomunistycznej. Jakie konkretne zasługi ma na tym polu? Czy pełniący funkcję głowy państwa przed nim przywiązywali do tego podobną wagę?

W ramach swej polityki historycznej, prezydent Lech Kaczyński wykonał wielką pracę na rzecz uhonorowania postaci szczególnie zasłużonych dla polskich zmagań o wolność. Za jego prezydentury ordery Orła Białego otrzymali zarówno polscy bohaterowie zamordowani przez komunistów (jak Łukasz Ciepliński, prezes IV Komendy WiN), jak i żyjące, ale pomijane przez poprzedników Kaczyńskiego postacie-symbole (abp Ignacy Tokarczuk, Anna Walentynowicz czy Andrzej Gwiazda).

Jednak aktywność prezydenta na tym polu nie ograniczała się tylko do tych najważniejszych osób. Kaczyński pamiętał też o olbrzymiej liczbie zwykłych działaczy "Solidarności" i innych organizacji opozycji demokratycznej, którzy w okresie jego prezydentury doczekali się w końcu symbolicznego zadośćuczynienia ze strony Rzeczpospolitej.

Dziś mamy bardzo rozbudowane formy upamiętnienia i oddawania czci Żołnierzom Wyklętym. Jaki wpływ na ten bieg wydarzeń miał Lech Kaczyński?

Lech Kaczyński udzielał zdecydowanego poparcia idei ustanowienia 1 marca Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych i to właśnie on skierował do Sejmu projekt ustawy w tej sprawie, choć uchwalono go już po jego śmierci. Uznawał to za niezbędne zadośćuczynienie za lata szkalowania pamięci o  ich w czasach PRL, a także pomijania tego tematu w pierwszych latach III RP.

REKLAMA

Chciałbym jednak równocześnie podkreślić, że nie znaczy to, że nie dostrzegał on złożoności problemu powojennej partyzantki i byłby prawdopodobnie sceptyczny wobec stawiania w jednym szeregu tak różnych postaci jak np. Emil Fieldorf "Nil" i Rajmund Rajs "Bury". Tymczasem mamy obecnie do czynienia z niebezpiecznym zjawiskiem wrzucania wszystkich ofiar powojennych zbrodni komunistycznych do jednego worka.

Przejdźmy do jednego z przełomowych momentów prezydentury Lecha Kaczyńskiego - przemówienia 1 września 2009 roku na Westerplatte. Czy było ono potrzebne? Wiele osób krytykowało wplatanie w bieżącą politykę ostrych słów nt. historii II wojny światowej.

To było jedno z najważniejszych przemówień Lecha Kaczyńskiego, który w obecności Władimira Putina i Angeli Merkel uznał totalitaryzm i skrajny nacjonalizm za głównych sprawców II wojny światowej. Stwierdził, że z haniebnej konferencji monachijskiej "trzeba wyciągnąć wnioski, które sięgają czasu współczesnego, imperializmowi nie wolno ustępować. Nie wolno ustępować imperializmowi, ani nawet skłonnościom neoimperialnym". Dla mnie jednak najważniejszy był fragment tego wystąpienia dotyczący Czechosłowacji: "Przyłączenie się Polski do rozbioru, w każdym razie terytorialnego ograniczenia ówczesnej Czechosłowacji, było nie tylko błędem, było grzechem. I my potrafimy w Polsce się do tego grzechu przyznać i nie szukać usprawiedliwień". Niestety obawiam się, że w tej ostatniej sprawie Lech Kaczyński jest wciąż w Polsce w mniejszości.

"

Przemówienie na Westerplatte było jednym z najważniejszych przemówień Lecha Kaczyńskiego, który w obecności Władimira Putina i Angeli Merkel uznał totalitaryzm i skrajny nacjonalizm za głównych sprawców II wojny światowej. Stwierdził, że z haniebnej konferencji monachijskiej "trzeba wyciągnąć wnioski, które sięgają czasu współczesnego, imperializmowi nie wolno ustępować. Nie wolno ustępować imperializmowi, ani nawet skłonnościom neoimperialnym".

Antoni Dudek

Czy zauważa Pan elementy polityki historycznej prowadzonej przez Lecha Kaczyńskiego u Andrzeja Dudy? Czym one się różnią jeżeli w ogóle?

Prezydent Andrzej Duda nieustannie nawiązuje do dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego i rzeczywiście widać tu kontynuację, zarówno w wymiarze polityki odznaczeniowej, treści wystąpień publicznych czy różnych inicjatyw obecnej głowy państwa. Dla przykładu miejsce pamiętnych seminariów w Lucieniu organizowanych przez Kaczyńskiego, zajęły odbywane teraz cyklicznie debaty historyków w Belwederze dotyczące różnych aspektów zbliżającej się 100. rocznicy odzyskania niepodległości.

Na jakie inne aspekty polityki historycznej zwróciłby Pan szczególną uwagę? Jakie wskazałby Pan słabe strony?

Główną słabością prezydentury Lecha Kaczyńskiego było to, że podobnie jak jego poprzednicy i następcy na tym stanowisku nie zdołał nadać swojemu urzędowi autentycznie bezpartyjnego charakteru. Niestety mechanizm wyłaniana prezydenta w wyborach powszechnych powoduje, że zamieniają się one w gwałtowne starcia reprezentantów najsilniejszych partu politycznych, a ich zwycięzcy nie potrafią się odseparować od swojego zaplecza politycznego w takim stopniu, który powodowałby akceptację dla głowy państwa ze strony zwolenników przegranych pretendentów. W efekcie prezydent nie spełnia roli ośrodka jednoczącego zdecydowaną większość Polaków. Natomiast w konkretnym wymiarze polityki historycznej największą porażką był z pewnością brak szybkich efektów w polityce pojednania z Ukrainą. Wierzę jednak, że to co zapoczątkował Lech Kaczyński z Wiktorem Juszczenką w Pawłkomie, a później w Hucie Pieniackiej jeszcze zaprocentuje.   

REKLAMA

Z profesorem Antonim Dudkiem rozmawiał Daniel Czyżewski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej