Stanisław Tyszka zablokował I czytanie ustawy abonamentowej. "Chcę dotrzeć do świadomości decydentów PiS"
Ustawa abonamentowa wypadnie z porządku obrad obecnego posiedzenia Sejmu? Po sprzeciwie wicemarszałka Stanisława Tyszki nie dojdzie do I czytania zaplanowanego na środę. O tym co dalej z projektem posłowie zdecydują w czwartek. Dokument jest krytykowany nie tylko przez opozycję, ale również poszczególnych posłów obozu rządzącego.
2017-06-07, 13:40
I czytanie rządowego projektu tzw. ustawy abonamentowej miało odbyć się w środę o godzinie 17, ale nie dojdzie do niego, ponieważ podczas prezydium Sejmu sprzeciwił się temu wicemarszałek Stanisław Tyszka. - Mam poważne zastrzeżenia merytoryczne dotyczące tej ustawy. Uważam, że w nierówny sposób traktuje obywateli. Osoby, które korzystają z kablówki mają płacić abonament, a użytkownicy telewizji naziemnej nie będą musieli tego robić. Nie rozumiem takiego zróżnicowania, w mojej ocenie jest to niezgodne z konstytucją - przekonuje Stanisław Tyszka.
Kukiz’15 zgłasza również inne uwagi pod adresem rządowego projektu. Politycy Ruchu zauważają, że telewizje kablowe nie mogą przekazywać danych klientów Poczcie Polskiej, ponieważ jest to niezgodne z ustawą o ochronie danych osobowych. Tyszka proponuje zupełnie inny model finansowania mediów publicznych.
- Należy znieść reklamy w mediach publicznych i stworzyć fundusz reklamowy finansowany z opodatkowania prywatnych nadawców – tłumaczy polityk Kukiz’15. I dodaje. – Chciałbym dotrzeć do świadomości decydentów Prawa i Sprawiedliwości, że za „podatek Kurskiego” jak określam proponowaną ustawę abonamentową, obywatele tak ich pogonią, że nigdy więcej nie dojdą już do władzy w Polsce. Dlatego, że nie można zmuszać ludzi, żeby finansowali coś czego nie chcą oglądać, różnicując przy tym obywateli na dwie grupy – przekonuje Stanisław Tyszka w rozmowie z PolskieRadio.pl.
Podobne zastrzeżenie do tzw. ustawy abonamentowej mają również PO, PSL i Nowoczesna. – Ona w ogóle nie mówi o tym, co media publiczne oferowałyby obywatelom w swojej misji w zamian za finansowanie. W projekcie brakuje również informacji o tym, w jaki sposób Telewizja Publiczna chce poradzić sobie z konkurencją, czyli telewizjami komercyjnymi, nie wiemy, czy będą w niej reklamy – tłumaczy portalowi Polskiego Radia Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej.
REKLAMA
Posłanka partii Ryszarda Petru przewiduje, że rządowy projekt nie zwiększy wpływów z abonamentu zgodnie z oczekiwaniami ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego. – Może dojść do takiej sytuacji, że ludzie zaczną masowo rezygnować z telewizji kablowej i satelitarnej, a następnie przerzucą się na telewizję naziemną. Jestem ciekaw, co w takiej sytuacji zrobi Prawo i Sprawiedliwość i ile wyniosą zapowiadane przez tę partię wpływy z abonamentu? – komentuje Scheuring-Wielgus.
PiS broni projektu: uszczelniamy istniejący system
- Nowelizacja ustawy abonamentowej jest rozwiązaniem tymczasowym, mającym na celu uszczelnienie poboru. My nie zmieniamy prawa, tylko chcemy uszczelnić już istniejące - tłumaczy wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. I zapewnia, że równolegle trwają prace nad systemowym rozwiązaniem na przyszłość, która poprawi ściągalność abonamentu od wszystkich Polaków.
- To będzie inne rozwiązanie, płatność od osoby płacącej podatki, a więc z PIT i CIT, mniej więcej 8 zł miesięcznie. Chcemy uprosić tę kwestię – przekonuje Gliński. Okazuje się jednak, że nie wszyscy w PiS bronią proponowanego projektu.
- Mam mieszane uczucia odnośnie tej ustawy. Obawiam się, że za chwilę otworzymy kolejny, niepotrzebny front walki, na którym możemy tylko stracić – komentuje polityk rządzącej partii. W jego ocenie zmiana modelu finansowania mediów publicznych jest konieczna, ale powinna ona odbyć się na sprawiedliwych zasadach, a obecny projekt temu zaprzecza. – Boję się, że niepotrzebnie rozzłościmy ludzi, w tym wielu naszych wyborców – komentuje poseł pragnący zachować anonimowość.
REKLAMA
Obecnie abonament radiowo-telewizyjny płaci zaledwie ok. 10 proc. Polaków, podczas gdy do posiadania telewizorów przyznaje się aż 95 proc. gospodarstw domowych. W ocenie ministerstwa kultury sytuacja ta jest źródłem kłopotów finansowych mediów publicznych, których kondycja uzależniona jest w głównej mierze od wpływów z abonamentu. Rząd, aby zmienić tę niekorzystną sytuację zamierza uszczelnić systemu poboru opłat. W tym celu ministerstwo kultury przygotowało nową ustawę.
Projekt zakłada, że dostawcy telewizji kablowej będą odbierać od klientów zgłoszenia rejestracyjne odbiorników RTV i przekazywać je Poczcie Polskiej. Jednorazowo udostępnią jej również bazę danych o swoich klientach. Poborem opłat, rejestracją odbiorników, kontrolą abonamentową oraz weryfikowaniem zwolnień w dalszym ciągu będzie zajmować się Poczta Polska.
Klientom, którzy nie zarejestrują swojego odbiornika telewizyjnego lub radia będą grozić kary w wysokości 30-krotności miesięcznej opłaty abonamentowej obowiązującej w dniu stwierdzenia używania odbiornika. Aktualnie opłata za jeden miesiąc wynosi 22,70 zł, co oznacza, że kara wyniosłaby dziś 681 zł.
Jeśli sprzeciw wicemarszałka Tyszki zostanie przegłosowany, to I czytanie projektu tzw. ustawy o abonamencie odbędzie się w czwartek o godzinie 14:45.
REKLAMA
Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA