Jak uniknąć kar ws. uchodźców? Ekspert: są wyjątki pozwalające na niestosowanie prawa

Komisja Europejska rozpocznie procedurę prawną przeciwko Polsce ws. uchodźców. Czy decyzja to skłoni rząd do zmiany stanowiska? – Nikt nas nie zmusi do przyjęcia imigrantów - przekonuje poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Jak będzie wyglądać unijna procedura i co może grozić Polsce?

2017-06-13, 11:03

Jak uniknąć kar ws. uchodźców? Ekspert: są wyjątki pozwalające na niestosowanie prawa
Główne szlaki uchodźców prowadzą przez Morze Śródziemne (zdjęcie ilustracyjne). Foto: FLICKR/CSDP EEAS/PUBLIC DOMAIN

Jak informuje agencja Reuters procedura zostanie uruchomiona wobec trzech państw: Czech, Polski i Węgier. Związana jest ona z realizacją programu uzgodnionego w 2015 roku, o przyjęciu 160 tysięcy uchodźców. Do Polski miało  trafić około sześciu tysięcy osób. Taką decyzję podjął ówczesny rząd PO-PSL na czele, którego stała premier Ewa Kopacz. Obecna partia rządząca już wtedy była przeciwna przymusowej relokacji uchodźców i zapowiadała, że po dojściu do władzy nie zgodzi się na przyjęcie żadnego imigranta z Afryki i Bliskiego Wschodu. Zapowiedzi z kampanii wyborczej są realizowane, co spotkało się z krytyką KE. W ocenie polityków PiS rozpoczęcie procedury będzie bardzo złym sygnałem ze strony unijnych decydentów.

- To będzie oznaczać stosowanie szantażu pod adresem niektórych państw. Myślę, że jest to niewłaściwa i niesłuszna strategia, która pogłębiły podziały w UE. W praktyce będzie to wyglądać na zmuszanie kilku krajów do tego, żeby nie realizowały swojej polityki - komentuje Arkadiusz Mularczyk z PiS w rozmowie z PolskieRadio.pl. Zdaniem polityka partii rządzącej Polska nie ugnie się pod naciskiem KE.

- Rząd polski nie może prowadzić polityki przeciwko własnym obywatelom oraz ich bezpieczeństwu. Większość Polaków opowiada się za nieprzyjmowaniem uchodźców, dlatego nie będziemy realizować programu przymusowej relokacji - tłumaczy poseł PiS-u. W jego ocenie obecna postawa UE jest grą ze strony unijnych elit, m.in. szef KE Jean-Claude Junckera oraz RE Donalda Tuska, którzy próbują przedstawić się w lepszym świetle.   

Mularczyk tłumaczy, że Polska ma sporo zastrzeżeń do obecnego systemu przyjmowania uchodźców. Poza tym polityk PiS przypomina, że nasz kraj przyjął dużą liczbę imigrantów z Ukrainy, którzy również uciekają przed wojną, czego Komisja Europejska nie chce zauważyć. - Myślę, że rozpoczęcie procedury prawnej i działania unijnych urzędników wpłyną na sceptycyzm nie tylko Polski, ale również innych krajów -  mówi polityk rządzącej partii. I dodaje, że rząd i prezydent będą musieli zastanowić się, czy nie zdecydować się na referendum w sprawie przyjmowania uchodźców. – Może jest to jeden z elementów odpowiedzi dla UE na to co Polacy sądzą o przymusowej relokacji uchodźców i karania za potencjalną odmowę – mówi Mularczyk.

REKLAMA

Jak będzie wyglądać i ile potrwa procedura KE?

Procedura, którą straszy nas Komisja Europejska wynika z Traktatu. Jak będzie ona przebiegać w praktyce? – Najpierw KE wszczyna postępowanie o naruszenie przepisów traktatowych, w tym konkretnym przypadku chodzi o niezrealizowanie prawa wtórnego, czyli decyzji z września 2015 roku – tłumaczy prof. Piotr Wawrzyk z Katedry Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje. – Polega ona na tym, że KE zaczyna formalne negocjacje z polskim rządem, w których będzie domagać się przyjęcia uchodźców lub przedstawienia harmonogramu ich relokacji i planu jego wdrażania – wyjaśnia Wawrzyk. Co jeśli Polska nie podejmie takich działań?

- Wtedy Komisja skieruje oficjalną skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE o naruszenie prawa unijnego przez Polskę. Jeśli ten stwierdzi, że nie realizujemy tego obowiązku, to nakaże nam wdrożenie prawa – tłumaczy ekspert UW. Co jeśli i tym razem Polska nie podejmie oczekiwanych działań?

- W takiej sytuacji Komisja skieruje powtórną skargę do Trybunału Sprawiedliwości o ukaranie Polski karami finansowymi wynikającymi z traktatu – mówi Wawrzyk. Ekspert tłumaczy, że każde z postępowań trwa około dwóch lat, dlatego cała procedura do nałożenie kar finansowych przez Trybunał powinna zająć 4 lata. Czy Polski rząd ma szanse wyjść z tej batalii zwycięsko?

Czy Polska może uniknąć kar?

- Formalnie rzecz ujmując powinniśmy zrealizować te decyzję, choć są wyjątki pozwalające na niestosowanie prawa. Polski rząd powinien powiedzieć, że możemy przyjąć tylko te osoby, które chcą się u nas osiedlić, a których zachowanie nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa i porządku, czyli takie które da się zidentyfikować oraz które nie są powiązane z grupami przestępczymi czy terrorystycznymi. Jeśli wykaże się, że uchodźcy, których mieliśmy przyjąć nie są zainteresowani przyjazdem do Polski lub stanowią zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa, to wtedy powinniśmy uniknąć kar – przewiduje ekspert UW.

REKLAMA

Polska i Węgry nie przyjęły żadnej osoby, ale argumentowały, że w inny sposób okazują solidarność w kryzysie migracyjnym - pilnują zewnętrznych granic Unii i są gotowe nieść pomoc osobom znajdującym się w obozach dla uchodźców poza Wspólnotą. Nasi dyplomaci mówią, że decyzja Komisji o rozpoczęciu postępowania tylko wobec kilku państw jest polityczna. Bo żaden kraj nie wywiązał się w pełni z programu uzgodnionego w 2015 roku i nie przyjął wyznaczonego, obowiązkowego limitu uchodźców.

Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej