Reprywatyzacja w Warszawie. "Prezydent chciała zmiany decyzji"
- Spotkałem się z co najmniej jedną sytuacją, w której pani prezydent życzyła sobie zmiany decyzji Biura Gospodarki Nieruchomościami - powiedział były urzędnik stołecznego ratusza. "To nieprawda, że kiedykolwiek ingerowałam w postępowania reprywatyzacyjne" - napisała na Twitterze Hanna Gronkiewicz-Waltz.
2017-06-26, 12:17
W poniedziałek, o godz. 9, rozpoczęła się pierwsza rozprawa przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji. Jest ona poświęcona sprawie nieruchomości przy ul. Twardej 8 i 10
Twarda 8/12 (dawny adres Twarda 10) to nieruchomość, z której - w wyniku decyzji reprywatyzacyjnej stołecznego ratusza z 2014 roku na rzecz "handlarza roszczeń" Macieja M. - musiało się przenieść jedno z najlepszych stołecznych gimnazjów.
"Spotkałem się z co najmniej jedną sytuacją"
Powiązany Artykuł

Afera reprywatyzacyjna
Pierwszym świadkiem, który zeznaje przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji jest były urzędnik stołecznego ratusza Krzysztof Śledziewski.
- W swoim referacie spotkałem się z co najmniej jedną sytuacją, w której pani prezydent życzyła sobie zmiany decyzji Biura Gospodarki Nieruchomościami - zeznał świadek. Jak wskazał, chodzi o nieruchomość u zbiegu al. Solidarności i Towarowej w Warszawie.
REKLAMA
Hanna Gronkiewicz-Waltz miała wyrazić niezadowolenie, że Biuro wydało decyzję odmowną. Według tego, co Śledziewskiemu przekazano z drugiej ręki, dyrektor BGN miał usłyszeć od prezydent Warszawy: "zawiodłam się na panu".
Jak zeznał świadek, Gronkiewicz-Waltz miała też zażyczyć sobie, żeby skserować jej akta dotyczące kamienicy przy ul. Noakowskiego 16. Prawa do części nieruchomości uzyskała w procedurze reprywatyzacyjnej rodzina prezydent.
Jak wyjaśnił świadek projekty decyzji z zasady przygotowywali urzędnicy w biurze. Jak dodał, "tzw. góra, w naszym (stołecznych urzędników) przekonaniu prezydent i zastępcy, wymagała wydawania ok. 300 decyzji reprywatyzacyjnych rocznie".
REKLAMA
- Każdy urzędnik miał według niego przygotować dwie decyzje zwrotowe w miesiącu, ale nigdy nie osiągnięto tego poziomu decyzji - zaznaczył.
Według niego, przełożeni "niejednokrotnie zwracali w celu dokonania korekt projektu decyzji", ale takie korekty nie zmieniały istoty tej decyzji, bo jej treść już na początku oznajmiała urzędnikom naczelniczka wydziału Gertruda Jakubczyk-Furman.
"To nieprawda, że ingerowałam"
"To nieprawda, że kiedykolwiek ingerowałam w postępowania reprywatyzacyjne" - napisała na Twitterze prezydent Warszawy.
Wcześniej Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała, że w poniedziałek rano do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie "złożyliśmy wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego".
- W Polsce są dwa organy powołane do rozstrzygania spraw reprywatyzacyjnych - komisja do spraw usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych, dotyczących nieruchomości warszawskich oraz Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy - powiedziała.
REKLAMA
Jak dodała, sytuacja wygląda tak, że dwa organy w państwie zajmują się tą samą kwestią.
- Jeśli więc pojawiły się wątpliwości, zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego, wystąpiliśmy do Naczelnego Sądu Administracyjnego o to, aby taki spór rozstrzygnąć. Z mocy prawa wtedy komisja weryfikacyjna powinna zawiesić swoje działania - podkreśliła Gronkiewicz-Waltz.
- W sprawie, w której organ administracji publicznej, wydał decyzję, jako organ pierwszej instancji, w toku postępowania administracyjnego, rola tego organu kończy się w momencie wydania decyzji. Organ nie ma więc legitymacji do ewentualnego udziału w postępowaniu odwoławczym, ani też inicjowania postępowań w trybie nadzwyczajnym. Nie ma więc możliwości, abyśmy byli stroną w komisji, żebyśmy, jako strona zostali wezwani - oświadczyła.
Zapytana przez dziennikarzy, czy stawi się przed komisją, odparła: "Uważam, że ona jest niekonstytucyjna, w związku z czym ja się nie stawię". Dodała, że jest do dyspozycji każdego innego organu o charakterze konstytucyjnym.
Komisja weryfikacyjna
Komisja bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości.
Wiąże się to z tzw. dekretem Bieruta z 1945 roku, którego skutkiem było przejęcie wszystkich gruntów przez miasto stołeczne Warszawę, a w 1950 roku - po zniesieniu samorządu terytorialnego - przez Skarb Państwa.
REKLAMA
Objęto nim ok. 12 tys. ha gruntów, w tym ok. 20-24 tys. nieruchomości.
Właściciele zabranych nieruchomości mieli pół roku na złożenie wniosku o przyznanie im prawa wieczystej dzierżawy z czynszem symbolicznym, ale w praktyce większość wniosków nie była rozpatrywana lub rozpatrywano je odmownie.
Po zmianie ustrojowej w 1989 roku właściciele i spadkobiercy przejętych nieruchomości zaczęli zabiegać o zwrot własności.
Komisja może utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości) albo uchylić ją i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość.
Będzie też mogła uchylić decyzję reprywatyzacyjną i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi, który ją wydał, wraz z wiążącymi wskazaniami co do dalszego postępowania.
REKLAMA
Od decyzji komisji przysługuje skarga do sądu administracyjnego.
Unieważnić decyzję reprywatyzacyjną komisja może m.in., jeżeli ktoś uzyskał nieruchomość po zakupie roszczeń o cenie "niewspółmiernej do wartości nieruchomości" lub w wyniku przestępstwa, albo gdy po jej przejęciu doszło od utrudniania korzystania z lokalu, groźby bezprawnej czy przemocy.
A także, gdy nieruchomość zwrócono niezgodnie z prawem reaktywowanej spółce sprzed 1939 roku lub też gdy już wcześniej za daną nieruchomość wypłacono odszkodowanie.
Komisja może stwierdzić wydanie decyzji reprywatyzacyjnej z naruszeniem prawa, jeśli wywołała ona nieodwracalne skutki prawne. Wtedy komisja może nałożyć na osobę, która skorzystała na wydaniu decyzji, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia w wysokości odpowiadającej wartości bezprawnie przejętej nieruchomości.
Komisja może też przyznawać od miasta Warszawy odszkodowania lub zadośćuczynienia lokatorom, jeśli nieprawidłowości reprywatyzacyjne spowodowały pogorszenie ich sytuacji materialnej.
***
Polska - jako jedyny kraj postkomunistyczny - nie ma ustawy reprywatyzacyjnej, która całościowo rozwiązałaby kwestię mienia odebranego po wojnie przez komunistów.
kk
REKLAMA
REKLAMA