"Wampir z Bytowa" trafi do zamkniętego ośrodka szpitalnego? Jest decyzja sądu apelacyjnego

Leszek P., zwany "wampirem z Bytowa", jest osobą niebezpieczną i trafi do zamkniętego ośrodka szpitalnego - orzekł Sąd Apelacyjny w Gdańsku, oddalając tym samym apelację pełnomocnika skazanego. Pod koniec roku mężczyzna zakończy odbywanie kary 25 lat więzienia za zabójstwo i gwałt.

2017-09-07, 15:59

"Wampir z Bytowa" trafi do zamkniętego ośrodka szpitalnego? Jest decyzja sądu apelacyjnego
Leszek P. na sali sądowej. Foto: TVN24/x-news

Posłuchaj

W uzasadnieniu sędzia Zbigniew Merchel mówił, że nadal istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego przez Leszka P., a on sam nie ma motywacji do podjęcia specjalistycznej terapii w warunkach wolnościowych (Radio Gdańsk/IAR)
+
Dodaj do playlisty

Decyzja Sądu Apelacyjnego jest prawomocna.

Sąd niższej instancji, uznając w czerwcu tego roku Leszka P. za niebezpiecznego, zdecydował umieścić go po odbyciu kary za popełnione czyny w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Do uruchomionej w 2014 r. placówki trafiają na podstawie ustawy o tzw. bestiach sprawcy wcześniej popełnionych groźnych przestępstw, którzy już po odbyciu kary więzienia mogliby z powodu zaburzeń psychicznych albo preferencji seksualnych popełnić na wolności kolejne przestępstwo.

Pod koniec 2016 r. dyrekcja Aresztu Śledczego w Starogardzie Gdańskim wnioskowała do sądu o uznanie Leszka P., zgodnie z ustawą z 2013 r. o tzw. bestiach, za osobę stwarzającą zagrożenie i podjęcie w związku z tym odpowiednich działań. Wniosek poparł wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.

Apelację od wyroku Sądu Okręgowego wniósł pełnomocnik Leszka P. Marcin Klamann, który twierdzi, że Leszek P. jest osobą, która nie stwarza zagrożenia.

REKLAMA

"Zaburzenia preferencji seksualnych"

Przewodniczący składu sędziowskiego Zbigniew Merchel w uzasadnieniu orzeczenia powiedział, że swoje stanowisko Sąd Apelacyjny oparł na prawidłowych ustaleniach dokonanych przez sąd niższej instancji.

- W ocenie sądu, brak jest sprzeczności w opiniach biegłych pomiędzy ustaleniami, jakie poczynili, a ich wnioskami. Wprawdzie w niektórych opiniach były pewne nieścisłości, jednakże nie mają one istotnego znaczenia dla sprawy. (...) Sąd Apelacyjny nie uznał za zasadny wniosku pełnomocnika, by w sprawie dopuścić dowód z opinii innych biegłych - dodał sędzia.

Podkreślił, że sąd niższej instancji słusznie uznał, że u Leszka P. występują "zaburzenia preferencji seksualnych" i występuje "bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez niego czynu zabronionego z użyciem przemocy albo groźby jej użycia".

Sędzia zwrócił też uwagę, że sąd I instancji zasadnie ocenił, że mężczyzna "nie ma obecnie odpowiedniej motywacji" do podjęcia leczenia w warunkach innych niż zamknięte.

REKLAMA

- Nie ma więc szans na podjęcie efektywnej terapii w warunkach wolnościowych. Jak uznał sąd I instancji, Leszek P. nie ma żadnych osób bliskich, które mogły być dla niego wsparciem w ewentualnym dalszym procesie leczenia, gdyby pozostał na wolności - stwierdził sąd.

Przedwczesne rozstrzyganie

Pełnomocnik Marcin Klamann powiedział dziennikarzom, że na dziś przedwczesne jest rozstrzyganie, czy Leszek P. zdecyduje się na złożenie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego.

Wyjaśnił, że co pół roku osoba umieszczona w ośrodku w Gostyninie ma prawo składać wniosek do sądu o sprawdzenie, czy jej pobyt w w zamkniętej placówce nadal jest konieczny.

Leszek P. był uznawany przez media za jednego z najgroźniejszych morderców seryjnych w Polsce. Po raz pierwszy skazano go na dwa lata więzienia w zawieszeniu w 1992 r. za zgwałcenie 40-letniej kobiety. Później został oskarżony o 20 przestępstw, w tym 17 zabójstw.

REKLAMA

Według śledczych, "wampir z Bytowa", jak nazwała go wówczas prasa, od 1984 r. do 1992 r. mordował kobiety w całej Polsce, bijąc je i dusząc, a następnie gwałcąc. W śledztwie Leszek P. przyznał się do ponad 60 morderstw. Podczas procesu zmienił wyjaśnienia i nie przyznał się do żadnego zarzutu. Twierdził, że do obciążenia samego siebie namówili go policjanci, obiecując lepsze traktowanie oraz dając paczki z żywnością i alkohol.

W grudniu 1996 r. Sąd Wojewódzki w Słupsku uznał Leszka P. za winnego tylko jednego zabójstwa i zgwałcenia (17-letniej Sylwii D.) i orzekł karę 25 lat więzienia. Od pozostałych zarzutów P. został uniewinniony. Sąd podkreślił słabość aktu oskarżenia i uznał, że Leszkowi P. podpowiadano wiele szczegółów zbrodni.

We wrześniu 2016 r. Prokuratura Regionalna w Gdańsku we współpracy z zespołem przestępstw niewykrytych tamtejszej Komendy Wojewódzkiej Policji - tzw. Archiwum X - przystąpiła do powtórnej analizy akt sprawy Leszka P. oraz umorzonych śledztw dotyczących zabójstw z lat 80. i początku lat 90. XX wieku. Wykorzystując współczesne techniki kryminalistyczne, śledczy i policjanci chcą sprawdzić, czy Leszek P. nie miał związku z tymi czynami.

mr

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej