Przemysław Żurawski vel Grajewski: niemieccy politycy mają potrzebę podkreślania rzekomego poświęcenia się ich kraju na rzecz państw Europy Środkowej

- Musimy przyzwyczaić naszych niemieckich partnerów do tego, żeby nas traktowali poważnie – powiedział w rozmowie z portalem polskieradio.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog, członek Narodowej Rady Rozwoju.

2017-09-22, 15:22

Przemysław Żurawski vel Grajewski: niemieccy politycy mają potrzebę podkreślania rzekomego poświęcenia się ich kraju na rzecz państw Europy Środkowej

Czy dla Polski jest różnica w tym, kto zostanie kanclerzem Niemiec? W końcu wielu ekspertów ocenia, że partie te mają bardzo zbliżone programy.

Powiązany Artykuł

Niemcy wybory Angela Merkel 1200 pap.jpg
KLUCZOWE WYBORY W EUROPIE

Jeżeli kanclerzem zostanie Angela Merkel będziemy mieli do czynienia z kontynuacją - nie przewiduję jakiegoś dramatycznej zmiany w jakimkolwiek kierunku. Te problemy, które istnieją - pozostaną i będą pewnie powoli rozwiązywane. Gdyby kanclerzem został Martin Schulz, czego nie przewiduję, to sądzę, że reakcje polsko-niemieckie byłyby trudniejsze niż obecnie, a i teraz nie należą do łatwych. Polityka prowadzona przez SPD byłaby znacznie bardziej odległa od USA, NATO, czy uznania konieczności wypełniania zobowiązań związanych z odpowiednimi nakładami budżetowymi wydawanymi na obronność. Jednocześnie starcie ideologiczne – konserwatyzmu z liberalizmem, czy raczej permisywizmem, byłoby również ostrzejsze. „Przyjaciele Rosji”, niestety, mogą mieć po wyborach silniejszą pozycję bez względu na to, czy trzonem koalicyjnym będzie SPD czy też CDU/CSU, a także gdyby doszło do powtórzenia obecnego układu i doszłoby do koalicji chadeków z socjaldemokratami. To zresztą jest jeden z głównych problemów polityki niemieckiej – partyjna bezalternatywność, czyli rządzenie wspólnie dwóch głównych partii. To powoduje faktyczny zanik debaty publicznej, ujednolicanie programów i tym samym niezadowolonych spycha ku ekstremom po obu stronach sceny politycznej, czy to do AfD czy do Die Linke czy do Pegidy, czy może jakichś innych ruchów, braku możliwości wyrażenia swojego niezadowolenia poprzez głosowanie na jedną z głównych partii.

Czy po wyborach dojdzie do uspokojenia retoryki względem Polski?

Po wyborach przestanie istnieć polityczna potrzeba zabiegania o elektorat, a w tym wypadku pokazywania mu własnej zdolności przerzucaniu ciężaru rozwiązywania istniejących problemów na barki innych członków UE, pod hasłem wymagania od nich solidarności w zamian za dotacje. Wygląda to tak: oto Niemcy łożą ze swoich zasobów, jako najbogatszy kraj UE na fundusze strukturalne, na rozwój państw członkowskich z Europy Środkowej, a te niewdzięcznie odmawiają przyjęcia swojej części ciężaru w zakresie rozwiązywania problemu migracyjnego. To jest nieporozumieniem, gdyż fundusze strukturalne nie są dotacją charytatywną, tylko są opłatą za otwarcie rynku, za zniesienie barier celnych, tym samym są inwestycją w rozwój gospodarczy, w nakręcanie koniunktury w państwach bogatszych, w tym przypadku w Niemczech. Tę retorykę można by odbić stwierdzeniem, że usiłuje się kupić dwie usługi za tę samą cenę. Niemieccy politycy mają potrzebę podkreślania owego rzekomego poświęcenia się ich kraju na rzecz państw Europy Środkowej, które, a mówię to z ironią, niewdzięcznie odmawiają udziału w świetnym, perfekcyjnie wymyślonym niemieckim programie redystrybucji uchodźców, co może osłabnąć w związku z zakończeniem kampanii wyborczej.

"

Przemysław Żurawski vel Grajewski „Przyjaciele Rosji”, niestety, mogą mieć po wyborach silniejszą pozycję bez względu na to, czy trzonem koalicyjnym będzie SPD czy też CDU/CSU

Niemieckie media są wciąż pełne krytycznych uwag pod adresem rządu. 

Presja jest wielopoziomowa, dotyczy m.in systemu sądownictwa w Polsce, mediów, czy Puszczy, cokolwiek się znajdzie do krytyki obecnego rządu, który przecież prowadzi politykę często sprzeczną z interesami istotnych podmiotów zagranicznych i gospodarczych, choćby uszczelniając system podatkowy – więc Niemcy dbają o swoje przedsiębiorstwa, swoje firmy, a nie o Polskę. W tym wymiarze to starcie będzie kontynuowane, sądzę, że do czasu aż nasi partnerzy zza Odry uznają, że obecny rząd jest stabilny, że nie ma perspektywy zmiany, że obecnie prowadzona przez nich polityka nie doprowadzi do założonych celów i trzeba się układać na zasadach partnerskich, a nie mentorskich - wtedy pewne relacje się poprawią. Polska nie ma interesu w podtrzymywaniu konfliktu, ale musimy przyzwyczaić naszych partnerów do tego, żeby nas traktowali poważnie.

REKLAMA

Jaką wizję wobec reformy, przyszłości UE ma Angela Merkel?

Wizja UE wygląda dosyć podobnie jak wizja polityki wewnątrzniemieckiej – budowanie zasady bezalternatywności decyzji czy projektów podejmowanych w centrum, czyli w Berlinie, później transferowanych do Brukseli pod hasłem, że wszyscy, którzy się im sprzeciwiają to ekstremiści bądź barbarzyńcy. Proszę zauważyć, że tak działa obecnie niemiecka scena polityczna, została przeprowadzona pewna absorpcja programów rozmaitych partii. W zakresie socjalnym - CDU przeszła na niektóre pozycje SPD czy Zielonych – jak było w przypadku rezygnacji z energii nuklearnej. Jeszcze przez zawiązanie wielkiej koalicji w zasadzie stworzono system, który się sam odtwarza i debata publiczna na temat różnych sposobów działania ustaje. W efekcie mamy nurt wiodący i ekstremizmy. I taki model próbuje się przenieść do UE – gdzie ma być wyznaczona jedynie słuszna droga. To powoduje pogłębianie czegoś, co się nazywa dosyć eufemistycznie deficytem demokracji, ale w istocie jest jej brakiem.

"

Przemysław Żurawski vel Grajewski Wizja UE wygląda dosyć podobnie jak wizja polityki wewnątrzniemieckiej – budowanie zasady bezalternatywności decyzji 

Na czym to polega?

Najlepiej to widać na przykładzie walki z kryzysem strefy euro, którego istotą jest próba złamania zasady, dla której w ogóle powstały parlamenty, czyli powiązaniu decyzji o wydawaniu pieniędzy publicznych z faktem, że są one zatwierdzane czy podejmowane przez reprezentantów wyborców, czyli podatników w parlamentach. Celem jest spowodowanie by decyzje strategiczne zostały powierzone urzędnikom w instytucjach unijnych, czy w Europejskim Banku Centralnym czy w innych ciałach tworzonych do podejmowania tego typu decyzji bez weryfikacji wyborczej, bez możliwości wpływu wyborców na to, jak te decyzje będą wyglądały czy odpowiedzialności politycznej ludzi, którzy będą je podejmowali. W takiej sytuacji zostanie stworzymy system, który łamie podstawowe fundamenty parlamentaryzmu i ostatecznie doprowadzi do rewolucji, zburzenia całej konstrukcji unijnej. Niestety obawiam się, że ewolucja będzie postępowała w negatywnym kierunku.

Rozmawiał Petar Petrović, autor jest dziennikarzem portalu PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej