Przesłuchano byłego dyrektora biura szkoleń Amber Gold
Przesłuchano byłego dyrektora biura szkoleń Amber Gold Mirosława Ciesielskiego przed sejmową komisją śledczą. Świadek jest doktorem nauk ekonomicznych. W czasie pracy w gdańskiej spółce prowadził również wykłady z marketingu na jednej z uczelni. Wcześniej zeznania złożył były członek rady nadzorczej Amber Gold Michał Forc.
2017-09-27, 19:52
Posłuchaj
Przesłuchano dyrektora biura szkoleń i członka rady nadzorczej Amber Gold. Relacja Dawida Grygorcewicza (IAR)
Dodaj do playlisty
W trakcie rozmowy z szefem Amber Gold na początku 2012 roku Mirosław Ciesielski miał zwrócić uwagę, że oparcie strategii firmy na długoterminowej inwestycji w złoto może być trudne do zrealizowania, gdyż wzrost wartości tego metalu nie jest wieczny. "Uzyskałem odpowiedź, że jest planowany rozwój innych produktów, takich jak sprzedaż ratalna, kantory walutowe, czy leasing. Okazało się, że rzeczywiście zostały powołane odpowiednie jednostki w firmie, co w jakiś sposób uwiarygodniło słowa Marcina P.” - powiedział świadek.
Doktor Mirosław Ciesielski w momencie zatrudnienia w Amber Gold miał świadomość, że spółka znajduje się na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego, choć wyjaśnił, że z drugiej strony wiedział, iż prokuratura odrzucała wnioski KNF o wszczęcie śledztwa.
Doktor Mirosław Ciesielski prowadził w Amber Gold bezpośrednio szkolenia z coachingu i podstaw rynków finansowych. Zajmował się również planowaniem innych kursów dla pracowników. Dodał, że od czerwca lub lipca 2012 roku wiedział również, że firma nie składa sprawozdań finansowych. „Można powiedzieć, że ilość firm, która nie składała tych sprawozdań była bardzo duża, chyba szła w setki, albo i więcej, także Amber Gold nie była wyjątkiem” - stwierdził Mirosław Ciesielski.
Zeznanai Michała Forca
Wcześniej zeznania przed sejmową komisją śledczą złożył były członek rady nadzorczej Amber Gold Michał Forc, który przez pewien czas pełnił również funkcję rzecznika prasowego spółki, a jego firma Excelo świadczyła usługi z zakresu marketingu dla gdańskiej piramidy finansowej.
REKLAMA
Pprzyznał, że z rodziną P. wielokrotnie wyjeżdżał prywatnie. Zaprzeczył jednak, aby był zaufaną osobą Marcina i Katarzyny P. - Z mojej perspektywy to wyglądało na szczerą relację koleżeńską, która się zrodziła w wyniku prowadzenia wspólnych interesów - opisywał Forc. Relacje z rodziną P., jak przyznał, "uwiarygadniały całą firmę" w jego oczach.
Forc zeznał, że Amber Gold było największym klientem jego firmy Excelo. Ponadto dopytywany przez Witolda Zembaczyńskiego (Nowoczesna), czy wśród kontrahentów Excelo były podmioty publiczne, przyznał, że współpracował z urzędami miasta w Gdańsku i Gdyni.
Zapytany przez Zembaczyńskiego, czy dla Amber Gold pieniądze nie grały roli, Forc odpowiedział, że "oczywiście, że grały", "kampania miała być realizowana jak najefektywniej". Dodał, że ówcześni właściciele, Marcin i Katarzyna P. "chyba" nie negocjowali cen usług prowadzonej przez niego firmy.
Świadek: nie uczestniczyłem w żadnym nielegalnym procederze
Zembaczyński zapytał, czy pieniądze "za realizowane usługi dla Amber Gold wracały dla Marcina P.?" Forc zapewnił, że "nie, w żaden sposób". - Nie uczestniczyłem w żadnym nielegalnym procederze, jestem wręcz poszkodowany. Byłem wprowadzany wielokrotnie w błąd i tego żałuję - mówił. Zeznał, że przez współpracę z Amber Gold "stracił oszczędności, firmę i reputację".
REKLAMA
- Macie państwo rozmaite stenogramy nagrań, które zostały ujawnione i z nich jednoznacznie widać, jak byłem wprowadzany w błąd. Kiedy się pytam Marcina P. o różne kwestie związane z audytem, on odpowiada, że jest. Pytam go, czy ma na 100 procent dokumenty pod to, to potwierdza - mówił.
Dodał, że każdorazowo był zapewniany przez właścicieli Amber Gold, że wszystkie zobowiązania wobec niego, ale również klientów, będą spłacone. - Przez okres lipca byłem wielokrotnie zapewniany, że zaczynają się wypłaty do klientów oraz przez cały lipiec i na początku sierpnia emitowane były reklamy Amber Goldu - zeznawał rzecznik.
Zembaczyński przywoływał zeznania Forca w ABW, w trakcie których świadek zeznał, że Marcin P. zalegał mu 3,5 miliona złotych. - Ale nie złożył pan po raz kolejny wniosku o ściganie w tej sprawie - wskazał poseł i zapytał: "Czy pan nie obawiał się mocodawców Marcina P.?".
Przebite opony, strach i panika
Forc powiedział, że dopiero na samym końcu sprawy, kiedy nastąpiła "kulminacja zdarzeń", "w pierwszych dniach sierpnia zacząłem odczuwać realny strach i panikę". Dodał, że klienci Amber Gold dzwonili do Excelo w sprawie wypłat pieniędzy. Zeznał też, że przebito mu wówczas opony w samochodzie. Zeznał, że o 3,5 miliona złotych zaległych należności u Marcina P. ubiegał się przez cały czas. Dopytywany, czemu nie złożył zawiadomienia do prokuratury, odpowiedział, że "tak się nie robi w przypadku, kiedy kontrahent zalega z należnościami", i że miał jeszcze zaufanie do Marcina P. - Wciąż uważałem, że to jest legalnie działająca firma, która jest szykanowana - wskazał.
REKLAMA
Zembaczyński przywołał konferencję prasową organizowaną przez Forca w lipcu 2012 roku, na której Marcin P. mówił, że ma pełne pokrycie depozytów w złocie; za 80 milionów złotych depozytów klientów miałoby to być 110 kilogramów złota. - Czy liczył pan, że do zabezpieczenia brakuje 500 kilogramów złota? - pytał poseł. Forc przyznał, że wyliczeń nie pamięta, ale "rzeczywiście pojawiły się nieścisłości, co do tych kwot".
Kontakty z Katarzyną Cesarz
Joanna Kopcińska (PiS) zapytała, czy kontaktował się w Amber Gold z Katarzyną Cesarz, która w firmie zajmowała się rozliczeniami. Forc przyznał, że się z nią kontaktował, dopytując o wypłaty dla klientów. Zapytany przez posłankę, w jakim celu się dopytywał, odpowiedział: "Jak pełniłem rolę rzecznika, to dziennikarze się o to pytali". - Uzyskiwałem informacje, że kwoty są uregulowane i klienci dostają potwierdzenia. Temat nie wracał - mówił.
Kopcińska dopytywała, czy Forc był świadkiem, kiedy Marcin P. otrzymał podrobioną notatkę ABW, odpowiedział: "Tak, byłem wtedy u nich w domu". Przyznał, że miało się wtedy odbyć spotkanie zarządu Amber Gold i najbliższych współpracowników spółki. - Wtedy klimat był taki przedstawiany przez nich (Marcina i Katarzynę P.), że są zastraszeni, boją się o własne zdrowie itd. - mówił. Dodał, że na spotkaniu ustalane były działania "co dalej".
Posłanka PiS pytała, jaka była reakcja Marcina P. na tę notatkę? - Skrajna, bo on mówił, że to się wszystko potwierdza, że jesteśmy oddolnie niszczeni - odpowiedział Forc. Dodał, że z drugiej strony był to dowód dla Marcina P., który chciał przedstawić prasie i dziennikarzom. Według Forca na zlecenie Marcina P. były dyrektor biura bezpieczeństwa Amber Gold Krzysztof Kuśmierczyk miał zweryfikować prawdziwość tej notatki. - Na tym spotkaniu przekazałem Marcinowi P., że dalej swojej roli nie widzę jako rzecznika - zeznał świadek. Dodał, że "dalej może pomóc", bo wciąż Excelo współpracowało z Amber Gold, w kontaktach z mediami, które miał już prowadzić sam Marcin P. Wtedy też świadek - jak zeznał - usłyszał, że Emil Marat i Paweł Kunachowicz zrezygnowali.
REKLAMA
Świadek zeznał, że potem spotkanie przeniosło się do hotelu w Sopocie, gdzie Forc został poinformowany przez Marcina P. o sprzedaży złota z powodu tego, że firma wciąż miała zablokowane konta bankowe. Złoto miało pochodzić m.in. z mennic w Szwajcarii, gdzie Marcin P. miał je przechowywać. - Wtedy też zostałem zapewniony, że dostanę swoje pieniądze - mówił Forc.
dad
REKLAMA