Komisja weryfikacyjna. Mariusz P.: za mało było ingerencji ze strony prezydent stolicy

W pewnym momencie poczułem, że trochę mało jest ingerencji ze strony prezydent Warszawy; można było lepiej skoordynować pracę BGN i Biura Prawnego - zeznał w czwartek przed komisją weryfikacyjną były kierownik nieruchomości dekretowych m.st. Warszawy Mariusz P.

2017-10-05, 19:09

Komisja weryfikacyjna. Mariusz P.: za mało było ingerencji ze strony prezydent stolicy

Świadek był pytany przez Pawła Lisieckiego (PiS), czy Gronkiewicz-Waltz interesowała się szczególnie jakimiś sprawami prowadzonymi przez BGN (Biuro Gospodarki Nieruchomościami).

- Wręcz, tak w pewnym momencie to poczułem, że troszeczkę jest nawet mało ingerencji ze strony pani prezydent (...). To był, tak wiem, gdzieś 2011, 2012 r., brakowało mi tego. Bo tak chodzili na spotkania tylko dyrektorzy, wracali z jakąś informacją zwrotną, natomiast ja czułem taki niedosyt na zasadzie, że powinno nas się wesprzeć np. w lepszą obsługę prawną w kontekście dobrych relacji z Biurem Prawnym - powiedział świadek.

Dopytywany przez przewodniczącego komisji, czy słaby był po prostu nadzór ze strony prezydent stolicy, odparł, że chodziło o koordynację między BGN-em i Biurem Prawnym.

- Można by było to lepiej skoordynować, zrobić jakieś lepsze połączenie, jakiś łącznik koordynatorów między BGN i Biurem Prawnym. Czuliśmy się troszeczkę osamotnieni, to co zbieraliśmy z dokumentacji, to było wyszarpywane z innych biur - zeznał.

"Tych spraw z kuratorami i ze zbyciem było dużo"

Świadek powiedział też, że nie czuł się kompetentny do oceny rozstrzygnięć sądów, "że ktoś został kuratorem albo nie". - Zapadło rozstrzygnięcie, wiąże organ - powiedział. - Tych spraw z kuratorami i ze zbyciem było dużo, dużo mniej niż spraw normalnych, gdzie występowali spadkobiercy, to był margines spraw takich bardziej skomplikowanych. Większość to byli spadkobiercy - powiedział świadek.

Według P. prowadzący postępowania reprywatyzacyjne miejscy urzędnicy, korzystając z dostępnych baz danych, m.in. PESEL, starali się ustalić, czy osoba uprawniona do odzyskania nieruchomości żyje.

Sebastian Kaleta z komisji pytał świadka, czy w przypadku, gdy miasto od lat 40. nie dysponowało żadnymi informacjami na temat właściciela lub spadkobiercy właściwe jest uznanie go za zmarłego bądź poszukiwanie do skutku, czy wydanie decyzji o wyznaczeniu kuratora. - Nie można było przyjąć, że po 70 latach postępowania osoba jest zmarła z uwagi na domniemanie jej wieku - przekonywał świadek.

Kaleta odparł, że zgodnie z art. 29 Kodeksu cywilnego, jeśli czyjeś losy nieznane są przez 10 lat, "można złożyć wniosek o uznanie za zmarłego". P. komentując te słowa, powiedział, że wykraczało to poza zakres obowiązków. Powtórzył, że wymóg ustanowienia kuratora wynika z przepisów Kpa.

- A czy zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego osoba zmarła może uczestniczyć w postępowaniu? - zapytał Kaleta. - Nie można wydać decyzji na osobę nieżyjącą - odpowiedział P. - No ale państwo wydawali takie decyzje - wskazał Kaleta, przywołując się na sprawę Łukowskiej 38

dcz+dad

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej