Bez surowca

2009-01-12, 14:18

Bez surowca
. Foto: fot. Wikipedia

Rosji brakuje gazu – uważa przedstawiciel prezydenta Ukrainy ds. bezpieczeństwa energetycznego.

Gazpromowi brakuje surowca – powiedział Bohdan Sokołowski, przedstawiciel prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki ds. bezpieczeństwa energetycznego. Ma o tym świadczyć ociąganie się Rosji ze wznowieniem dostaw do krajów Europy Zachodniej.

- Wszystko wskazuje na to, że kierownictwo Federacji Rosyjskiej i Gazprom blefuje przed światem, rozgrywając kartę ukraińską i nie mając jednocześnie możliwości spełnienia zobowiązań wobec europejskich konsumentów gazu. Unia Europejska powinna wyjaśnić realną sytuację wokół zasobów gazu w Rosji, a w szczególności zasobów, posiadanych przez Gazprom – napisał Sokołowski w oświadczeniu.

Zdaniem Sokołowskiego, Gazprom zakręcając kurek z gazem dla Europy ryzykuje ostateczną utratą reputacji rzetelnego dostawcy surowców energetycznych.

Przypuszczenia Sokołowskiego nie są pierwszymi podejrzeniami o braku rosyjskich surowców. Podobne zdanie wyraził ukraiński ekspert energetyczny Mychajło Honczar. Zaznaczył przed tygodniem, że ograniczenie przesyłu gazu, płynącego z Rosji przez Ukrainę do odbiorców europejskich, spowodowane jest zwiększeniem jego zużycia na rosyjskim rynku.

- W związku z mrozami doszło do gwałtownego wzrostu zużycia gazu w samej Rosji. Sprawdzają się podejrzenia, że Gazprom po prostu nie posiada gazu, by przesyłać go do państw europejskich, dlatego też obcina dostawy na rynki zewnętrzne - oświadczył wtedy Honczar.

Doniesienia ukraińskich polityków odrzuca Gazprom. Zdaniem jego przedstawicieli, rosyjski gaz znów popłynie przez Ukrainę, gdy tylko spełni ona warunki monitoringu przepływu gazu przez swe terytorium. Jak poinformował w poniedziałek rosyjski koncern, władze w Kijowie podpisały protokół w sprawie monitoringu przepływu gazu z Rosji przez terytorium tego kraju.

Agencja ITAR-TASS sugeruje, że dokument został podpisany - bez obecności prasy - przez wicepremiera Ukrainy Hryhorija Nemyrię i zastępcę szefa Naftohazu Wołodymyra Trykołycza.
Poprzedni protokół wraz z dodatkiem wywołał irytację Moskwy. Rząd ukraiński napisał, że Ukraina nie podbierała przesyłanego przez jej terytorium gazu i że nie ma długów wobec Gazpromu. Jest też mowa o konieczności dostarczania Ukrainie przez Moskwę dodatkowo tzw. gazu technicznego, by można było utrzymać ciśnienie w systemie przesyłu gazu.

Oświadczenie Kijowa wywołało krytykę władz Rosji. Premier Władimir Putin powiedział przewodniczącemu Komisji Europejskiej Jose Manuelowi Barroso, że nieuzgodnione z Moskwą uzupełnienia są "nie do przyjęcia", Dimitrij Miedwiediew zabronił rosyjskiemu rządowi realizacji zapisów dokumentu.

Monitorowaniem przesyłu gazu przez terytorium Ukrainy ma się zająć misja Unii Europejskiej. Rosja i Ukraina zgodziły się wpuścić na swoje obiekty unijnych obserwatorów, którzy mają kontrolować przepływ rosyjskiego gazu przez ukraińskie terytorium do innych państw europejskich. Ma to umożliwić przywrócenie przerwanych w ubiegłym tygodniu dostaw gazu do Europy w ciągu kilku dni.

Jak poinformowała Komisji Europejska misja może zostać rozszerzona o dwóch Polaków. PAP ustaliła, że chodzi o pracowników Gaz-Systemu.

- Nie mamy żadnego problemu z tym, by w misji brali udział polscy eksperci, jeśli misja będzie kontynuowana. Nie wykluczamy ekspertów polskich - zapewnił rzecznik KE ds. energii Ferran Tarradellas.

Tłumaczył, że członkowie gazowej misji obserwacyjnej UE zostali wybrani przez KE we współpracy z europejskimi stowarzyszeniami firm gazowych: Eurogas oraz Stowarzyszeniem Operatów Przesyłu Gazu (GTE), których członkami są Gaz-System i PGNiG.

(sż, pap)

Polecane

Wróć do strony głównej