"Fakt": Magdę Żuk zabiła depresja
Nie było gwałtu ani śladów przemocy - to wnioski prokuratury badającej sprawę śmierci Magdaleny Żuk - informuje środowy "Fakt". Śledczy nie znaleźli też przesłanek, by podejrzewać, że śmierć Polki była efektem intrygi. Wykluczyli spekulacje, że kobieta padła ofiarą "handlarzy żywym towarem".
2017-10-25, 06:54
Z informacji "Faktu" wynika, że śledczy wnikliwie badają wątek depresji, z którą zmagała się dziewczyna.
Jak podaje gazeta materiał biologiczny pobrany z ciała kobiety nie wskazuje na to, aby padła ofiarą gwałtu. Potwierdziły to dwa zespoły polskich biegłych - mówi "Faktowi" osoba znająca kulisy śledztwa. Na ciele Magdaleny Żuk nie znaleziono również żadnych śladów przemocy.
TVP Info
Według dziennika, wyniki przeprowadzonych sekcji - pierwsza odbyła się w Egipcie z udziałem polskiego patomorfologa i prokuratora; druga przeprowadzona została bezpośrednio w Polsce - wskazują, że dziewczyna miała typowe obrażenia powstałe po upadku z dużej wysokości. W jej krwi odkryto też ślady silnych leków. Chodzi o jeden z tzw. leków przeciwpsychotycznych, substancję stosowaną przy leczeniu psychoz, schizofrenii, ale czasem również w przypadku depresji - podaje "Fakt".
koz
REKLAMA
REKLAMA