Polska nałoży kaganiec na Jugendamty?
Czy skończy się dramat Polaków żyjących w Niemczech, którym grozi odebranie dzieci? Jest na to szansa, gdyż władze w Warszawie zwiększają starania, by skończyć z tym procederem. Można mieć nadzieję, że uporządkowanie spraw z Berlinem doprowadzi do większego wsparcia w tego typu sytuacjach także dla naszych rodaków mieszkających w innych europejskich krajach, w których również dochodzi do drastycznych przykładów rozbijania rodzin.
2017-10-27, 14:57
Z inicjatywy resortu sprawiedliwości zebrała się polsko-niemiecka grupa robocza do spraw mediacji transgranicznych, której zadaniem jest zajęcie się problemami związanymi z działalnością Jugendamtów - okrytych złą sławą niemieckich urzędów zajmujących się dziećmi i młodzieżą. Spotkanie poprzedziło trwającą w Warszawie konferencję "Mediacje w międzynarodowych konfliktach dotyczących dzieci". W Sejmie tymczasem trwają prace nad projektem ustawy, reformującej postępowanie z wnioskami o przekazanie dziecka za granicę i dającej instrumenty prawne niezbędne do reagowania w przypadkach odebrania za granicą dziecka polskiemu obywatelowi lub zagrożenia dobra takiego dziecka.
Powiązany Artykuł
"Odebranie dziecka rodzicom powinno być ostateczną ostatecznością"
Potrzeba mediacji
Przed sześcioma laty Polska podpisała z Niemcami porozumienie o współpracy w zakresie mediacji rodzinnych. To jednak nie wystarczyło, by doszło do zmian w traktowaniu naszych obywateli przez Jugendamty – wciąż instytucja ta oskarżana jest o odbieranie dzieci nawet na podstawie niezweryfikowanych donosów, bezrefleksyjnego stawanie po stronie jednego z rodziców – Niemca, umieszczania polskich dzieci w rodzinach niemieckich i zakazywania ich rodzicom rozmawiania z nimi po polsku.
Ministerstwo Sprawiedliwości bardzo krytycznie podchodzi do tego porozumienia i przekonuje, że nie było ono do tej pory realizowane. Zdaniem resortu, sytuację tę może zmienić właśnie powołanie specjalnej polsko-niemieckiej grupy. Podczas rozmów strona polska zabiegała, by Jugendamty otworzyły się na mediację, co miałoby spowodować, że sprawy prowadzone przez ten urząd wobec polskich rodziców nie musiałyby być przeprowadzane w uciążliwym postępowaniu sądowym, a rozwiązaniem problemu zajmowaliby się mediatorzy wiarygodni dla obydwu stron. Propozycje te spotkały się z pozytywnym odbiorem strony niemieckiej, która podkreśliła, że nie widzi ku temu żadnych przeszkód prawnych. Kolejnym krokiem ma być spotkanie środowisk sędziowskich z Polski i Niemiec.
Powiązany Artykuł
Sprawa Jugendamtów. Wiceminister sprawiedliwości: trzeba udoskonalić sądownictwo
Martwe porozumienie
Dzisiejszy gość "Salonu politycznego Trójki", wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik, powiedział, że jego resort dokonał oceny tego zagadnienia i stwierdził, że od kilku lat obowiązywało „martwe porozumienie z Niemcami". Powiedział, że proponowane zmiany prawne mają doprowadzić do sytuacji, w której tymi sprawami będą zajmowali się najlepsi sędziowie. – Nie sędziowie, których jest ponad 9 tysięcy, ale 30–40 sędziów. Chodzi o to, by wprowadzić sądownictwo specjalistyczne, by było 11 sądów okręgowych, a nie trzysta kilkanaście sądów rejonowych, i jeden sąd odwoławczy, a nie 45 sądów odwoławczych – wyjaśniał Michał Wójcik. Dodał, że należy doprowadzić do sytuacji, w której obywatele będą czuć, że mogą liczyć na polskie państwo.
REKLAMA
– W pierwszym etapie zależy nam na tym, by udoskonalić sądownictwo. Powinni się tymi sprawami zajmować sędziowie bardzo doświadczeni, wykształceni, prawidłowo przeszkoleni, z głęboką wiedzą i dużą empatią. Za granicą chodzi o sprawy opiekuńcze. Jeżeli dojdzie do trudnej sytuacji, to będziemy chcieli wykorzystywać mediacje, których do tej pory naprawdę się nie wykorzystywało. Chcemy też, żeby dzieci, jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, były umieszczane w polskich rodzinach zastępczych, a nie w innych – powiedział Michał Wójcik.
Dbają o dobro dzieci?
Skala dramatów polskich rodzin lub rodzin mieszanych w Niemczech, które znalazły się na celowniku Jugendamtów jest ogromna. Ostatnio głośno było o sprawie Polki mieszkającej w Berlinie, która odzyskała trójkę dzieci, dzięki zaangażowaniu Ministerstwa Sprawiedliwości, po tym, jak zostały jej one odebrane styczniu. Wcześniej była ofiarą przemocy domowej – jej mąż bił ją na oczach dzieci, które wezwały policję, a następnie, po interwencji, Jugendamt odebrał jej dzieci. Walka o ich odzyskanie trwała 10 miesięcy, a kobiecie pomagało Stowarzyszenie Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech.
Polka mówiła w TVP Info, że matce i ojcu zabrano prawa do dzieci, nie mogli z nimi rozmawiać, zwłaszcza po polsku, dzieci zostały również rozdzielone. Od marca rodzeństwo było razem, ale w ośrodku dla trudnej młodzieży, co źle wpłynęło na ich stan psychiczny. Od lipca kobieta spotykała je raz w tygodniu. Teraz dzieci są w domu, przez pierwsze tygodnie - na próbę, później - na stałe.
Jugendamty rosną w siłę
Z niemiecką instytucją problem mają nie tylko Polacy, ale także inne mniejszości zamieszkujące Niemcy i sami obywatele tego kraju. Kilka lat temu komisja petycji Parlamentu Europejskiego przyjęła krytyczny raport w sprawie Jugendamtów, którym zarzucono m.in. utrudnianie lub wręcz uniemożliwianie rodzicom kontaktu z dzieckiem w przypadkach, gdy sąd orzekł dostęp rodzicielski pod nadzorem. Nagminnie stawia się im też zarzuty ingerowania w życie rodzin, działania pod wpływem niepotwierdzonych zarzutów, odbierania dzieci ze względu na ubóstwo i uniemożliwianie bronienia swych praw rodzicom.
REKLAMA
Krytyczne uwagi pod adresem tej niemieckiej instytucji nie przynoszą jednak rezultatów. Z najnowszych danych przedstawionych przez Federalny Urząd Statystyczny wynika, że rośnie liczba ich interwencji. W 2016 roku urzędy ds. młodzieży wdrożyły 136,9 tys. postępowań kontrolnych – co jest o 5,7 proc. większą liczbą niż w roku poprzednim. W aż 46,4 tysiącach przypadków sami pracownicy Jugendamtów uznali, że dobro dzieci nie jest narażone na szwank, jednak rodzice potrzebują pomocy i wsparcia, a w 44,5 tys. przypadków alarm okazał się być nieuzasadniony.
W Niemczech mieszka około 800 tysięcy osób z obywatelstwem polskim i około 1,5 miliona z podwójnym. Poznańskie stowarzyszenie „Wolne Społeczeństwo”, zajmujące się pomocą w tego typu sprawach szacuje, że „pod opieką” niemieckiego Jugendamtu jest kilka tysięcy polskich dzieci.
Podobnych problemów, na różną skalę, doświadczają nasi rodacy także w Wielkiej Brytanii, Holandii czy państwach skandynawskich – co powoduje, że zmiany planowane przez ministerstwo sprawiedliwości są niezwykle pożądane.
Petar Petrović
REKLAMA
REKLAMA