Burza wokół Waldemara Pawlaka. Ekspert: kontrakt jamalski był dla Polski niekorzystny
- Gdyby prokuratura udowodniła komuś, że wziął łapówkę za realizację rosyjskich projektów energetycznych, to mielibyśmy na papierze dowód, że zależność energetyczna od Rosji kończy się zależnością polityczną - stwierdził w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl
2017-11-06, 15:07
W poniedziałkowym numerze "Sieci" czytamy, że Waldemar Pawlak jako wicepremier i minister gospodarki "dbał o interes rosyjski lepiej niż sami Rosjanie". Dowodzi tego m.in. podpisana 29 października 2010 r. umowa gazowa, która nie była dla Polski korzystna.
- Kontrakt jamalski rzeczywiście był dla Polski niekorzystny. Zwiększyliśmy zakupy w Rosji, mimo że chwilę wcześniej umówiliśmy się na zakupy z Kataru. Wspomniany kontrakt zmierza w zupełnie przeciwnym kierunku, a zatem przeczy polityce dywersyfikacji i ponownie uzależnia Polskę od rosyjskiego gazu, czego skutki odczuwamy do dziś. To właśnie przez tę umowę PGNiG do 2022 roku nie może zainwestować więcej w dostawy z nowych kierunków - mówi portalowi Polskie Radio Wojciech Jakóbik.
Wojciech Jakóbik Wspomniany kontrakt zmierza w zupełnie przeciwnym kierunku, a zatem przeczy polityce dywersyfikacji i ponownie uzależnia Polskę od rosyjskiego gazu, czego skutki odczuwamy do dziś
PGNiG odpuściły też Gazpromowi gigantyczny dług i zrezygnowały z wielomilionowych zysków za tranzyt gazu na Zachód". W tej sprawie, ujawnia "Sieci", Prokuratura Okręgowa prowadzi dziś śledztwo w sprawie "przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w 2010 roku, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej". Podejrzanym o wzięcie łapówki miałby być właśnie były minister gospodarki w rządzie Donalda Tuska Waldemar Pawlak.
- Gdyby prokuratura udowodniła komuś, że wziął łapówkę za realizację rosyjskich projektów energetycznych, to mielibyśmy na papierze informacje, że zależność energetyczna od Rosji kończy się zależnością polityczną. Tymczasem warto zmniejszać tę zależność, bo za nią zawsze ciągną się patologie niezgodne z interesem Polski. Byłby to dowód, że warto inwestować w dywersyfikację źródeł surowców i energii elektrycznej z innych źródeł niż rosyjskich - dodaje Jakóbik.
REKLAMA
PolskieRadio.pl
Wątek elektroenergetyczny
Tygodnik pisze też o drugiej obok gazowej "aferze" w kontekście kontaktów wicepremiera Pawlaka z Rosjanami - "aferze elektroenergetycznej".
Chodzi o porozumienie ws. budowy elektrowni jądrowej w obwodzie kalingradzkim, którego zwolennikiem był ówczesny wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak. Do jego podpisania nie doszło, bo dzięki interwencji urzędników niższego szczebla zablokowały to MSZ i Kancelaria Premiera.
Według cytowanego prez "Sieci" byłego urzędnika "podpisanie tej umowy było czymś więcej niż tylko umożliwieniem Rosjanom budowy tej elektrowni, to była nasza zgoda na projekt niekorzystny dla Polski, a dodatkowo uderzający w politykę energetyczną całego regionu bałtyckiego, w szczególności Litwy". Oznaczałoby to bowiem, dodaje "Sieci", że Litwa nie wybuduje planowanej elektrowni na swoim terenie, w czym miały też partycypować polskie firmy.
Wojeciech Jakóbik Promocja rosyjskiego mostu energetycznego przez polskiego ministra, na niekorzyść polsko-bałtyckiej współpracy, napewno powinna budzić wątpliwości. Teraz od prokuratury zależy rozstrzygnięcie, czy doszło tu do jakiś nadużyć
- W praktyce oznaczałoby to podkopanie rentowności polskiego projektu jądrowego i wszelkich projektów tego typu w regionie. Promocja rosyjskiego mostu energetycznego przez polskiego ministra, na niekorzyść polsko-bałtyckiej współpracy, napewno powinna budzić wątpliwości. Teraz od prokuratury zależy rozstrzygnięcie, czy doszło tu do jakiś nadużyć - dodaje pytany o ten wątek Jakóbik.
REKLAMA
PolskieRadio.pl
Reakcja MSZ
Według tygodnika sytuację uratowali urzędnicy z resortu gospodarki, którzy po otrzymaniu z rosyjskiej ambasady faksu z gotową treścią porozumienia, w poprzedzającą noc wysłali pismo do MSZ, dopisując pytanie o ocenę. W tym czasie wicepremier Pawlak był w samolocie z Moskwy do Warszawy.
MSZ zareagowało pismem, podpisanym przez jednego z dyrektorów, że "widzi dodatkowo bezwzględną konieczność przeprowadzenia uprzedniej (przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji) szczegółowej analizy omawianego problemu w kontekście możliwych skutków dla stosunków międzynarodowych".
Wszystko to działo się już w dniu planowanego podpisania z Rosją umowy gazowej, a także ewentualnego porozumienia elektroenergetycznego - 29 października 2010 roku. "Pawlak w ostatnim momencie musiał powiedzieć Sieczynowi, że uzgodnionego niespełna 24 godziny wcześniej porozumienia jednak nie będzie" - dodaje tygodnik "Sieci".
PAP/koz
REKLAMA