Prezydent: są różnice zdań między mną a szefem MON

Prezydent Andrzej Duda zaznaczył, że oczekuje bardziej przemyślanej polityki kadrowej od ministra obrony narodowej.

2017-11-07, 13:56

Prezydent: są różnice zdań między mną a szefem MON
Prezydent Andrzej Duda. Foto: IAR/Łukasz Kowalski

Są różnice zdań między mną a szefem MON i są pewne elementy, które mnie niepokoją; chciałbym polityki bardziej zaplanowanej, chociażby kadrowej - mówił prezydent Andrzej Duda w Telewizji Trwam i Radiu Maryja.

Nominacja generalska to nie jest nagroda, to jest zobowiązanie - podkreślił.

Prezydent, odnosząc się do kwestii poboru powszechnego do wojska, stwierdził, że jeśli o tym mówić, to o takim modelu, jak w Izraelu, czy w Finlandii, gdzie każdy, kto ukończył szkołę średnią, idzie do wojska.

REKLAMA

Prezydent: potrzebujemy ludzi do obrony kraju

Jednocześnie prezydent podkreślił, że bardzo słusznie szef MON Antoni Macierewicz wprowadził nowe rozwiązanie w postaci Obrony Terytorialnej. Jak powiedział, podpisuje się pod tym rozwiązaniem, bo "potrzebujemy więcej ludzi przeszkolonych, umiejących bronić kraju".

- Czy sama w sobie Obrona Terytorialna u nas została jak do tej pory ukształtowana w sposób dobry? Oczywiście można dyskutować na ten temat, ale najważniejsze jest to, że po pierwsze zaczęliśmy - powiedział prezydent.

Jak dodał, jeżeli się okaże, że coś źle działa, to trzeba będzie to poprawić. - Jest ustawa, którą zawsze można udoskonalić, zmienić. Natomiast dobrze, że jest i chwała za to ministrowi obrony narodowej, że mimo różnych oporów, to nowe rozwiązanie wprowadził, które w efekcie ma nas prowadzić do tego, żeby zwiększyć liczebność polskich sił zbrojnych - zaznaczył Duda.

- Natomiast, czy są jakieś zastrzeżenia, także z mojej strony jako zwierzchnika Sił Zbrojnych, i czy są w związku z tym jakieś, no powiedzmy, różnice zdań pomiędzy mną a ministrem obrony narodowej? Tak są. I są pewne elementy, które mnie niepokoją - powiedział prezydent.

REKLAMA

Prezydent chce lepszej polityki kadrowej

Jak dodał, on chciałby "polityki bardziej zaplanowanej, chociażby kadrowej". - Chciałbym żebyśmy jednak działali według pewnego planu, chciałbym żeby nominacja generalska była nominacją przemyślaną, była nominacją, która nie jest nagrodą, bo nominacja generalska nie jest nagrodą, to jest zobowiązanie - powiedział prezydent.

- Generał, to jest zobowiązanie, zarazem jest to oczywiście przepustka do dalszej kariery wojskowej, do wspinania się po jej szczeblach i oczywiście chcemy, żeby to byli ludzie młodzi, ale ja chcę, żeby te nominacje były przemyślane i wpisane w pewną strategię rozwoju i działania na przyszłość - powiedział prezydent.

- Na szczęście nie jest tak, że jest z góry powiedziane, że wszyscy musimy się ze sobą zgadzać. Uważam, że ta debata jest potrzebna. Rozumiem, że niektórych może to martwić, że są odmienne punkty widzenia w obrębie tego samego obozu politycznego, czy że w obrębie ludzi, którym generalnie przyświeca ta sama idea, na pewne szczegółowe sprawy są odrębne punkty widzenia" - mówił Duda.
Dodał, że jemu się wydaje, że "to dobrze, że są te odrębne punkty widzenia i że nie wszystko, naprawdę nie wszystko musi się odbywać w tempie ekspresowym". - Pewne rzeczy warto przedyskutować, przemyśleć, pewne rzeczy czasem nawet warto przytrzymać po to, żeby nie zrobić błędu - powiedział Duda.

Na początku października BBN poinformowało, że do prezydenta wpłynęło z Ministerstwa Obrony Narodowej 14 wniosków o awans na stopnie generalskie. Szef BBN Paweł Soloch powiedział w sobotę w radiowej Trójce, że prezydent nie podjął jeszcze decyzji czy 11 listopada zostaną wręczone nominacje generalskie . Podkreślił, że w tej sprawie ważniejsze od daty jest wypracowanie "pewnych racjonalnych rozwiązań".

REKLAMA

Brak uzgodnień dotyczących nowego system kierowania i dowodzenia armią i trwające prace nad nim były – według Biura Bezpieczeństwa Narodowego – powodem odłożenia przez prezydenta nominacji generalskich planowanych na 15 sierpnia br.

W połowie października minister obrony Antoni Macierewicz przekonywał, że siły zbrojne potrzebują nominacji generalskich. Zapewnił zarazem, że jego stosunki z prezydentem są dobre, a tarcia zdarzają się na niższych szczeblach.

Między BBN a MON są różnice poglądów w sprawie przyszłego systemu kierowania i dowodzenia wojskiem. Dotyczą one m.in. prerogatyw prezydenta i samych struktur. Chodzi o przywrócenie odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych. Zarówno ośrodek prezydencki jak i MON uważają, że należy zmienić dotychczasowy, obowiązujący od 2014 r. system, który wprowadził dwa główne dowództwa, a Sztab Generalny uczynił głównym ośrodkiem planowania, nie dowodzenia.
Koncepcja MON nie przewiduje jednak postulowanego przez BBN połączonego dowództwa, mającego koordynować współdziałanie sił lądowych, powietrznych, morskich i specjalnych oraz obrony terytorialnej. Resort obrony proponuje zarazem powołanie Inspektoratu Szkolenia i Dowodzenia, którego szef byłby mianowany przez ministra obrony, podczas gdy dowódców RSZ mianowałby prezydent.(PAP)

PAP/IAR/agkm

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej