PO chce odwołania Konstantego Radziwiłła z funkcji ministra zdrowia
PO chce odwołania Konstantego Radziwiłła z funkcji ministra zdrowia. W przyszłym tygodniu wniosek o wyrażenie mu wotum nieufności ma zostać złożony w Sejmie - zapowiedzieli w środę politycy PO. "Czas działa na niekorzyść pacjentów" - mówiła b. premier i b. minister zdrowia Ewa Kopacz.
2018-01-03, 15:01
Odnosząc się do zapowiedzi PO poseł PiS Tomasz Latos, wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia, powiedział PAP, że dziś obóz rządzący "nadrabia czas stracony podczas rządów PO-PSL, kiedy nie podnoszono wynagrodzeń i nie zwiększono nakładów na ochronę zdrowia".
Swoją ocenę działań obecnego ministra zdrowia i zapowiedź złożenia wniosku o jego odwołanie, politycy PO przedstawili w środę na konferencji prasowej, jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia sejmowej komisji zdrowia, podczas którego minister Radziwiłł ma przedstawić informację o skali i skutkach wypowiadania przez lekarzy klauzul opt-out.
PO: minister "lekceważy bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów w Polsce"
Jak podał we wtorek resort zdrowia, klauzulę opt-out, czyli zgodę na pracę w wymiarze przekraczającym przeciętnie 48 godzin na tydzień, wypowiedziało 3546 lekarzy rezydentów i specjalistów. Według szacunków Porozumienia Rezydentów OZZL wypowiedzenia takie złożyło ok. 5 tys. lekarzy. W tych placówkach, w których klauzulę wypowiedziała znaczna część medyków, istnieje ryzyko problemów z obsadą dyżurów lekarskich.
Polityk PO, b. minister zdrowia, a obecnie przewodniczący sejmowej komisji zdrowia Bartosz Arłukowicz ocenił na konferencji prasowej, że dziś, zagrożone jest bezpieczeństwo pacjentów. Wyliczał, że w związku z wypowiadaniem klauzuli opt-out, pacjenci mają utrudniony dostęp do szpitali m.in. w województwach podlaskim, śląskim, opolskim, małopolskim, łódzkim, mazowieckim, czy podkarpackim. - Dzisiaj minister zdrowia de facto abdykował, zamienił się w rolę komentatora tej sytuacji - stwierdził Arłukowicz.
- Chcemy dzisiaj wiedzieć, jakie działania podjął minister zdrowia? W jaki sposób poinformował pacjentów o zagrożeniach, które czekają ich przy nieczynnych oddziałach? Ile spotkań odbyło się z lekarzami i rezydentami? Jakie czynności podjął NFZ w tej sprawie? Chcemy wiedzieć, jakie plany ma minister Radziwiłł w związku z tym protestem, który się rozlewa na cały kraj? - pytał poseł PO.
Według Arłukowicza, minister zdrowia lekceważył ubiegłoroczny, jesienny protest lekarzy rezydentów, a dziś "lekceważy bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów w Polsce".
"Powinny znaleźć się pieniądze na skrócenie kolejek"
Ewa Kopacz stwierdziła, że Polacy nie czują się dziś bezpiecznie, bo nie mogą liczyć na ratowanie życia i zdrowia - swojego oraz swoich bliskich "My czekamy na czyny, czekamy na to, żeby pan premier, który nadzoruje ministra zdrowia, powiedział wprost, czy czuje się odpowiedzialny za bezpieczeństwo zdrowotne Polaków. Jeśli tak, to chciałabym, żeby wymusił od ministra Radziwiłła bardzo konkretny plan działania na najbliższe dni" - mówiła b. premier i b. minister zdrowia.
Dodała, że jeśli rząd nie przystąpi do działań i rozmów z lekarzami, Platforma Obywatelska złoży w przyszłym tygodniu wniosek o wotum nieufności wobec ministra Radziwiłła.
Kopacz przypominała, że jej rząd również przechodził "kryzys w ochronie zdrowia". - Końcówka roku 2014, początek 2015, strajkowali lekarze rodzinni. Sześć dni negocjacji, sześć dni i nocy rozmów i raportowania ministra do premiera o tym, jak wyglądają postępy w negocjacjach z lekarzami. Po sześciu dniach ten strajk się zakończył - wskazywała Kopacz. - Dzisiaj nie słyszymy ani o rozmowach, ani o strategii - dodała.
W obecnej sytuacji finansowej Polski - mówiła Kopacz - "powinny znaleźć się pieniądze na skrócenie kolejek i powinny znaleźć się pieniądze na podwyżki dla lekarzy, którzy pracują ponad swoje siły". Jak dodała, "czas działa na niekorzyść pacjentów".
Arłukowicz zapowiedział, że podczas środowego posiedzenia komisji zdrowia, złoży projekt dezyderatu do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym - jak mówił - Platforma będzie wzywać do podjęcia natychmiastowych rozmów z lekarzami w celu zakończenia ich protestu oraz natychmiastowej dymisji ministra zdrowia. - To jest sprawdzian dla pana Morawieckiego, to jest czas jego pierwszej decyzji - uzasadniał poseł.
B. minister zdrowia mówił, że Radziwiłł w przeszłości "popierał protesty lekarzy Porozumienia Zielonogórskiego", a teraz, jako minister "odnosi się do lekarzy i mówi o buncie politycznym".
- Panie ministrze, to nie jest żaden bunt, to jest tak naprawdę upadek pana ideologii politycznej, bo pokazał pan kompletną bezradność i dlatego te wnioski do premiera o natychmiastową dymisję, dlatego że bez tej dymisji rozmowy nie są możliwe - powiedział Arłukowicz.
"Rząd bardzo dużo zrobił dla ochrony zdrowia"
Zarzucił też Radziwiłłowi, że "jedyne rozwiązanie, które proponuje merytorycznie to rozporządzenie, w którym mówi, że jeden lekarz będzie mógł dyżurować na kilku oddziałach". - Jestem pediatrą i nie wyobrażam sobie, żeby pediatra dyżurował na okulistyce, albo ginekolog badał dzieci w izbie przyjęć pediatrycznej, a tego typu absurdalne propozycje padają z ust ministra zdrowia. Czas do dymisji. Pan minister nie podjął dotychczas wystarczających działań - powiedział Arłukowicz.
Stwierdził też m.in., że "nikt inny", jak obecny minister zdrowia spowodował, że "przesunięto nocną opiekę lekarską do szpitali i wszyscy ci pacjenci, którzy przychodzą z grypą, z bólem brzucha, z zawałem serca, z udarem mózgu i z wypadków samochodowych trafiają na ten sam SOR i stąd jest tam taki dzisiaj bałagan".
Poseł PiS Tomasz Latos, komentując w rozmowie z PAP zapowiedź Platformy, zaapelował do polityków opozycji, by "w imię zdrowia i bezpieczeństwa pacjentów nie podgrzewali obecnej sytuacji, a starali się w sposób merytoryczny rozmawiać i dyskutować". Dodał, że wszyscy powinni stać po stronie pacjentów i w trosce o nich starać się, aby tę sytuację uspokoić.
- Rząd bardzo dużo zrobił dla ochrony zdrowia: podnosił nakłady na ochronę zdrowia i nie jest to tylko kwestia przyjętej ustawy z kilkuletnią perspektywą wzrostu nakładów do 6 proc. PKB, ale realne działanie, które było podjęte w ubiegłym roku, czyli zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia aż o 7 mld zł. Będą podejmowane także kolejne działania - mówił poseł PiS. Jak dodał, pensje rezydentów zostały już podniesione od minimum 500 zł do 1700 zł.
Latos mówił również, że minister zdrowia podczas spotykań z protestującymi lekarzami "spotyka się z murem po drugiej stornie, niechęcią i brakiem elastyczności".
- Ten czas stracony podczas rządów PO-PSL, kiedy nic w tych sprawach nie robiono, nie podnoszono wynagrodzeń, kiedy nie zwiększono nakładów na ochronę zdrowia, my staramy się nadrabiać - oświadczył. - Jeżeli opozycja ma plan i rozwiązania, na które nie wpadła w okresie, w którym rządzili, a teraz znaleźli jakieś dobre rozwiązanie, to niech je przedstawią, chętnie posłuchamy i na pewno poważnie się nad tym pochylimy - dodał.
Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra może być zgłoszony przez co najmniej 69 posłów. Sejm wyraża wotum nieufności większością głosów ustawowej liczby posłów - czyli musi za tym opowiedzieć się minimum 231 posłów.
dcz
REKLAMA
REKLAMA