Ruszył proces ws. wpisu "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso". Pierwsza rozprawa
W toczącym się przed gdańskim sądem procesie dot. wpisu radnej PiS Anny Kołakowskiej o posłance PO Agnieszce Pomaskiej: "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso", radna zeznała, że nie nawoływała do przemocy wobec posłanki. Pomaska twierdziła, że poczuła się zagrożona.
2018-01-15, 13:40
Wpis: "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso", autorstwa Kołakowskiej pojawił się w maju 2016 r. na jednym z portali społecznościowych jako komentarz do zdjęcia przedstawiającego posłankę PO drącą kartkę z treścią projektu uchwały ws. obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli. Podczas debaty sejmowej Pomaska oceniła, że przygotowany przez PiS tekst jest kompromitujący i Sejm nie może go przyjąć. - Mam nadzieję, że ta uchwała skończy w ten sposób - powiedziała, drąc kartkę.
Subsydiarny akt oskarżenia w tej sprawie złożyła latem ub.r. w Sądzie Okręgowym w Gdańsku posłanka PO. Pomaska zarzuciła w nim Kołakowskiej nawoływanie do nienawiści i przemocy w związku ze swoją działalnością polityczną. Posłanka zdecydowała się na prywatny pozew po tym, jak miejscowa prokuratura dwukrotnie odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie wpisu uznając, że radna nie popełniła przestępstwa. W takiej sytuacji prawo daje pokrzywdzonemu możliwość wniesienia subsydiarnego oskarżenia.
W poniedziałek w Sądzie Okręgowym, na pierwszej rozprawie w tym procesie, zeznania złożyły radna i posłanka.
"W ostrych słowach oceniałam polityków PiS"
Kołakowska, która nie należy do PiS, choć z ramienia tej partii pełni funkcję gdańskiej radnej, twierdziła, że dokonując wpisu nie kierowała się "niechęcią do opcji politycznej", z której wywodzi się posłanka. - Wielokrotnie bardzo krytycznie, w ostrych słowach oceniałam polityków PiS – zaznaczyła dodając, że "niezależnie od tego, do jakiej partii należałaby Pomaska, to za czyn tak haniebny, jak wystąpienie przeciwko suwerenności państwa polskiego, każdą taką osobę potępiłaby jednoznacznie".
- Nigdy nie zawahałabym się, powiedzieć, że czuję pogardę dla kogoś, kto nie szanuje suwerenności Polski, a tym samym przelanej za wolność mojej ojczyzny krwi, a pani Pomaska spektakularnie podarła projekt uchwały w sytuacji, gdy Unia Europejska chciała zagrozić suwerenności Polski i narzucić nam przyjmowanie uchodźców i wszyscy już wiedzieliśmy, jakie zagrożenie niesie z sobą fala uchodźców, że towarzyszą jej przestępstwa, bandytyzm i gwałty – mówiła też Kołakowska.
REKLAMA
"Wpis odnosił się do postawy"
Podkreślała, że jej wpis "odnosił się do postawy, a nie do przynależności partyjnej" posłanki. - Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby kogokolwiek namawiać do popełnienia czynu, za który mógłby ponieść konsekwencje. Zrobiłam to sama. W moim wpisie nie użyłam imienia i nazwiska osoby, której ten wpis dotyczył, a używając słowa "coś" wyraźnie wskazałam, że chodzi mi o postawę, która zwykle w naszej historii była piętnowana, a często osoby, które ją prezentowały, ponosiły karę i symbolem takiej kary dla osób kolaborujących z wrogami Polski jest golenie na łyso – powiedziała radna.
Pytana przez sąd o to, jak "da się +postawę+ złapać i ogolić na łyso", Kołakowska jeszcze raz podkreśliła, że słowo "coś" nie odnosiło się do posłanki. - Poseł na Sejm składa przysięgę, że będzie stał na straży suwerenności państwa polskiego – dodała.
Poczucie zagrożenia
Pomaska w swoich zeznaniach podkreślała, że po odczytaniu wpisu radnej „miała poczucie zagrożenia, bo wiele anonimowych osób zaczęło takiego typu odezwy powielać". Posłanka dodała, że "do dzisiaj" odczuwa skutki wpisu w postaci np. gróźb. - Nie tylko ja, ale też jeden z moich kolegów, na drzwiach biura znalazł kartkę "ogolić na łyso" – mówiła Pomaska.
Dodała, że podobne groźby przewijają się też "w telefonach do biura, wiadomościach prywatnych, na portalach", a niektóre z nich kierowane są także do jej dzieci. - Mówię o konkretnych wpisach, nawiązujących do sformułowania "ogolić na łyso" – przed wpisem nikt nigdy wcześniej nie użył wobec mnie groźby o takiej treści – mówiła Pomaska wyjaśniając, że o dwóch z takich gróźb zawiadomiła prokuraturę.
"Sprzeciw był postawą patriotyczną"
Posłanka wyjaśniała też, że projekt uchwały, którą podarła "dotyczył ustawy związanej z Trybunałem Konstytucyjnym". - Stanowczo nie zgadzałam się z treścią, bo były tam nieprawdziwe stwierdzenia. Wskazywała ona, że praworządność w Polsce nie jest zagrożona i Trybunał – po zmianach ustawowych - nadal może wykonywać swoje uprawnienia konstytucyjne. Dlatego przedarłam projekt na pół – mówiła.
Pytana czy jest przeciwko suwerenności Polski, wyjaśniła, że "Polska jest krajem suwerennym i takim powinna pozostać". - Przedzierając uchwałę nie chciałam, by Polska przestała być państwem suwerennym. Uważam, że sprzeciw wobec tej uchwały był postawą patriotyczną – dodała Pomaska.
Kolejną rozprawę w tym procesie zaplanowano na 20 lutego.
REKLAMA
fc
REKLAMA