"Zapłacą wysoką cenę". Ofensywa tureckiej armii na północy Syrii
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że Turcja nie wycofa się z operacji zbrojnej w kurdyjskiej enklawie Afrin w północnej Syrii. Od soboty tureckie lotnictwo atakuje tam obiekty kurdyjskich Ludowych Jednostek Samoobrony.
2018-01-22, 16:55
Posłuchaj
Recep Tayyip Erdogan podkreślił, że Turcja przejmie kontrolę nad enklawą Afrin, tak jak to było w przypadku syryjskich miast Dżarablus, Al-Rai i Al-Bab, a Syryjczycy będą mogli wrócić do domów.
Z kolei rzecznik Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) Birusk Hasaka poinformował, że starcia między Kurdami, a wspieranym przez Turcję siłami utrzymują się trzeci dzień z rzędu. Dodał, że tureckie rakiety uderzyły w zamieszkane przez cywilów rejony w Afrinie.
Ofensywa pod kryptonimem "Gałązka oliwna"
W poniedziałek, trzeciego dnia tureckiej ofensywy na Afrin, rakieta wystrzelona z obszaru tej enklawy uderzyła w turecki obóz w prowincji Hatay, w którym rozlokowani byli żołnierze wspieranej przez Ankarę opozycji syryjskiej - Wolnej Armii Syryjskiej (FSA). W nalocie zginęły dwie osoby, a 12 zostało rannych - poinformowała agencja Dogan.
Siły tureckie prowadzą ofensywę przeciwko kurdyjskiej milicji YPG w rejonie Afrinu w prowincji Alepppo. Ankara argumentuje, że ofensywa, której nadano kryptonim "Gałązka oliwna", ma na celu ochronę granic Turcji, "zneutralizowanie" kurdyjskich bojowników w Afrinie i uwolnienie tamtejszej ludności od "ucisku i opresji".
YPG kieruje arabsko-kurdyjską koalicją o nazwie Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), która była dotychczas głównym sojusznikiem koalicji pod wodzą USA w wojnie z dżihadystami z Państwa Islamskiego (IS) w Syrii.
SDF, których trzon stanowią kurdyjscy bojownicy, kontrolują blisko 25 proc. syryjskiego terytorium wzdłuż granic z Turcją i Irakiem. Siły kurdyjskie starają się skonsolidować i wzmocnić swe zdobycze terytorialne w północnej Syrii.
Liczne aresztowania za "propagandę terrorystyczną"
Turecka policja aresztowała w poniedziałek 24 osoby podejrzane o szerzenie w mediach społecznościowych "propagandy terrorystycznej" przeciwko prowadzonej przez siły zbrojne Turcji ofensywie w kontrolowanej przez Kurdów enklawie Afrin na północy Syrii.
Zatrzymań dokonano w ramach operacji przeprowadzonej na terenie całej Turcji i wymierzonej w internautów, podejrzewanych o chęć zdyskredytowania operacji sił tureckich - oświadczyło MSW Turcji, na które powołuje się agencja prasowa Anatolia.
Prokuratura w Stambule wydała 57 nakazów aresztowania osób podejrzanych, o "propagandę terrorystyczną" i "obrazę prezydenta" w internecie w związku z ofensywą w syryjskim Afrinie. Na razie nie jest jasne, czy te 24 osoby zostały aresztowane na podstawie tych nakazów.
Tureckie media poinformowały o wszczęciu śledztw w kilku prowincjach, zwłaszcza na południowym wschodzie, który w większości zamieszkany jest przez Kurdów.
"Zapłacą wysoką cenę"
Jak podała telewizja publiczna TRT, prokurator generalny w mieście Wan na wschodzie Turcji wszczął dochodzenie przeciwko czterem deputowanym prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP). Na Twitterze zaprotestowali oni przeciwko tureckiej ofensywie.
Policja turecka nie pozwoliła w niedzielę na dwie manifestacje przeciwko tej operacji. Jedną w Stambule, gdzie zatrzymano siedem osób, a drugą w Diyarbakirze, głównym mieście na południowym wschodzie Turcji. Diyarbakir to dawny matecznik zdelegalizowanej przez Ankarę Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Rząd Turcji postrzega YPG jako syryjskie ramię PKK.
W niedzielę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ostrzegł Kurdów w swym kraju przed publicznym krytykowaniem operacji w Afrinie, grożąc że protestujący "zapłacą wysoką cenę". Szef tureckiego państwa podkreślił, że Afrin to w większości region arabski i Turcja jest zdeterminowana, aby zwrócić go prawowitym gospodarzom.
mg
REKLAMA
REKLAMA