Komisja ds. służb specjalnych omawiała rolę rosyjskich służb w akcjach na Ukrainie
Sejmowa komisja ds. służb specjalnych dowie się po zakończeniu postępowań prowadzonych przez polskie służby o przypadkach zaangażowania rosyjskich służb specjalnych w działaniach dla zdestabilizowania stosunków polsko-ukraińskich - powiedział szef komisji Marek Opioła (PiS).
2018-03-22, 20:19
Opioła powiedział PAP, że w czwartek komisja rozmawiała z przedstawicielami polskich służb specjalnych o dwóch kwestiach - z jednej strony tego, co dzieje się na Ukrainie, w stosunku do Polaków i Polski oraz tego, co dzieje się w stosunku do Ukraińców na terenie naszego kraju.
- Pytaliśmy, czy te ścieżki powiązań są jasne i kierują się do służb specjalnych Federacji Rosyjskiej - powiedział poseł PiS. Pytaliśmy też, czy takie działania są elementem wojny hybrydowej prowadzonej przez Rosję - mówił Opioła.
Marek Opioła Pytaliśmy, czy te ścieżki powiązań są jasne i kierują się do służb specjalnych Federacji Rosyjskiej - powiedział poseł PiS. Pytaliśmy też, czy takie działania są elementem wojny hybrydowej prowadzonej przez Rosję
Zaznaczył, że ze względu na tajemnicę prowadzonych śledztw - "a są takie" - informacje o nich komisja otrzyma od służb i prokuratury tuż po ich zakończeniu.
Kierowana przez Opiołę komisja wysłuchała informacji szefa SWW gen. Andrzeja Kowalskiego, wiceszefa SKW płk. Macieja Szpanowskiego, wiceszefa ABW płk. Norberta Loby i dyrektorów departamentów w AW.
REKLAMA
Opioła zapowiadał wcześniej w rozmowie z PAP, że komisja zajmie się m.in. przypadkiem próby podpalenia przez Polaków w Użhorodzie ośrodka kultury mniejszości węgierskiej na Ukrainie.
Śledztwo ABW
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzi śledztwo dotyczące podpalenia przez Polaków budynku Stowarzyszenia Kultury Węgierskiej w Użhorodzie na Ukrainie. Trzech podejrzanych o ten czyn, ABW zatrzymała 21 i 22 lutego, a dwóch z nich aresztował sąd. Badane są m.in. kontakty międzynarodowe osób zatrzymanych w tej sprawie.
Działania ABW były podejmowane w ramach międzynarodowej współpracy z partnerskimi służbami. Do zdarzenia doszło 4 lutego, a polscy napastnicy mieli być - według strony ukraińskiej - członkami radykalnej prawicowej organizacji Falanga; aktywiści Falangi mieli uczestniczyć w działaniach bojowych w Donbasie po stronie tzw. Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej.
Według informacji strony ukraińskiej, przyjechali oni na Ukrainę ze Słowacji, zamieszkali w hostelu w Użhorodzie i dokonali dwóch prób podpalenia węgierskiego ośrodka - 4 lutego ok. godz. 1.00 i drugą po godz. 4.00. Do drugiego podpalenia kupili benzynę w plastikowym kanistrze na jednej ze stacji benzynowych. Swoje działania nagrywali kamerą wideo.
REKLAMA
Według wiceszefa SBU Wiktora Kononenko, sprawcy podpalenia działali na zlecenie rosyjskich służb specjalnych.
W ukraińskim obwodzie zakarpackim mieszka 150-tysięczna mniejszość węgierska. Między Budapesztem a Kijowem trwa konflikt związany z ukraińską ustawą o oświacie, która - według Węgier - poważnie narusza prawa mniejszości narodowych dotyczące nauki w języku ojczystym. Pod koniec lutego w Użhorodzie doszło do kolejnego podpalenia ośrodka za pomocą koktajlu Mołotowa, ale nikt nie ucierpiał.
Grupa dewastująca miejsca pamięci
W czwartek kijowski korespondent PAP poinformował, że na Ukrainie rozpracowano grupę, która dewastowała polskie i żydowskie miejsca pamięci na Ukrainie na zlecenie rosyjskich służb specjalnych. Nie wiadomo czy sprawców zatrzymano.
Członkowie grupy mieli zniszczyć m.in. groby żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) w Mielnikach koło Szacka w obwodzie wołyńskim, którzy zginęli we wrześniu 1939 roku w walkach z wkraczającą do Polski Armią Czerwoną.
REKLAMA
Według SBU siedziba grupy znajdowała się w Czernihowie na północy Ukrainy, lecz celem jej działań były upamiętnienia i miejsca kultu religijnego na Wołyniu i w obwodzie sumskim.
- Grupa na zlecenie rosyjskich służb specjalnych dokonywała przestępstw, których celem było rozżeganie nienawiści na tle narodowościowym i szkodzenie wizerunkowi międzynarodowemu Ukrainy – oświadczyła SBU w komunikacie przytoczonym w korespondencji PAP.
Dewastacja cmentarza żołnierzy KOP w Mielnikach
SBU poinformowała, że cmentarz żołnierzy KOP w Mielnikach został zdewastowany w nocy z 25 na 26 grudnia 2017 roku. Sprawcy „zamalowali i rozbili krzyże na grobach żołnierzy polskich służb granicznych, którzy zginęli we wrześniu 1939 roku w bojach z Armią Czerwoną” – poinformowano.
W nocy z 29 na 30 grudnia członkowie tej samej grupy nanieśli napisy o antysemickiej treści na Domu Żydowskim w Sumach na północnym wschodzie Ukrainy – przekazała SBU.
Podczas rewizji w mieszkaniach członków grupy znaleziono trotyl, granaty, białą broń, symbolikę antyukraińską i "inne materiały potwierdzające działalność niezgodną z prawem" – głosi komunikat.
REKLAMA
W 2017 roku na Ukrainie doszło do szeregu incydentów związanych z polskimi miejscami pamięci narodowej oraz placówkami dyplomatycznymi. W marcu z granatnika RPG-26 ostrzelany został konsulat RP w Łucku. W lipcu na teren tej samej placówki podrzucono ładunek wybuchowy. Wcześniej, w styczniu tego samego roku, zdewastowano pomnik Polaków pomordowanych w Hucie Pieniackiej. W Mościskach w obwodzie lwowskim doszło też do podpalenia jednej z klas polskiej szkoły.
Wszystkie te zdarzenia zostały potępione przez władze w Kijowie, które oceniały, że stoi za nimi "strona trzecia" dążąca do wywołania konfliktu między Polską i Ukrainą; jako zleceniodawców wskazywano rosyjskie służby specjalne.
koz
REKLAMA