Sprzeciw wobec "pełzającej rewolucji seksualnej". W Gdańsku odbył się happening "STOP demoralizacji dzieci"
STOP demoralizacji dzieci, STOP homodyktatowi, ręce precz od naszych dzieci– skandowało ok. stu uczestników happeningu w Gdańsku. Był to protest przeciwko broszurze o edukacji seksualnej oraz założeniom powstającego Modelu na rzecz równego traktowania.
2018-04-14, 16:10
Happening „STOP demoralizacji dzieci” w sobotę w Gdańsku przed głównym wejściem do urzędu miasta zorganizowały: Kongres Nowej Prawicy, Fundacja Mamy i Taty oraz organizacje pro life. Był to protest przeciwko wydanej przez miasto broszurze "ZdroweLove" o edukacji seksualnej oraz założeniom przygotowywanego w Gdańsku Modelu na rzecz równego traktowania.
Broszura "ZdroweLove" jest elementem edukacyjnej części Programu wsparcia prokreacji dla mieszkańców Gdańska, przyjętego przez radnych miasta w ubiegłym roku. W ramach programu dofinansowywane są zabiegi in vitro, trwają działania w sprawie uruchomienia jego części edukacyjnej i psychologicznej. Udział w zajęciach uczniów niepełnoletnich byłby możliwy wyłącznie za zgodą rodziców lub opiekunów. Publikacja dotyczy seksualności człowieka, dojrzewania i rozwoju psychoseksualnego, anatomii, w tym zdrowia i higieny, antykoncepcji, ryzykownych zachowań seksualnych i infekcji przenoszonych drogą płciową oraz roli płciowych i społecznych.
"Gdy ta broszura ujrzy światło dzienne..."
Prezes Fundacji Mamy i Taty, socjolog Marek Grabowski w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że organizatorzy happeningu „są bardzo zaniepokojeni tym, że Gdańsk rozpoczyna coś, co nazywają +pełzającą rewolucją seksualną+”. Powołując się na sympatyków swojej organizacji powiedział, że „środowiska skrajnej lewicy i LGBT rozpoczynają od Gdańska, a kolejnymi miastami tego ataku będą Poznań i Warszawa”. Jego zdaniem, „jeśli +padną+ te trzy największe ośrodki, to wiadomo, że ta rewolucja dotknie cały kraj”. - Nie możemy się na to zgodzić – podkreślił.
Odnosząc się do broszury przyznał, że publikacja „dotyka istotnej kwestii, jaką jest sprawa seksualności, ale nie porusza kwestii związanych z wiernością i odpowiedzialnością”. - Nie ma mowy o tym, że nasze relacje powinniśmy budować od zaufania, od miłości, a nie od pójścia do łóżka z kimkolwiek, gdziekolwiek, byle tylko z zabezpieczeniem – argumentował.
Zapowiedział, że „gdy ta broszura ujrzy światło dzienne, na pewno podjęte zostaną kroki prawne przeciwko urzędowi miasta w Gdańsku”.
W przypadku przygotowywanego w Gdańsku Modelu na rzecz równego traktowania zastrzeżenia organizatorów happeningu budzą „rekomendacje, które miasto Gdańsk ma wdrożyć w życie”. - Oprócz oczywiście słusznych postulatów ułatwienia życia w mieście osobom niepełnosprawnym czy też poprawy jakości usług komunikacji miejskiej, mamy do czynienia również z silnym lobbingiem organizacji LGBT+ na rzecz pozyskania wpływów i środków ze strony miasta – napisali w swoim komunikacie.
Przemysław Majewski z Kongresu Nowej Prawicy mówił, że „głos wielu Gdańszczan, którzy w inny sposób patrzą na pewne kwestie (…) jest pomijany”. - My nie jesteśmy jakimiś homofobami, a tym bardziej nie jesteśmy z ciemnogrodu, nie kierujemy się ideologią, a wręcz przeciwnie – zdrowy rozsądek i mądrość to jest to, czym chcemy się kierować w życiu i taka jest wykładania kościoła katolickiego – mówił do zgromadzonych Jacek Konczał z Prawicy Rzeczypospolitej, ojciec ośmiorga dzieci. - Dzieci trzeba prowadzić spokojną ręką w poszanowaniu ich godności, to co państwo proponujecie jako środowiska osób LGBT jest seksualizacją – argumentował.
"Celowo wrzucają do jednego worka"
- To już jest samorządowa kampania wyborcza (…) oni celowo wrzucają do jednego worka wszystkie tematy poruszane w Gdańsku z zakresu seksualności, LGBT i mylą program in vitro z modelem równego traktowania – zauważyła Lidka Makowska, jedna z 90 społecznych ekspertek, którzy uczestniczą w przygotowaniu Modelu. Oceniła, że to co organizacje podnosiły podczas happeningu, „to jest jeden procent całego zagadnienia, z którego zrobili +wielki balon+”.
Wiceprezydent Gdańska ds. polityki społecznej Piotr Kowalczuk w swoim oświadczeniu na portalu społecznościowym zaapelował do organizatorów wydarzenia: „nie narzucajcie jednego światopoglądu, czy konfesji wszystkim. Miasto Gdańsk to Wspólnota Wspólnot. Oparta na czterech filarach: wolności, solidarności, otwartości i równości”.
„Żałuję ogromnie, że próbujący wykreować się na liderów protestów ludzie, nie są aktywni, gdy dzieci i młodzież są ofiarami pedofilii w Kościele lub gdy w imię konserwatywnego spojrzenia na role płciowe, przemocy doświadczają kobiety i dzieci w rodzinach oraz związkach nieformalnych” – napisał w swoim oświadczeniu wiceprezydent Kowalczuk. „Hipokryzja nie prowadzi do rozwiązania współczesnych problemów i podjęcia związanych z nimi wyzwań. Współczesną demoralizacją jest odbieranie ludziom prawa do rzetelnej wiedzy i samostanowienia” – podkreślił.
Prezes Fundacji Mamy i Taty zapowiedział, że „jeżeli nadal w Gdańsku będzie tak mocne forsowanie” to w maju Fundacja „przyjedzie i zrobi kampanię informacyjną i wtedy będzie nas 1,5 tys. osób”.
pp