Armenia: p.o. premiera proponuje przedterminowe wybory parlamentarne
Przywódca protestów Nikol Paszynian wezwał swoich zwolenników do wyjścia na ulice stolicy i podkreślił, że ogłoszona przez niego w ubiegłym tygodniu aksamitna rewolucja trwa. Zapewnił, że będzie wywierał presję na rządzącą elitę, dopóki nie dojdzie do prawdziwych zmian. Trwają obecnie negocjacje z prezydentem, rozmowy p.o. premiera z opozycją odwołano.
2018-04-25, 11:11
Powiązany Artykuł
![arm12.jpg](http://static.prsa.pl/images/07f4b831-fb50-4ccb-8bed-0712b355a384.jpg)
ARMEN GRIGORYAN: WSZYSTKO ZALEŻY OD TEGO, CZY WŁADZA ZGODZI SIĘ NA PRZEDTERMINOWE WYBORY
P.o. premiera Armenii Karen Karapetjan zaproponował w środę przeprowadzenie przedterminowych wyborów parlamentarnych, które zakończyłyby kryzys polityczny trwający w kraju od prawie dwóch tygodni. Tego dnia w Erywaniu odbywają się kolejne antyrządowe wiece.
- Nie pozwolimy, by władze skradły nasze zwycięstwo. Z każdym dniem będzie nas więcej, dopóki nie przejmiemy władzy - powiedział z kolei do protestujących opozycjonista Nikol Paszynian w środę rano swoim zwolennikom.
Agencja Reutera informuje, że w centrum Erywania pojawiły się oddziały policji, a tysiące protestujących blokują główne ulice miasta. Wśród demonstrujących jest wielu studentów.
Opozycja chce pokojowego przekazania władzy
W środę miało odbyć się spotkanie Paszyniana z Karapetjanem. Rozmowy odwołał p.o. premiera, odrzucając postawione przez opozycjonistę warunki. - Nikol Paszynian jednostronnie przedstawił żądania dotyczące formatu, agendy i obsługi medialnej spotkania - oświadczył Karapetjan. - Negocjacje miały odbywać się jedynie według jego planu. To nie są negocjacje - ocenił.
REKLAMA
Rozmowy z Karapetjanem, jak mówił Paszynian, miały dotyczyć pokojowego przekazania władzy. Opozycjonista domaga się, by przed rozpisaniem nowych wyborów parlamentarnych rządząca Republikańska Partia Armenii wyznaczyła na p.o. premiera "kandydata narodu".
Ogłosił, że jest gotowy do zajęcia fotela szefa rządu, "jeśli tego chce naród". Zdaniem Paszyniana "zakończyła się era rządzącej Republikańskiej Partii Armenii". Nikt z tej partii nie zostanie premierem - podkreślił.
Paszynian odegrał istotną rolę w poniedziałkowej dymisji Serża Sarkisjana, byłego prezydenta, wybranego w ubiegłym tygodniu na premiera przez parlament. - Jeśli udało nam się doprowadzić do dymisji Serża Sarkisjana, jesteśmy przekonani, że możemy też sprawić, iż Republikańska Partia posłucha woli narodu. Jeśli nie to będziemy kontynuować nasze akcje na jeszcze większą skalę - powiedział Paszynian na konferencji prasowej dla zagranicznych mediów we wtorek wieczorem.
Negocjacje z prezydentem
W środę rozpoczęły się negocjacje prezydenta kraju Armena Sarkisjana (niespokrewnionego z Serżem Sarkisjanem) z przedstawicielami różnych sił politycznych. - Mam nadzieję, że wspólnymi siłami uda nam się w duchu wzajemnego zrozumienia znaleźć sposoby rozwiązania (kryzysu) - oświadczył prezydent cytowany przez biuro prasowe swej kancelarii.
REKLAMA
- Ruch obywatelski, w który zaangażowana jest głównie młodzież, daje nowe możliwości uzdrowienia politycznego życia Armenii i pogłębienia demokracji. Jeśli uda nam się znaleźć odpowiednie i zrównoważone rozwiązania, ruch ten podniesie autorytet armeńskiego narodu i Armenii w świecie - ocenił Sarkisjan. Armenia ma przed sobą ważny egzamin - podsumował prezydent.
Powiązany Artykuł
![arm12.jpg](http://static.prsa.pl/images/bc8d3b8c-0373-44e8-ab9d-de99990f05c1.jpg)
POLITOLOG ARESZTOWANY W ERYWANIU: TO OGÓLNONARODOWA REWOLUCJA
Prasa w Rosji o sytuacji w Armenii
Protesty w Armenii nie oznaczają jeszcze zerwania z Rosją - pisze zaś w środę wysokonakładowy dziennik “Komsomolskaja Prawda”. Inna rosyjska gazeta, “Moskowskij Komsomolec", ocenia, że protestów nie można porównywać z wydarzeniami na Ukrainie w 2014 roku.
"KP", która w swej publicystyce zawsze popiera oficjalne stanowisko władz Rosji, cytuje armeńskiego politologa Wartana Alojana. Wskazał on, że Rosja i Armenia są "na tyle ściśle wzajemnie związane, że nie uda się tego zmienić, nawet gdyby się chciało". Podkreślił także, że w Armenii społeczeństwo jest bardzo pozytywnie nastawione do Rosji.
“Rosja ma już niestety bardzo mało strategicznych sojuszników i prawdziwych przyjaciół. A jednym z takich krajów jest Armenia" - dodał politolog. Z kolei dla Armenii - jak podkreślił - Rosja jest głównym gwarantem pokoju w regionie Górskiego Karabachu, gdzie trwa zamrożony konflikt między Armenią a Azerbejdżanem.
REKLAMA
“Rosja ma w Armenii jedyną bazę wojskową na Kaukazie Południowym; Armenia popiera (prezydenta Syrii Baszara) el-Asada, ponieważ tam jest duża diaspora ormiańska. Armenia ma możliwości lobbowania za pośrednictwem swoich diaspor w Europie. Nasze interesy są zbieżne w wielu punktach” - podkreślił politolog.
Rosyjski ekspert Siergiej Markiedonow ocenił w “Moskowskim Komsomolcu”, że z zewnątrz protesty w Armenii mogą przypominać ukraiński Majdan (protesty na kijowskim Placu Niepodległości - PAP), jednak “w głębi jest to coś zupełnie innego”.
“Na ukraińskim Majdanie wiele mówiło się o wyborze cywilizacyjnym, polityce zagranicznej, wartościach europejskich. W czasie protestów w Armenii polityka zagraniczna odsunięta została na plan dalszy. (Lider opozycji Nikol) Paszynian wcześniej dość krytycznie wypowiadał się na temat integracji eurazjatyckiej, ale nagle, raptownie zamilkł” - uważa Markiedonow. Ocenił także, że Moskwa ma "dobre kontakty" z obecnym p.o. premiera Armenii Karenem Karapetjanem.
W odrębnym artykule “MK” podkreśla, że polityka zagraniczna Armenii nie jest determinowana przez konkretne osoby, lecz przez uwarunkowania geopolityczne. "Zestaw tych uwarunkowań jest znany i nie zmienia się w zależności od tego, kto będzie pierwszą osobą w Erywaniu" - ocenia gazeta. Wylicza następnie jako te okoliczności konflikt w Górskim Karabachu, "który w każdym momencie może przejść w stadium zaciekłego konfliktu wojennego na pełną skalę” oraz zamkniętą granicę Armenii z Turcją.
REKLAMA
“Każdy nowy przywódca będzie polegał na Rosji”, która jest zainteresowana i może zagwarantować Armenii to, że nie padnie ona ofiarą sąsiadów - ocenia “MK”. “Każdy nowy przywódca w Erywaniu będzie równolegle rozwijał maksymalnie bliskie relacje z Iranem i z Zachodem” - prognozuje moskiewski dziennik.
PAP/agkm
REKLAMA