Tragiczny wypadek straży pożarnej. Jechali do pożaru, samochód uderzył w drzewo
Samochód straży pożarnej jechał na akcję gaszenia pożaru lasu. Na łuku drogi kierowca stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w drzewo. Dowódca zastępu zginął w wyniku odniesionych obrażeń.
2018-05-06, 14:44
Jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej z Pęczniewa została wezwana do gaszenia pożaru lasu. W wozie jechało pięciu ratowników. Na łuku drogi w miejscowości Wylazłów samochód, którym kierował 58-letni druh, nagle wypadł z jezdni i z impetem uderzył w rosnące przy drodze drzewo. Bojowy star przewrócił się na bok i wylądował w rowie.
Na pomoc kolegom po fachu ruszyli zawodowi strażacy z Poddębic. Oswobodzili uwięzionych w karoserii samochodu pożarniczego druhów i przekazali pod opiekę ratowników medycznych. Najpoważniej ranny został 34-letni dowódca pojazdu.
Ratownicy prowadzili jego reanimację, która zakończyła się sukcesem. 34-latek w stanie krytycznym został przetransportowany śmigłowcem do łódzkiego szpitala. Niestety zmarł kilka godzin później. Pozostali strażacy zostali rozwiezieni do szpitala w Sieradzu i w Poddębicach. Po przeprowadzonych tam badaniach trzech druhów zostało zwolnionych do domu. W sieradzkim szpitalu do zdrowia dochodzi jeszcze 38-letni strażak. –Policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku. Kluczowe będzie ustalenie, dlaczego kierowca samochodu pożarniczego stracił panowanie nad pojazdem. Funkcjonariusze sprawdzili jego stan trzeźwości- był bez zarzutu – informuje nadkom. Adam Kolasa z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
expressilustrowany.pl, ms
REKLAMA
REKLAMA