ZW NSZZ Policjantów przeprasza za zachowanie funkcjonariuszy. Porzucili człowieka w lesie
Zarząd Wojewódzki NSZZ Policjantów woj. wlkp. skierował do rodziny zmarłego 36-latka z Pobiedzisk "słowa żalu i przeprosin". Dwójka policjantów nie udzieliła pomocy mężczyźnie, wywiozła go do lasu gdzie zmarł. "Policjanci jako osoby zaufania publicznego nie mieli prawa tak się zachować" - oceniono.
2018-05-13, 19:01
W sobotę rano rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak poinformował, że w czwartek w podpoznańskich Pobiedziskach zgłoszono zaginięcie 36-latka. Mężczyzna miał wyjść w środę z domu, nie było z nim kontaktu. Sprawę zaginięcia zaczęła badać policja. W czwartek po południu, zwłoki mężczyzny znaleziono przy drodze w kompleksie leśnym przy jeziorze Dobre.
Okazało się, że w środę, w „dniu zaginięcia 36-latka, była zgłoszona interwencja policjantom, że ten mężczyzna leżał przy ulicy Poznańskiej (…) policjant z trzyletnim stażem służby i policjantka z rokiem służby w policji wzięli tego półprzytomnego mężczyznę, najprawdopodobniej mocno pijanego, i zamiast wezwać pogotowie, czy odwieźć go na izbę wytrzeźwień – zawieźli go do lasu i tam go zostawili; tam również ten mężczyzna zmarł” – tłumaczył Borowiak.
Nieoficjalnie ustalono, że kiedy doszło do zdarzenia, policjantom kończyła się tego dnia służba. Najprawdopodobniej funkcjonariusze chcieli jak najszybciej zakończyć pracę i wrócić do domu.
Słowa żalu i przeprosin
"ZW NSZZ Policjantów województwa wielkopolskiego po zapoznaniu się z materiałami postępowania administracyjnego, dotyczącymi funkcjonariuszki i funkcjonariusza z Komisariatu Policji w Pobiedziskach (KMP Poznań) nie widzi możliwości dalszego pozostawienia ich w służbie w polskiej Policji" – podkreślił w oświadczeniu przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów województwa wielkopolskiego podinsp. Andrzej Szary.
Według niego czyn, którego dopuścili się policjanci, "z bardzo dużym prawdopodobieństwem przyczynił się do śmierci młodego 36-letniego człowieka". "W tym miejscu w imieniu NSZZ Policjantów, kierujemy do Rodziny słowa żalu i przeprosin, dla których jest to ogromna tragedia i żadne słowa tego nie mogą zmienić. Z ludzkiego i zawodowego punktu widzenia tak jednak należało postąpić" – napisał podinsp. Szary.
"Policjanci jako osoby zaufania publicznego nie mieli prawa tak się zachować, czym zapewne przyczynili się do spadku zaufania do Naszej Formacji oraz do policjantek i policjantów, których tysiące codziennie wzorowo z narażeniem życia i zdrowia niesie pomoc Polakom i zasługuje na słowa uznania" – dodał.
Szary zaznaczył, że "na kanwie tego kolejnego już tragicznego zdarzenia z udziałem funkcjonariuszy należy nieustannie podejmować w Policji wysiłki, w tym również szkoleniowe, aby w przyszłości nic podobnego się nie wydarzyło".
Zarzuty dla policjantów
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Magdalena Mazur-Prus poinformowała w sobotę, że funkcjonariuszom, którzy nie udzielili pomocy 36-letniemu Piotrowi M., a wywieźli go do lasu, gdzie mężczyzna zmarł – postawiono zarzuty niedopełnienia obowiązków i nieudzielenia pomocy, oraz narażenia mężczyzny na utratę życia i zdrowia.
Policjantka, która brała udział w tych zdarzeniach, przyznała się do zarzucanych jej czynów. Złożyła też wyjaśnienia, jednak prokuratura na tym etapie i z uwagi na dobro prowadzonego postępowania nie ujawnia ich treści. Wobec policjantki prokurator zastosował środki zapobiegawcze w postaci zawieszenia w czynnościach służbowych, oraz zakaz opuszania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu i 5 tys. zł poręczenia majątkowego.
Funkcjonariusz policji podczas przesłuchania nie przyznał się do winy i skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. Prokurator ze względu na "istniejącą realną obawę matactwa" złożył do sądu wniosek o zastosowanie wobec policjanta tymczasowego aresztowania.
W sobotę wieczorem Mazur-Prus powiedziała, że sąd w Gnieźnie, który rozpatrywał wniosek, przychylił się stanowiska prokuratora i zdecydował o zastosowaniu wobec podejrzanego funkcjonariusza tymczasowego aresztowania. Jak dodała, w trakcie posiedzenia aresztowego funkcjonariusz złożył wyjaśnienia – ich treści jednak prokuratura nie ujawnia.
Funkcjonariuszom za zarzucane im czyny grozi kara do 5 lat więzienia. Formalnie są już poza policją.
"Dla nas jest to po prostu niezrozumiałe"
W sobotę postepowanie funkcjonariuszy z Pobiedzisk komentował także Andrzej Borowiak. - Dla nas wszystkich celem jest, aby tych policjantów, którzy są wysyłani na ulice wyposażyć w odpowiednią wiedzę i kompetencje, oraz narzędzia, aby mogli chronić, bronić ludzi, pomagać im jak tylko trzeba. To odbywa się m.in. w taki sposób, że policjanci są instruowani przed każdym wyjściem na patrol, są regularnie szkoleni. Kiedy dochodzi do takiej sytuacji, jak w Pobiedziskach, dla nas jest to po prostu niezrozumiałe, oburzające i bulwersujące – powiedział Borowiak.
- To jest zdanie nie tylko moje prywatne, ale przede wszystkim komendantów, Komendanta Miejskiego Policji w Poznaniu, ponieważ on tę sytuację teraz chyba najbardziej dotkliwe przeżywa - dodał.
- Wszystkie sytuacje z przeszłości, które miały miejsce na terenie kraju, a które dotyczyły niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy - były bardzo mocno piętnowane nie tylko w społeczeństwie, ale przede wszystkim także w samym środowisku policjantów. Dlatego nikt z nas się nawet nie spodziewał, że mimo tylu dyskusji i omawiania tych kwestii – u nas w ogóle do takiej sytuacji mogło dojść - zaznaczył rzecznik wielkopolskiej policji.