Komisja Amber Gold. "Policja i prokuratura już dostatecznie w tej sprawie się skompromitowały"
Sejmowa Komisja Śledcza ds. Amber Gold przesłuchała byłego dyrektora Departamentu Postępowań Karnych ABW Jana Bilkiewicza. Świadek powiedział między innymi, że gdańska prokuratura była "trudnym partnerem" w czasie prowadzenia sprawy spółki Marcina P. przez funkcjonariuszy ABW.
2018-05-15, 20:52
Posłuchaj
Były dyrektor Departamentu Postępowań Karnych ABW wyjaśnił, że ze sprawą Amber Gold po raz pierwszy zapoznał się w maju 2012 roku, gdy bank BGŻ złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przez przestępstwa przez firmę należącą do Marcina P. Pod koniec tego samego miesiąca doszło do spotkania między nim, szefem ABW generałem Krzysztofem Bondarykiem, a Prokuratorem Generalnym Andrzejem Seremetem.
Ustalono podczas niego, że Jan Bilkiewicz przejmie prowadzenie sprawy Amber Gold od Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Jeszcze wtedy się wahałem, widząc, że sprawa jest prowadzona od 2010, czy 2009 roku zakładałem, że jest ona zaawansowana i wchodzenie do niej jest co najmniej wątpliwe, bo trzeba zapoznać się z dość obszernym materiałem, ale pan prokurator - pamiętam to do dziś - skwitował to słowami, że policja i prokuratura już dostatecznie w tej sprawie się skompromitowały - zeznał świadek.
Były dyrektor z ABW Jan Bilkiewicz wyjaśnił też, że współpraca z Prokuraturą Okręgową w Gdańsku nie układała się najlepiej. Wskazał, że prokuratorzy nie chcieli zezwolić na wcześniejsze aresztowanie Marcina P. przed upadkiem spółki Amber Gold, choć funkcjonariusze ABW zebrali wówczas dowody na wyprowadzenie ponad 200 milionów złotych z firmy. - Uważałem, że nie można było już tego odpuścić i czekać - mówił Jan Bilkiewicz.
Wcześniej przed sejmową komisją śledczą zeznania złożył były szef ABW generał Dariusz Łuczak. Jego zdaniem funkcjonariusze ABW wykonali wszystko, co było w ich mocy. Wcześniej stwierdził też, że sprawa spółki należącej do Marcina P. była najważniejszą jaką wówczas prowadziła agencja.
REKLAMA
Przed upadkiem spółki Amber Gold Dariusz Łuczak był między innymi wiceszefem ABW i pełnił też obowiązki dyrektora delegatury stołecznej. O sprawie dowiedział się od jednego z podległych mu dyrektorów, gdy linia lotnicza OLT Express należąca do Amber Gold rozpoczynała swoją działalność w kwietniu 2012 roku. Były szef ABW przyznał, że między jednostkami tej służby nie było przepływu informacji.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) zwróciła uwagę, że miesiąc po wysłaniu ostrzeżenia dotyczącego Amber Gold do najważniejszych osób w państwie, w tym premiera, a także wszczęcia operacji "Eldorado" przez gdańską delegaturę ABW, jeden z departamentów agencji wydał pozytywną opinię, aby linia lotnicza OLT Express należąca do spółki Marcina P. mogła przewozić państwowych VIP-ów. - Mówię to uczciwie i świadomie - chcę powiedzieć, że tego rodzaju sytuacje były jedną wielką farsą - stwierdził generał Dariusz Łuczak i dodał, że ich konsekwencją była reorganizacja ABW.
Członek komisji i poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński zapytał później, dlaczego ABW postawiło aż tyle różnych hipotez w sprawie Amber Gold, choć żadnej z nich nie zbadało do końca i nie potwierdziło. Generał Dariusz Łuczak odpowiedział, że agencja do dziś jest "jednym wielkim kompetencyjnym śmietnikiem" i jej funkcjonowanie z tego powodu jest utrudnione.
Zgodnie z harmonogramem prac, 16 maja sejmowa komisja śledcza przesłucha innego byłego szefa ABW generała Krzysztofa Bondaryka. Jego przesłuchanie zaplanowano na godzinę 10.00.
REKLAMA
Spółka Amber Gold powstała w 2009 roku i miała inwestować pieniądze klientów w złoto oraz inne kruszce, oferując oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i na ich podstawie stworzyła przewoźnika OLT Express. Firma założona przez Marcina P. okazała się piramidą finansową. W sierpniu 2012 roku ogłosiła upadłość. Oszukała niemal 19 tysięcy klientów na kwotę ponad 850 milionów złotych.
fc
REKLAMA