Tajlandia: ratownicy zakończyli akcję w jaskini. Wyniesiono ósmego chłopca. Jutro ciąg dalszy

W poniedziałek po południu, drugiego dnia akcji ratunkowej, na powierzchnię wydobyto ósmego chłopca z zalanej jaskini w północnej Tajlandii - podaje agencja Reutera, powołując się na świadka. W jaskini pozostaje 5 osób, w tym trener. Akcja ratunkowa została zakończona o godzinie 23:00 (czas w Tajlandii). Wznowiona zostanie jutro rano.

2018-07-09, 13:42

Tajlandia: ratownicy zakończyli akcję w jaskini. Wyniesiono ósmego chłopca. Jutro ciąg dalszy
Konwój, transportujący kolejne uwolnione dziecko. Foto: EPA/PONGMANAT TASIRI

Posłuchaj

Polski ratownik o akcji ratunkowej w Tajlandii (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Reuters podaje, że kolejni chłopcy zostali wyniesieni z jaskini na noszach. Wcześniej w poniedziałek z jaskini uratowano trzech chłopców. W niedzielę na powierzchnię wyprowadzono cztery osoby

Kilkunastogodzinna przerwa po wyprowadzeniu z zatopionych korytarzy pierwszych czterech chłopców jest niezbędna, by nurkowie, eskortujący młodych ludzi, mogli odpocząć, a także sprawdzić i przygotować sprzęt. Ponadto wzdłuż całej trasy, biegnącej pod wodą, należało rozstawić zapasowe butle ze sprężonym powietrzem.

REKLAMA

Pierwsi czterej chłopcy, wydobyci wczoraj z jaskini, zostali przetransportowani do szpitala w Chiang Rai. Prowadzący operację poinformowali, że na początku wyprowadzono osoby będące w najlepszej kondycji fizycznej. 

Jak podały lokalne media, rodziny uratowanych dzieci wciąż czekają, by się z nimi zobaczyć; władze poleciły im, by były w gotowości. Ósme piętro szpitala w mieście Chiang Rai, na którym umieszczono chłopców, jest strzeżone przez policję.

Po wznowieniu akcji, podczas pokonywania zalanej części podziemnych korytarzy, każdemu z uczniów będzie towarzyszyło dwóch nurków jaskiniowych. Pierwszy z nich - oprócz własnej - będzie transportował butlę z powietrzem dla podążającego za nim chłopca. Drugi nurek, płynąc za ratowanym, będzie go ubezpieczał. Będą się poruszali wzdłuż liny, wytyczającej drogę w korytarzu o silnie ograniczonej widoczności. Po drodze napotkają kilka bardzo wąskich, zalanych miejsc.

Chłopcy czekają na pomoc

Jak poinformował w wydanym komunikacie szef MSW Tajlandii Anupong Paojinda w drugiej fazie akcji udział wezmą ci sami nurkowie, którzy dzień wcześniej zdołali wyprowadzić na świat czterech z 12 uwięzionych w jaskini chłopców. Nurkowie muszą ponadto rozmieścić więcej butli ze sprężonym powietrzem wzdłuż wytyczonej trasy prowadzącej na zewnątrz, co - jak dodał - może zająć kilka godzin. 

Jak pisze BBC na swoim portalu, trasa wiodąca od miejsca w jaskini, w którym schronili się chłopcy ze swoim opiekunem, do wyjścia liczy kilka kilometrów i jest trudna nawet dla doświadczonych nurków. Pokonując tę drogę, chłopcy i ratownicy muszą na zmianę iść, wspinać się, brodzić i nurkować, utrzymując kierunek dzięki rozmieszczonym w wodzie linom. Za najtrudniejszy odcinek uchodzi przewężenie jaskini mniej więcej w połowie trasy, tak wąskie, że nurkowie muszą zdejmować tu swoje zbiorniki ze sprężonym powietrzem. 

Najciaśniejsze z nich mierzy 78 centymetrów szerokości i niecałe 38 centymetrów wysokości. To stanowczo zbyt mało, by przecisnąć się tamtędy w ekwipunku płetwonurka. Ratownicy będą musieli zdjąć butle, wyposażone w nieco dłuższe węże powietrzne, i przetoczyć je przed sobą przez skalny przesmyk. Uwięzionych pod ziemią dzieli od wyjścia z jaskini 4 i pół kilometra, jednak ostatni, niezalany odcinek będą mogli pokonać pieszo. Najwięcej przeszkód napotkają w pierwszej, dwu- i pół kilkometrowej części trasy.

REKLAMA

Akcja pełna wyzwań

Ratownicy szacują, że jeden zespół będzie pokonywał ten odcinek średnio w 11 godzin. Najsilniejszym, ewakuowanym wczoraj chłopcom, zajęło to nieco ponad 8 godzin. Specjaliści podkreślają, że najważniejszym czynnikiem podczas akcji jest odporność psychiczna ratowanych. Od ich zdolności wytrwania w skrajnie trudnych warunkach i stresie zależy powodzenie akcji. Nurkowanie w jaskiniach zaliczane jest do najtrudniejszych odmian tego sportu. Wymaga specjalistycznego sprzętu, specjalnego przygotowania i długotrwałych ćwiczeń. 

12 chłopców w wieku od 11 do 16 lat z jednej drużyny piłkarskiej i ich 25-letni trener weszli 23 czerwca do jaskini Tham Luang Nang Non w prowincji Chiang Rai na północy Tajlandii, gdzie zostali odcięci od świata przez ulewne deszcze. Kompleks jaskiń ciągnie się tam przez kilka kilometrów, przejścia są wąskie, a w porze deszczowej często zalewa je woda.

Zaginionych w jaskini odnaleziono żywych 2 lipca, po dziewięciu dniach poszukiwań. Wycieńczonym chłopcom i trenerowi przekazano wysokokaloryczne pożywienie i lekarstwa. Początkowo nie wykluczano, że uwięzieni w jaskini będą musieli spędzić w niej nawet kilka miesięcy do czasu, gdy poziom wody się obniży.

W operacji wydobywania dzieci z jaskini uczestniczy 90 nurków, w tym 50 zagranicznych.

REKLAMA

ras

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej