Eksperci: wyższe odszkodowania za opóźnienia pociągów konieczne

2018-11-14, 16:01

Eksperci: wyższe odszkodowania za opóźnienia pociągów konieczne
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Shutterstock

Wypadki na przejeździe, usterki taboru, a nawet niepunktualne przybycie na miejsce pracy drużyn konduktorskich. To tylko niektóre z przyczyn opóźnień pociągów, które sprawiają, że pasażerowie nie docierają na miejsce na czas. Parlament Europejski chce, by kolejowe opóźnienia były traktowane podobnie jak w lotnictwie. – To konieczne – uważają eksperci.

We wrześniu zeszłego roku kraj obiegła niecodzienna wiadomość o maszyniście pociągu „Podlasiak” relacji Szczecin-Suwałki, który zatrzymał skład na stacji w Tłuszczu i wysiadł z lokomotywy udając się do domu, bo skończył mu się czas pracy. Zaskoczeni i mocno zdenerwowani pasażerowie musieli czekać na sprowadzenie jego zastępcy, w efekcie do celu podróży, m.in. w Białymstoku, dotarli z kilkugodzinnym opóźnieniem.

Zwrot pieniędzy za bilet

Nawet jeśli wystąpili o zwrot pieniędzy za bilet, to nie otrzymali równowartości jego kosztu. Obecnie, gdy pociąg opóźniony jest o co najmniej godzinę, pasażer ma prawo do zwrotu 25 proc. ceny biletu, zaś jeśli opóźnienie sięga więcej niż 120 minut, wysokość rekompensaty rośnie do 50 proc. ceny biletu.

W dodatku przepisy pozwalają przewoźnikom odmawiać rekompensaty, jeśli jest ona mniejsza niż równowartość 4 euro. Próg podany jest w tej walucie, ponieważ to unijny przepis wprowadził obowiązkowe wypłaty odszkodowań za opóźnienia.

Teraz kwestia rekompensaty ma się zmienić. Posłowie Parlamentu Europejskiego chcą, by pasażer kolei miał podobne prawa, jak pasażer w transporcie lotniczym. Propozycja zakłada zwiększenie odszkodowań: jeśli pociąg na terenie Unii Europejskiej spóźni się od godziny do półtorej, podróżny otrzyma zwrot połowy kosztów biletu. Przy opóźnieniu od półtorej do dwóch godzin otrzyma zwrot w wysokości 75 proc., a jeżeli pociąg dojedzie na miejsce opóźniony o więcej niż dwie godziny, pasażer ma dostać całkowity zwrot pieniędzy za bilet.

PKP Intercity z najniższym wskaźnikiem

Zamierzeniem jest pomoc pasażerom opóźnionych pociągów międzynarodowych i dalekobieżnych w ubieganiu się o zwrot kosztu biletu. W Polsce z punktualnością pociągów bywa różnie, a znane są przypadki, kiedy składy przyjeżdżały do celu nawet trzy godziny po czasie.

Jak pokazują dane dostępne na stronie Urzędu Transportu Kolejowego, PKP Intercity - największy krajowy przewoźnik, obsługujący ponad 50 proc. połączeń – w 2017 r. zanotował punktualność na poziomie 72,95 procent (dane nie obejmują opóźnień poniżej 5 minut). Na 13 ujętych w zestawieniu przewoźników stawia go to na ostatnim miejscu. Inna sprawa, że konkurenci, to przewoźnicy realizujący połączenia regionalne, na stosunkowo krótkich dystansach.

Źródło: Urząd Transportu Kolejowego

W pierwszym kwartale tego roku wskaźnik punktualności pociągów PKP Intercity wyniósł 74,52 proc., a w drugim – 68,20 proc. Na opóźnienia w znacznej mierze wpłynęły przyczyny niezależne od PKP, czyli m.in. wypadki na przejeździe, potrącenia ludzi i zwierząt czy złe warunki atmosferyczne.

- W pierwszym kwartale odnotowano 3684 tego typu przypadki, a w drugim kwartale było ich 6215. Stanowiły one odpowiednio 21 i 30 proc. wszystkich przyczyn, które w tych okresach czasu spowodowały opóźnienia naszych pociągów. Na pozostały udział procentowy złożyły się usterki taboru czy urządzeń sterowania ruchem, jak również kwestie związane z obsługa pasażerską czy prace modernizacyjne na liniach kolejowych – wyjaśnia Agnieszka Serbeńska, rzecznik prasowy PKP Intercity.

Źródło: Urząd Transportu Kolejowego

115 minut czekania na konduktorów

Eksperci oceniają zmiany pozytywnie. Uważają, że w dalszej perspektywie wpłyną nawet na zwiększenie chętnych do podróży koleją.

- Nowe przepisy w zakresie odszkodowań za opóźnienia są konieczne. Dlatego, że w Polsce pasażerowie zbyt rzadko otrzymują rekompensatę. Ze względu na próg 4 euro bilet musi kosztować dziś co najmniej 34 zł, aby mieć pewność, że przewoźnik nam jej nie odmówi. To sprawia, że niektórzy podróżni odżegnują się od kolei, bo uważają, że w razie opóźnienia nie są w stanie od niej nic wyegzekwować. Proponowane zmiany po wejściu w życie mogą więc zwiększyć liczbę pasażerów pociągów – uważa Michał Szymajda z redakcji portalu Rynek-Kolejowy.pl.

Jak dodaje, głównym celem zwiększenia odszkodowań jest poprawa jakości połączeń kolejowych. – Chodzi o zmniejszenie liczby opóźnień pociągów międzynarodowych oraz dalekobieżnych w obrębie danego kraju. W Polsce jest z tym czasami kłopot, czego doświadczyłem dwa tygodnie temu na własnej skórze. Wracałem z Budapesztu i do granicy polsko-czeskiej pociąg miał pięciominutowe opóźnienie. Tam zwiększył je do 115 minut tylko dlatego, że tyle czasu oczekiwaliśmy na przyjazd polskiej drużyny konduktorskiej, by skład mógł dalej ruszyć – mówi Michał Szymajda.

- Nowe przepisy niewątpliwie zmuszą dominującego przewoźnika, jakim jest PKP Intercity, do rewizji pewnych założeń w konstrukcji rozkładu jazdy czy lepszego przygotowania się do prac na torach – dodaje ekspert z branży kolejowej.

Niekomfortowa sytuacja regionalnych przewoźników

W mniejszym stopniu, jak uważa Michał Szymajda, zmiany wpłyną na podróżujących pociągami regionalnymi. – Bo Komisja Europejska kładzie nacisk na połączenia międzynarodowe. Natomiast na poziomie regionalnym są, po pierwsze, krótsze odległości połączeń, a po drugie dużo łatwiej tam zorganizować komunikację zastępczą – podkreśla.

Dystanse w przypadku pociągów regionalnych są tutaj istotne, bo wpływają rzecz jasna na koszt biletów. Przykładem choćby połączenie Warszawa Wschodnia – Skarżysko-Kamienna, które jest najdłuższym realizowanym przez Koleje Mazowieckie. Liczy 148 km, a bilet normalny na całej trasie kosztuje 28,20 zł. Obecnie przewoźnik może tu odmówić rekompensaty.

Regionalni realizatorzy połączeń kolejowych starają się jednak w tej kwestii iść na rękę pasażerom. Zapewnia o tym Robert Zaborski, dyrektor świętokrzyskiego oddziału spółki Polregio, czyli Przewozów Regionalnych. - Jeśli okazuje się, że z naszej strony doszło do opóźnienia pociągu, to zwracamy podróżnym część kosztów biletu – zaznacza.

Regionalni przewoźnicy, dotowani głównie pieniędzmi z budżetów województw, są jednak w niekomfortowej sytuacji. Może się zdarzyć, że opóźnienia ich pociągów nie wynikną bezpośrednio z ich winy, a np. z powodu zerwania trakcji przez pociąg krajowego przewoźnika. Za infrastrukturę kolejową odpowiada bowiem spółka PKP PLK.

- W takich przypadkach zbiera się komisja i ocenia wartość szkód. Ocenia także, jaką kwotę powinien otrzymać regionalny przewoźnik, by pokryła straty związane niemożliwością realizowania swoich połączeń i wypłatą odszkodowań za opóźnienie czy brak usługi – wyjaśnia Robert Zaborski.

Bartłomiej Bitner

Polecane

Wróć do strony głównej