Bożonarodzeniowe jarmarki w Berlinie dwa lata po zamachu. Czy jest tam bezpiecznie?
Wprowadzają świąteczną atmosferę, ale po zamachu sprzed dwóch lat nie są już takie jak wcześniej. Jarmarki bożonarodzeniowe w Berlinie pozwalają miło spędzić czas i spróbować różnych specjałów, lecz w otoczeniu barier, blokad i pilnujących porządku uzbrojonych policjantów. Czy dają oni zdaniem uczestników jarmarków poczucie bezpieczeństwa?
2018-12-22, 17:17
Wieczorem 19 grudnia 2016 r. na Breitscheidplatz w stolicy Niemiec rozegrały się dramatyczne sceny. Nagle w bawiących się na jarmarku ludzi wjechała 40-tonowa ciężarówka. Za kierownicą siedział 24-letni Tunezyjczyk Anis Amri. Po jego ataku zginęło 12 osób, w tym Polak Łukasz Urban – kierowca ciężarówki porwanej przez zamachowca, którego cztery dni później włoska policja zastrzeliła pod Mediolanem. Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie.
Dwa lata po tej tragedii na Breitscheidplatz czas wolny przed świętami wciąż spędza mnóstwo osób. Jak mówili pytani przez PolskieRadio24.pl przechodnie, nie obawiają się, że ktoś mógłby zaatakować. – Skoro tu jestem i przechodzę między straganami, to znaczy, że czuję się bezpiecznie – przekonywał jeden ze starszych mieszkańców Berlina.
"Od razu sięgamy po broń"
Aby goszczący nie tylko na tym, ale także na ponad 60 innych berlińskich jarmarkach czuli się bezpiecznie, władze miasta postawiły na totalną ochronę. Od strony ulic Kurfürstendamm i Budapester Strasse ustawiono barierki i betonowe płotki, a w każdym miejscu, gdzie są wejścia na plac – specjalne platformy ze słupkami o wymownej nazwie "truckblock".
Do tego dochodzą policjanci. Uzbrojonych po zęby, z długą bronią na wierzchu stróżów prawa można spotkać co kilka minut. Patrolują Breitscheidplatz (podobnie jak inne miejsca) i jego okolice bardzo dokładnie. – Gdyby coś się zaczęło dziać, od razu sięgamy po broń – podkreśliła jedna z napotkanych funkcjonariuszek.
REKLAMA
Wiele osób, które przyszły tam na jarmark poczuć klimat świąt, kieruje się w miejsce tragedii sprzed dwóch lat. Zatrzymują się przy pomniku ku czci ofiar, by złożyć kwiaty, zapalić znicz, a także oddać się chwilowej refleksji i zadumie.
Bartłomiej Bitner
REKLAMA