Cała Polska pisze do Kiszczaka
Kolekcja listów, pocztówek, gratulacji i próśb, które otrzymywał Czesław Kiszczak jest imponująca. Wśród „Kiszczak Papers” w Stanford dziennikarze Polskiego Radia i „Rzeczpospolitej” znaleźli między innymi nieznane listy od Andrzeja Szczypiorskiego, Wiktora Woroszylskiego i Andrzeja Wielowieyskiego.
2019-01-10, 06:00
Nieznane materiały z archiwum Hoovera - raport specjalny >>>
- Oprócz znaczków pocztowych amatorsko kolekcjonuję rękopisy znanych ludzi - przyznawał generał Kiszczak w jednym z zachowanych zapisków. Faktycznie, listy pieczołowicie przechowywał. Dzięki temu do Instytutu Hoovera trafiła ogromna kolekcja epistolarna generała Kiszczaka: kartki świąteczne, prośby, życzenia urodzinowe, donosy, wnioski racjonalizatorskie, skargi i pisma wiernopoddańcze. Tylko na niektóre z nich generał odpowiedział.
Znani i lubiani często pisali do generała prośby w sprawach paszportowych. Pisarz Wiktor Woroszylski w lipcu 1987 roku dziękował za decyzję o przywróceniu mu unieważnionego kilka miesięcy wcześniej paszportu. Przy okazji informował generała o planach wyjazdu do Berlina Zachodniego oraz Francji.
Powściągliwość Szczypiorskiego
Kilka razy pisał do Kiszczaka również znany pisarz Andrzej Szczypiorski. W marcu 1983 roku prosił o interwencję w sprawie paszportu na wyjazd do Szwajcarii i Austrii. Dokument otrzymał, więc w lipcu tegoż samego roku wysłał podziękowanie, w którym pisał, że podczas pobytu za granicą starał się zachować „szczególny umiar i powściągliwość”. Przy okazji prostował też podane w „Trybunie Ludu” informacje, jakoby miał być objęty „mecenatem zachodnim” i z podróży do Szwajcarii przywieźć 3500 dolarów. Zapewniał, że to pomówienie. „Powiadomienie Pana o tej sprawie traktuję jako moralny obowiązek wobec człowieka, który podejmując decyzję umożliwiającą mój wyjazd zagraniczny – dał w ten sposób dowód swego zaufania – pisał Szczypiorski. – Było kwestią mojej godności osobistej tego zaufania nie nadużyć” – podkreślał.
REKLAMA
Za paszport dla siebie i żony, która przechodziła operację w Wiedniu, Szczypiorski dziękował też w maju 1987 roku. W liście napisał m.in., że jego poglądy są odmienne od tych prezentowanych przez Kiszczaka i takie pozostaną. „Są jednak wartości nadrzędne, wobec których ludzie przyzwoici są zgodni i solidarni. Taką wartością jest przede wszystkim życie i zdrowie człowieka, pomocna postawa wobec bliźniego – pisał. – Za tę Pana życzliwość i zrozumienie, nie po raz pierwszy okazane, żywię głęboki szacunek i wdzięczność. Jestem bardzo rad – podkreślał – że w mojej Ojczyźnie znaczna część władzy spoczywa w rękach człowieka, który bez wahania podejmuje takie właśnie decyzje. Pamiętam czasy, kiedy bywało inaczej. Mam nadzieję, że one nie wrócą, właśnie dzięki Pana staraniom” – konkludował Szczypiorski.
Dobruchanie Kiszczaka
W sprawie paszportowej, w 1984 roku, pisał do Kiszczaka także dziennikarz i działacz Solidarności Aleksander Małachowski, późniejszy współtwórca Unii Pracy i wicemarszałek Sejmu. Przy okazji tłumaczył się ze swojej działalności opozycyjnej. Przekonywał, że dziwi się, iż podlegli Kiszczakowi ludzie kreują go „z uporem na idola opozycji”. Zapewniał, że przypisywanie go „do groźnych sił opozycji jest śmieszne”, a do władz Solidarności dał się wybrać „ulegając żądaniom” środowiska zawodowego, które chciały, by odgrywał rolę „uspokajającą”. Było to niemożliwe, „gdyż w tym strasznym wrzasku i zamęcie nikt mego racjonalnego głosu nigdy nie słuchał” – zapewniał i prosił o zgodę na wyjazd do USA, gdzie nie zamierzał działać politycznie, bo mu „to zbrzydło, po nieudanych próbach namówienia ludzi, by myśleli realnie”. Paszport otrzymał.
Małachowski napisał potem raz jeszcze. Gdy w 1988 roku Kiszczak publicznie ogłosił pomysł zwołania obrad Okrągłego Stołu, Małachowski zaproponował swój udział w nich, by zaprezentować poglądy „Solidarności Milczącej”. W obradach udziału jednak nie brał.
Kiszczak zgromadził nie tylko prośby, ale i dowody wdzięczności czy docenienia, szczególnie te pisane przez ludzi „z drugiej strony barykady”. Już za czasów rządu Mazowieckiego do ówczesnego wicepremiera Kiszczaka kartkę bożonarodzeniową wysłał Andrzej Wielowieyski, znany publicysta katolicki, działacz społeczny i polityk, a w czasie wojny żołnierz AK. Uczestnik obrad Okrągłego Stołu wysłał ją do Kiszczaka z datą 23 grudnia 1989 roku. „No i co Pan na to?” - pytał retorycznie Wielowieyski i odpowiadał sam sobie: „Jeszcze Albańczycy i całe 150 milionów środkowo-wschodnich Europejczyków wchodzi, dzięki Panu, na drogę pięknej, choć trochę rozszalałej demokracji”. Jest też prośba o „ucałowania rączek dla Żony”.
REKLAMA
W archiwum Kiszczaka nie brakuje i listów od towarzyszy. Wśród tych okazjonalnych można wymienić ten związany z 40-leciem powołania Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa od marszałka Polski w stanie spoczynku Michała Roli-Żymierskiego („Podczas tych uroczystości sercem będę z Wami!”) oraz gratulacje Kiszczaka z okazji ponownej prezydentury Kwaśniewskiego („Dziękuję Panu za ciepłe słowa i wysoką ocenę mojego udziału w doprowadzeniu do obrad Okrągłego Stołu”).
Z zimną krwią
Znane są (opublikowane przez IPN) kopie korespondencji do generała wysyłanej przez aktorkę Beatę Tyszkiewicz, poetkę Agnieszkę Osiecką czy dziennikarza „Polityki” Daniela Passenta. Ten ostatni list jest o tyle istotny, że niecały tydzień po jego napisaniu cenzura zatrzymała Passentowi w całości tekst zatytułowany „Z zimną krwią”. Jego treść była zbliżona do wysłanego do Kiszczaka listu napisanego krótko po mordzie na księdzu Popiełuszce i podtrzymującego na duchu generała „w tych trudnych chwilach”, a także doradzającego strategię działania.
W „zdjętym” przez cenzurę artykule dla „Polityki” Passent pisał m.in.: „Wymierzono więc precyzyjny i perfidny cios we władzę tj. w kierownictwo partii i rządu, w Kościół, w opozycję oraz w służby wewnętrzne, a więc w siły, z których każda mogła zachwiać równowagą polityczną w kraju. Był to zatem cios, wymierzony praktycznie przeciwko całemu społeczeństwu, zarówno w tych, którzy rozumieją socjalistyczną rację stanu, jak również w jej wrogów”. Zatrzymany przez cenzurę tekst Passenta zachował się w Archiwum Akt Nowych.
Z kolei generał Edwin Rozłubirski, weteran Gwardii Ludowej i autor kilku książek z serii „Żółtego tygrysa”, pisał w maju 1983 r. do Kiszczaka o swoim pomyśle na „sprawę Przemyka”. Sugerował, że warszawski maturzysta mógł zostać pobity po raz drugi „w okresie pomiędzy odebraniem go ze szpitala przez matkę [Barbarę Sadowską] a powtórnym przybyciem do szpitala”. Rozłubirski twierdził też, że ten akt terroru świadczy „o istnieniu ośrodka dyspozycyjnego, którym niekoniecznie musi okazać się ekstrema Solidarności i jej podziemne ośrodki kierownicze”. Ta ostatnia teza zostanie wykorzystana propagandowo ponad rok później po uprowadzeniu i śmierci ks. Jerzego Popiełuszki.
REKLAMA
W „Hooverze” są też oryginały owianych legendą listów wymienionych pomiędzy Kiszczakiem a Andrzejem Sewerynem. Generał dziękuje aktorowi za jego kreację w spektaklu Teatru Telewizji, gdzie wcielił się w „Ryszarda III” Williama Szekspira. „Zdołał Pan pokazać – pisał Kiszczak – całą ohydę władzy krwiożerczego, pysznego, zadufanego w sobie króla, który tworząc struktury swej wszechpotęgi, zapomina o społeczeństwie”. Aktor w odpowiedzi dziękuje Kiszczakowi za jego refleksje na temat problemów władzy i pozwala sobie na osobistą wypowiedź dotyczącą przemian zachodzących w Polsce. „Pragnę wyrazić mój najgłębszy szacunek dla tych, którzy decydują dziś o losach naszej ojczyzny – pisze. – Ich mądrość, umiarkowanie są godne najwyższego podziwu. Podziwu tym większego, jeśli chodzi o tych działaczy, od których wymagało to historycznego zwrotu i wewnętrznej przemiany. Zdolnym do tego może być tylko wielki polityk. Polityk-obywatel. Polityk, który traktuje politykę jako służbę społeczeństwu”. I kończy swój pean na cześć generała słowami: „Radością napawa mnie fakt, że w Pańskiej pracy, jak i w Pańskim liście odnajduję echa powyżej opisanej postawy”.
Sentymentalna studentka
Generał nie porządkował korespondencji. Obok listów prywatnych są w „Kiszczak Papers” listy urzędowe. Nie ma też w tej kolekcji chronologii. Często (jak „List kaprala Wałęsy do generała Jaruzelskiego”) listy włożone są do gazet lub też do kopii dokumentów.
Są też w kolekcji Kiszczaka listy od osób nieznanych. Tak jest z odręcznie napisaną kolorową kartką od studentki ze Szczecina – Bożeny K. List został wysłany już po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Autorka ubolewa w nim, że generałowie Kiszczak i Jaruzelski są ciągani po sądach i nękani. „Przecież stan wojenny był konieczny – pisze studentka – a okrągły stół, któremu Pan Generał patronował, przyspieszył ład i demokrację i zapobiegł dalszym niepokojom”.
Z sentymentem Bożena K. wspomina PRL, kiedy jej bliscy „pracowali i żyli godnie”.
REKLAMA
Tomasz Krzyżak, Piotr Litka, Wiktor Świetlik
REKLAMA